Real nie zamierza się licytować
Jude Bellingham i Endrick to dwa główne transferowe cele do zrealizowania w bliskiej perspektywie. Anglika widziano by w Madrycie od najbliższego lata, Brazylijczyka zaś od 2024 roku, ponieważ jego wcześniejsze przybycie jest niemożliwe.
Fot. Getty Images
Piłkarze Borussii i Palmeiras nie są jedynymi, których Królewscy mają na oku. Działacze mają też obmyślone alternatywne rozwiązania, ponieważ są świadomi, że Belligham i Endrick są kuszeni także przez innych. Tak więc w stolicy Hiszpanii panuje pewien niepokój w ich sprawie, ale na pewno nikt nie zamierza przez to wykonywać ryzykownych ruchów. W podobnych sytuacjach to Królewscy od kilku lat wyznaczają finansowe granice i nie biorą udziału w absolutnie żadnych licytacjach. Odpowiedni grunt pod transfery przygotowywany jest ze znacznym wyprzedzeniem. Fundamentalne znaczenie ma zaś wola samych piłkarzy. Bez tego rywalizacja na rynku z niektórymi klubami byłaby niemożliwa.
Zarówno w przypadku Bellinghama, jak i Endricka wydaje się, że ich chęć występów w białej koszulce jest pewna. Nadszedł jednak moment, w którym na horyzoncie zaczęli pojawiać się też inni. Anglik między wierszami sugerował, że chciały grywać na Bernabéu w roli gospodarza, a dowodem jego woli może być odmowa przedłużenia kontraktu z Borussią. Sprawę komplikuje jednak nagłe pojawienie się Liverpoolu z wielomilionową ofertą. Dochodzi więc do sytuacji, w której trzeba wybierać: albo marzenia, albo większe pieniądze. Nie ma innego wyjścia. Dla włodarzy jasnym pozostaje, że zaangażowanie i chęć gry dla Realu Madryt jest podstawą ostatnich sukcesów. Czynniki te nie mogą budzić żadnych wątpliwości w momencie dokonywania transferu.
150 milionów euro, na jakie Borussia wycenia Bellinghama to dla Realu Madryt zdecydowanie zbyt wysoka kwota. Królewscy z pewnością nie wyłożą na niego tyle pieniędzy, nawet jeśli argumenty sportowe 19-latka są zdecydowanie po jego stronie. Wątpliwości nie budziła rok temu również jakość Tchouaméniego, za którego zapłacono 80 milionów. Wydanie niemal dwa razy więcej na Bellinghama nie wchodzi jednak w grę. Aurélien chciał po prostu grać dla Realu Madryt i dlatego też odrzucił większe pieniądze proponowane mu w innych miejscach.
Jeśli chodzi o Endricka, klub pracuje nad jego sprowadzeniem od roku. Działacze udali się do São Paulo już po raz trzeci w ciągu czterech miesięcy. Fundament pod transfer jest już solidny, ale mimo wszystko piłka znajduje się po stronie Palmeiras. A Brazylijczycy za młodziutkiego napastnika chcą 60 milionów euro zawartych w klauzuli. Real i tutaj bazować chce na woli samego piłkarza, by dzięki niej obniżyć kwotę odstępnego. I w tym przypadku wchodzenie w licytacje nie jest brane pod uwagę.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze