Advertisement
Menu
/ marca.com

20 lat potwierdzonych oskarżeń i podejrzeń

Real od bardzo dawna czuje się oszukiwany w kwestiach sędziowskich. Królewscy w przeszłości wielokrotnie skarżyli się na sędziów i robili to w różnej formie. Dziś nie chcą zabierać publicznie głosy, gdyż powinni robić to ci, którzy nie słuchali ich przez lata.

Foto: 20 lat potwierdzonych oskarżeń i podejrzeń
Fot. Getty Images

Real Madryt jest częścią systemu piłkarskiego, choć może się wydawać inaczej. Nie jest niepomny na wszystko, co się dzieje. Nie jest teraz ani nie był przed laty. Jest jego fundamentalną częścią. Od dwóch dekad piętnuje sytuacje sportowe i sędziowskie, które według madryckich włodarzy wymykały się wszelkim zasadom i logice. Nie rozumieli ich.

Przyszedł czas, kiedy poczuli się prześladowani. Podejrzewali o spiski, o zmowę i z Bernabéu uparcie próbowali udowodnić, że nic nie jest przypadkowe. Do tego stopnia, że odwrócili się od Hiszpańskiej Federacji Piłkarskiej w obliczu kolejnych niesprawiedliwości. Nikt ich nie słuchał, wszyscy patrzyli w drugą stronę, gdy klub i wiele innych osób mówiło o sytuacjach, których nikt nie rozumiał. Wraz z przyjściem w 2018 roku Luisa Rubialesa w roli prezesa, zmiana była widoczna i zostało to docenione aktywnym powrotem na zgromadzenia. Mimo to w 2019 roku pojawiła się bezpośrednia skarga na używanie systemu VAR.

Oficjalne milczenie dotyczące płatności Barcelony do firmy należącej do Enrique Negreiry, gdy był wiceprezesem Komitetu Technicznego Arbitrów, jest potwierdzeniem wszystkiego, co potępiano na Bernabéu. Problem należy teraz do innych, tych, którzy przez wiele lat nie słuchali Realu Madryt. Królewscy, wbrew temu, czego oczekiwali ich kibice, nie zamierza dołączyć do żadnej inicjatywy La Ligi, organu, z którym jest skonfrontowany na długo przed pojawieniem się projektu Superligi.

Pierwsze protesty pojawiły się jeszcze w 2011 roku w postaci telefonów do Federacji (z Villarem w roli prezesa szybko zorientowali się, że nie da się nic zmienić), następnie listów, później publikacji w mediach społecznościowych, filmików, przecieków i kolejnych odejść z jakiejkolwiek komisji w Federacji. Wiele z tych posunięć zostało ocenzurowanych przez kluby, które teraz podpisały komunikat przeciwko Barcelonie. Poparcie Realu Madryt dla Gerardo Gonzáleza, oponenta Villara w wyborach, zostało odebrane przez klub jako zalążek wyswobodzenia.

Mourinho dał impuls Realowi Madryt, by zapomnieć o grzecznościowych formach i przejść do meritum. W 2011 roku otwarcie skrytykował Federację po zmianie nominacji sędziowskich. „Federacja uprzedza sędziów do Realu Madryt”, mówiono. Potem pojawił się dekalog Portugalczyka. W 2017 roku powtórzyła się skarga po niektórych decyzjach, powtórzona jeszcze po golu Barcelony przeciwko Máladze, a kulminacją było zdanie Sáncheza Arminio na spotkaniu sędziowskim: „Real Madryt nie wzbudza sympatii w kolektywie sędziowskim”. W 2019 roku podejrzenia wróciły wraz z telefonem Florentino Péreza do Rubialesa w sprawie wykorzystania VAR-u. Historia tego wszystkiego sięga daleko wstecz…

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!