En-Nesyri nie pobił Cristiano
W momencie strzelenia gola w rywalizacji z Portugalią Youssef En-Nesyri, według pomiarów stacji BeIN Sports, znalazł się na wysokości 2,87 metra. Cristiano Ronaldo w barwach Realu Madryt w meczu Ligi Mistrzów w 2013 roku zdołał wyskoczyć jeszcze wyżej.
Fot. Getty Images
W podsumowaniach minionej mundialowej soboty we wszystkich światowych mediach show skradł stratosferyczny wyskok Youssefa En-Nesyriego, po którym zdobył bramkę głową przeciwko Portugalii i tym samym wprowadził Maroko do półfinału Mistrzostw Świata jako pierwszą afrykańską reprezentację w historii. Ten niesamowity wyczyn z pewnością przewartościował notowania napastnika, który w ostatnim czasie w barwach Sevilli zdawał się popadać w bezdenną otchłań nieprzydatności. Ale popisy jego drużyny narodowej w Katarze wpływają na niego pozytywnie. Bez względu na to, czy poskutkuje to powrotem do regularnego strzelania goli w koszulce Los Nervionenses, czy też zapewnieniem klubowi ze stolicy Andaluzji znacznego zastrzyku finansowego, który pomoże Monchiemu wzmocnić zespół Jorge Sampaolego w styczniu.
Jak wyliczyło katarskie BeIN Sports, En-Nesyri przy swoim wyskoku w spotkaniu z Portugalią osiągnął wysokość 2,87 metra. Zawodnik Sevilli był całkiem blisko wyrównania bądź pobicia innego niewiarygodnego wyskoku, którym prawie dekadę temu również zachwycał się cały świat. 13 lutego 2013 roku w pierwszym starciu 1/8 finału Ligi Mistrzów z Manchesterem United na Santiago Bernabéu Cristiano Ronaldo trafił do siatki głową po odbiciu się od ziemi na wysokość 2,93 metra. Była to wyrównująca bramka, która dała Realowi Madryt remis 1:1. W rewanżu na Old Trafford Królewscy wygrali 2:1 po golach Luki Modricia oraz CR7, dla którego była to pierwsza wizyta w swoim dawnym domu od odejścia z Manchesteru, i awansowali do ćwierćfinału.
Wszystkie dotychczasowe mecze Maroka En-Nesyri rozpoczynał w pierwszym składzie i uzbierał w nich dwa gole. Walid Regragui obdarzył go maksymalnym zaufaniem i uczynił jednym z największych filarów swojego zespołu. Atakowanie wolnej przestrzeni w wykonaniu 25-latka stało się znakiem rozpoznawczym Lwów Atlasu, którzy niemal zawsze w trakcie tego mundialu zaskakują swojego rywala z kontrataku. Co ciekawe, dla Sevilli En-Nesyri w tym sezonie również zanotował dokładnie dwa trafienia, oba w swoich czterech występach w Lidze Mistrzów. Natomiast w dziesięciu ligowych potyczkach jeszcze ani razu nie zdobył bramki.
Na Ramón Sánchez Pizjuán, gdzie napływają propozycje za En-Nesyriego, a także za innego marokańskiego bohatera, Bono, trwa obecnie debata nad tym, czy sprzedać rosłego snajpera. Bramkarz ma zostać w klubie, o ile na horyzoncie nie pojawi się oferta z gatunku tych nie do odrzucenia. Rzeczywistość jest taka, że jeszcze kilka tygodni temu Sevilla wydawała się skłonna dać marokańskiemu napastnikowi zgodę na odejście nawet za kwotą mniejszą niż 20 milionów euro, które zapłaciła za niego Leganés niecałe dwa lata temu. Po odrodzeniu na oczach całego świata jego akcje niewątpliwie wzrosły.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze