Hiszpanie na ratunek
Nacho, Dani Ceballos i Marco Asensio okazali się kluczowi w ostatniej remontadzie przeciwko Villarrealowi. Co ciekawe, zaledwie 12 dni wcześniej Królewscy rozpoczęli ligowe starcie z tym samym rywalem bez ani jednego Hiszpana w wyjściowej jedenastce po raz pierwszy w swojej historii.
Fot. Getty Images
Podczas ostatniego ligowego starcia z Villarrealem w wyjściowej jedenastce Realu Madryt nie znalazł się ani jeden zawodnik z Hiszpanii. Była to pierwsza taka sytuacja w 121-letniej historii klubu. Stało się to w spotkaniu numer 4436. Na ławce Carlo Ancelotti zostawił w sumie sześciu Hiszpanów, w tym Luisa Lópeza, Nacho, Daniego Ceballosa, Jesúsa Vallejo, Marco Asensio oraz Lucasa. Ze wspomnianego grona tylko ostatnia dwójka dostała szansę gry w tamtym spotkaniu, które zakończyło się porażką Los Blancos 1:2.
Jak na ironię, zaledwie 12 później na tym samym obiekcie oba zespoły ponownie stanęły naprzeciw siebie i tym razem to właśnie Hiszpanie przesądzili o zwycięstwie Królewskich. W starciu z Villarrealem w ramach 1/8 finału Pucharu Króla szansę od pierwszej minuty dostał Nacho, a po przerwie na murawie zameldowali się Ceballos i Asensio, którzy odmienili obraz spotkania i doprowadzili do kolejnej remontady. Kontrakty całej trójki wygasają 30 czerwca tego roku i ich przyszłość wciąż stoi pod znakiem zapytania.
W obliczu nieobecności Alaby i Carvajala włoski szkoleniowiec nie miał wielu alternatyw i postawienie na Nacho było najbardziej logicznym rozwiązaniem. Hiszpan nie gra w tym sezonie tyle, ile by chciał, ale przyzwyczaił nas do tego, że gdy jest na boisku, zawsze daje radę. Nie inaczej było tym razem. 33-latek wystąpił na prawej stronie defensywy i spisał się dobrze. Wygrał dwa pojedynki powietrzne, był pewny w obronie i nie popełnił żadnego poważniejszego błędu. Rósł z każdą kolejną minutą i ponownie udowodnił, że w razie kłopotów zawsze jest do dyspozycji Carletto.
Defensor zagrał solidne zawody, ale zdecydowanie największy wpływ na końcowy wynik spotkania miało to, co wydarzyło się w 56. minucie. Właśnie wtedy Ancelotti ściągnął z boiska Kroosa i Rodrygo, a w ich miejsce pojawili się Asensio i Ceballos. Gdy wydawało się, że za nieco ponad 30 minut Królewscy pożegnają się Pucharem Króla, obecność wspomnianej dwójki odwróciła wszystko o 180 stopni. Ich wejście dodało drużynie energii oraz sprawiło, że pozostali gracze mieli zdecydowanie więcej wolnych przestrzeni.
Obecność Asensio, Ceballosa, Camavingi i Valverde w środku pola sprawiło, że Real w pełni zdominował swojego rywala i pomimo niekorzystnego rezultatu zdołał odwrócić losy awansu. Po końcowym gwizdku zdecydowanie najwięcej mówiło się o występie Ceballosa, który zaliczył prawdziwe wejście smoka. Pomocnik brał udział w każdej z trzech bramek swojego zespołu. To właśnie on zanotował asystę przy trafieniu Viníciusa, a kilka minut później posłał wysokie podanie do Karima Benzemy, którego uderzenie dobił Éder Militão. Swój dobry występ zwieńczył golem decydującym o wygranej i awansie.
Dani zagrał najprawdopodobniej swój najlepszy w barwach Realu Madryt. Asensio nie był tak efektowny jak jego kolega, ale jego wejście również pomogło drużynie. Marco zanotował asystę przy ostatniej bramce Los Blancos i udowodnił, że nie składa broni i ciągle chce walczyć o nową umowę. Na świętowanie nie ma jednak czasu, bo teraz przed zespołem kolejny trudny egzamin. Podopieczni Carletto udadzą się w ten weekend na San Mamés i jeśli nie chcą powiększyć swojej straty do prowadzącej w tabeli Barcelony, trzy punkty będą obowiązkiem.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze