Advertisement
Menu

Wypada wrócić z tarczą

Odhaczyć, uśmiechnąć się, zapomnieć, wrócić do spraw ważnych.

Foto: Wypada wrócić z tarczą
Fot. Getty Images

Gdy Real Madryt dwa lata temu odpadał z Pucharu Króla po porażce z Alcoyano, Zinédine Zidane na pomeczowej konferencji prasowej stwierdził, że tamta porażka to nie wstyd. Choć początkowo słowa te mogły mieć dość szokujący wydźwięk, to jednak Francuz mimo wszystko wychodził chyba ze słusznego założenia.

Tak przynajmniej postrzegamy to z perspektywy czasu.  Wstyd jest przecież słowem o mocnym wydźwięku. Wstyd to kraść. Wstyd to narobić dzieci i nie płacić alimentów. Wstyd to znęcać się nad słabszymi. Wstyd to pić w pracy. A w piłce? W piłce po prostu co najwyżej czegoś nie wypada. No, chyba że na boisku jawnie chcemy komuś wyrządzić krzywdę, wtedy to jednak wstyd. W styczniu 2021 roku nie wypadało odpaść z Alcoyano, dziś natomiast – jakkolwiek dziwnie to zabrzmi – nie wypada nam nie zostać najlepszą drużyną klubową świata.

Real Madryt w starciu z saudyjskim Al-Hilal ma do odhaczenia dwa cele, z czego jeden siłą rzeczy zostanie spełniony na szczęście automatycznie. Pierwszym z nich jest rzecz jasna prawo modyfikacji koszulek o ładną naszywkę i zgarnięcie prezentującego się nieco mniej estetycznie pucharu, drugim zaś przynajmniej tymczasowe zawieszenie działalności cyrku objazdowego. Po ostatnim gwizdku sędziego nareszcie będziemy mogli bowiem uwolnić się od przesytu egzotyki.

Wyjazdy do Kataru, Arabii Saudyjskiej czy Maroka niewątpliwie miałyby swój niezaprzeczalny czar, gdyby jednak nie były poupychane, gdzie tylko się da. Cóż, takie jednak uroki bycia Realem Madryt. Raz dobrowolnie nakręcasz sobie marketing wyjazdami do Stanów, Australii czy Chin, innym razem znajdzie się ktoś, kto użyje ciebie do nabijania sobie kabzy. Cokolwiek jednak wydarzy się dziś wieczorem, w kolejnych miesiącach będziemy mieli już wolne od brania udziału w podobnych przedsięwzięciach.

Rywalem Królewskich w finałowym starciu Klubowych Mistrzostw Świata będzie triumfator azjatyckiej Ligi Mistrzów, drużyna Al-Hilal. O ile obecność Realu Madryt na tym etapie rozgrywek była łatwa do przewidzenia, by nie powiedzieć oczywista, o tyle Saudyjczycy po drodze sprawili niemałą sensację. W takich kategoriach trzeba przecież rozpatrywać wyeliminowanie w półfinale Flamengo. Brazylijczycy byli oczywistym faworytem, jednak postanowili oni udowodnić światu, że dziś w Azji nie ma już słabych drużyn mecze z zespołami z Azji mimo wszystko nie wygrywają się same.

Potyczka z triumfatorem Copa Libertadores z założenia budziłaby o wiele większe emocje, a dodatkowym smaczkiem byłby niewątpliwie także występ Viníciusa przeciwko swojemu byłemu klubowi. Jeśli jednak FIFA jakiś czas temu postanowiła odejść od formuły Pucharu Interkontynentalnego, to chyba właśnie po to, by od czasu do czasu mogło dochodzić do konfrontacji piłkarskich kultur nie tylko z Europy i Ameryki Południowej. Nie zasugerujemy przecież, że światowa federacja dopuściła ekipy z innych kontynentów do rozgrywek wyłącznie z powodów finansowych, mając świadomość, że finał i tak zarezerwowany jest dla dwóch drużyn z konkretnych rejonów planety.

Al-Hilal to 18-krotny mistrz Arabii Saudyjskiej oraz 13-krotny zdobywca Pucharu Księcia tegoż kraju. Ostatni triumf w azjatyckiej Lidze Mistrzów był jednak dopiero drugim w historii klubu. W finale poprzedniej edycji tego turnieju nasz rywal pokonał 2:0 koreańskie Pohang Steelers. Wcześniej zaś  rozprawił się w półfinale z  Al-Nassr, tym samym być może pozbawiając nas szansy na pierwsze boiskowe spotkanie z Cristiano Ronaldo od czasu odejścia Portugalczyka z Realu Madryt. Jest to jednak temat, który lepiej pozostawić specom od rozpracowywania alternatywnych wszechświatów i rzeczywistości.

W odróżnieniu od naszego poprzedniego przeciwnika w szeregach Al-Hilal da się już znaleźć nazwiska, które dla kibiców w miarę na bieżąco śledzących piłkę nie są anonimowe. Mowa tu choćby o Odionie Ighalo, który przez długi czas regularnie grywał na boiskach La Ligi (74 mecze, 13 goli) i Premier League (67 spotkań, 17 trafień). Anonimem z pewnością nie jest także Luciano Vietto, czyli były gracz Villarrealu, Sevilli czy Atlético. Sam atakujący przed potyczką z Królewskimi zdążył zresztą dość słusznie zauważyć, że coś tam Realowi zdążył już strzelić. Tak naprawdę, przynajmniej na saudyjskiej ziemi, sława Nigeryjczyka i Argentyńczyka nie może równać się choćby w niewielkim stopniu z tą, jaką cieszy się Salem Al-Dawsari, czyli strzelec dwóch goli w półfinale z Flamengo oraz rzecz jasna gracz, który w największym stopniu przyczynił się do historycznego zwycięstwa z Argentyną podczas minionych mistrzostw świata. O jego perypetiach nieco więcej przeczytacie w tym miejscu.

Jakkolwiek patrzeć, dziś Real Madryt musi zrobić po prostu swoje, nie dawać kolejnych powodów do niepokoju, a następnie już bez kolejnych egzotycznych podróży w dalszej perspektywie zająć się sprawami naprawdę istotnymi. W pierwszej kolejności należy dokonać próby reanimacji ligi, następnie z kolei czeka nas prawdziwy maraton przesycony starciami wagi ciężkiej. Czy ze złotą tarczą na piersi będzie nam w czymkolwiek łatwiej? Pewnie nie. Tak czy inaczej, bez niej trochę głupio byłoby stawać naprzeciwko kolejnych rywali. Tak nie wypada.

* * *

Finał z Al-Hilal na Stade Moulay Abdellah w Rabacie rozpocznie się o 20:00, a w Polsce będzie można obejrzeć go na CANAL+ Sport 2 w serwisie CANAL+ online.

Spotkanie można wytypować w FORTUNA. Kurs na wygraną Realu Madryt z czystym kontem wynosi 2,20.
FORTUNA to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!