Advertisement
Menu
/ abc.com

Karny w Dosze, NBA w Paryżu i niewygodna kontuzja

Real Madryt nadal pokłada ogromną nadzieję w Aurélienie Tchouaménim, ale ostatnie miesiące nie są najlepsze dla francuskiego pomocnika, który prawdopodobnie zacznie dzisiejszy Klasyk na ławce rezerwowych.

Foto: Karny w Dosze, NBA w Paryżu i niewygodna kontuzja
Fot. Getty Images

Pierwszy mundial, pierwszy finał i okrutny wynik. Francja poległa w meczu z Argentyną w Katarze, a uderzenie Tchouaméniego w serii rzutów karnych miało z tym wiele wspólnego. Dibu Martinez wygrał z nim bitwę mentalną.

Argentyński bramkarz odepchnął piłkę z miejsca strzału, spojrzał na niego z wyzywającą miną i zaczął gestykulować, by go zdenerwować. Tchouaméni odpowiedział zawadiackim uśmiechem, ale i zmartwionym wyrazem twarzy. Coman już spudłował i wiedział, że jeszcze jeden błąd oddaje Puchar Świata Argentynie. I tak też się stało. „Trochę potrwa, zanim przetrawimy gorycz i frustrację. Próbowaliśmy wszystkiego. Wziąłem na siebie odpowiedzialność, ale to nie zadziałało. Jestem pierwszym, którego to boli”, napisał w swoich mediach społecznościowych kilka godzin po porażce. Ból spotęgowały niefortunne rasistowskie obelgi, które zmusiły go do wyłączenia na kilka dni swoich profili.

Tchouaméni od tamtego finału nie jest już taki sam. Do czasu Mistrzostw Świata jego występy były genialne. Nie potrzebował nawet minimalnego okresu adaptacyjnego. Przejął stery od pierwszego meczu bez Casemiro, jakby był w Madrycie całe życie, co od mundialu całkowicie się zmieniło.

Kontuzja, której doznał dzień po meczu na La Cerámice, sprawiła, że resztę stycznia spędził na rehabilitacji, przez co ominęły go ligowe mecze z Athletikiem i Realem Sociedad, Superpuchar Hiszpanii oraz starcia w Pucharze Króla. Spotkanie przeciwko Villarrealowi zbiegło się z meczem NBA w Paryżu i Aurélien był tam, nie bojąc się zdjęć. Jego drużyna pracowała jak najęta, by wrócić z wyniku 2:0, podczas gdy on cieszył się swoją ulubioną rozrywką – amerykańską koszykówką.

Szybko przeprosił w mediach społecznościowych, a w lutym, przed finałem Klubowych Mistrzostw Świata, zrobił to ponownie podczas konferencji prasowej: „Wymagania i presja w Madrycie są bardzo wysokie. To, co stało się w Paryżu, było moim błędem, ale jestem młody i jestem pewien, że to się nie powtórzy”, tłumaczył w języku hiszpańskim, którego zaczął się uczyć przed dołączeniem do klubu i który znacznie poprawił w Madrycie dzięki prywatnym lekcjom trzy razy w tygodniu.

Po kolejnym tygodniu przerwy w grze z powodu grypy, która spowodowała, że przegapił decydujące mecze na El Sadar i Anfield, a przeciwko Atlético wszedł jako zmiennik, dziś w Klasyku przeciwko Barcelonie znów może być zmiennikiem. Z dala od swojej najlepszej dyspozycji Francuz zakłada, że w tej chwili wyprzedzają go tacy zawodnicy jak Camavinga i Ceballos. To nie są tylko odczucia. To także dane, które mówią o zawodniku, który jest bardziej niepewny w swoich podaniach i nie odbiera już tak piłek jak kiedyś. Dane, które on sam analizuje z lupą od najmłodszych lat. Po każdym meczu Tchouaméni przegląda na wideo swój mecz i występy przeciwników na tej samej pozycji. Rozumie, że aby uczyć się na błędach i poprawiać, to właśnie drobne szczegóły wyznaczają cienką granicę między byciem tylko kolejnym zawodnikiem a staniem się legendą Realu. Stąd również jego zamiłowanie do NBA, sportu, w którym większą wagę przywiązuje się do indywidualnych rekordów.

Pochodzący z kameruńskiej rodziny z klasy średniej ojciec, pracownik firmy farmaceutycznej, wpoił mu, że aby zostać elitarnym piłkarzem, musi być najpierw wykształconym chłopcem. Tę akademicką dyscyplinę, wyniesioną również z judo, sportu, który uprawiał w dzieciństwie, przeniósł do swojego zawodu. Poświęcenie, wytrwałość i wyrzeczenia, które wyraził w motywujących zdaniach w osobistym notesie, który służy mu jako pamiętnik: „Chcę zostawić swój ślad w piłce nożnej, a Real Madryt jest do tego najlepszym klubem na świecie”, powiedział w dniu swojej prezentacji. Teraz pora wracać do najlepszej dyspozycji, a dziś ku temu najlepsza okazja.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!