Roberto Carlos: Tęsknię za atmosferą w szatni przed finałem
Roberto Carlos udzielił wywiadu dziennikowi MARCA przed finałem Ligi Mistrzów w Paryżu. Poniżej przedstawiamy wypowiedzi Brazylijczyka.
Fot. Getty Images
Jak tam w Paryżu?
Dobrze, jesteśmy gotowi na finał. Powrót w to miejsce jest zawsze szczególny, bo wygraliśmy tu La Octavę w 2000 roku. To dla mnie wielki przywilej, że mogę tu być z całym zespołem.
Jak wyglądają nastroje w drużynie?
Dobrze, są szcześliwi i spokojni. Chcą się tym cieszyć.
Bardzo podobała mi się twoja rozmowa z Hazardem podczas niedawnego Media Day.
To fantastyczny chłopak, który ostatnio nie miał najlepszego czasu, ale ma ogromną jakość. Chciałem mu to powiedzieć, żeby wiedział, że madridismo cały czas jest z nim, bo może być ważny dla tego klubu.
Rozumiem, że odczucia przed finałem się zmieniają względem tego, czego doświadczałeś, gdy sam grałeś w takich meczach?
Tak, przeżywam to inaczej.
Jak się czułeś przed finałem, w którym miałeś zagrać?
Zawsze byłem spokojny, ale była na nas spora presja. Przy La Séptimie nie szło nam dobrze w lidze, a Pucharu Europy nie wygraliśmy od 32 lat, więc wyobraź sobie sam odczucia. A przed nami było jeszcze Juve Zidane'a. Przy La Octavie nie zakwalifikowaliśmy się do Pucharu Europy przez ligę, więc również nie było łatwo. Potem z kolei La Novena i rywal, którego byliśmy najmniej pewni. Nie do końca wiedzieliśmy, czego oczekiwać i jak będzie wyglądała nasza motywacja na boisku, bo przecież już wygraliśmy dwa puchary.
Czy La Séptima była kamieniem węgielnym tego wszystkiego, co przeżywamy dziś?
Jestem przekonany, że zawodnicy, którzy nie tak dawno wygrali cztery Ligi Mistrzów, widzieli filmiki z naszych zwycięstw i zdawali sobie sprawę, jak ważna jest Liga Mistrzów w Realu Madryt. W naszym czasie tym, co staraliśmy się osiągnąć, było grać z taką samą motywacją jak rywal, bo pod względem jakości byliśmy lepsi. Jeśli jesteśmy równie zmotywowani, szanse na zwycięstwo rosną.
Jak bardzo tęsknisz za atmosferą w szatni przed finałem?
Bardzo, oczywiście. Wczoraj z nimi rozmawiałem, dzieliliśmy się różnymi rzeczami, ale mimo to tęsknie bardzo za tamtą atmosferą. Nie będę jednak narzekał, w końcu mam okazję podróżować z nimi, jeść z nimi posiłki. Klub daje mi szansę na to, by dalej być z zawodnikami, rozmawiać o ich sytuacji, o ich formie i przygotowaniu. Musiałem w futbolu i w Realu Madryt zrobić kilka rzeczy całkiem dobrze, skoro dziś mogę być z nimi.
A co mówisz zawodnikom w takiej sytuacji?
Mam dobre relacje ze wszystkimi, ale rozmawiam przede wszystkim z tymi młodymi. Rozmawiam też z Kroosem, Nacho czy Karimem, ale staram się koncentrować na młodych. W każdym meczu motywacja jest nieco inna. W niektórych w ogóle nie trzeba nic mówić, a w innych, które mogą wydawać się nieco spokojniejsze, staram się rozluźniać atmosferę tym, co sam przeżyłem.
Byłeś widoczny w każdym finale, bo w każdym notowałeś asystę. Którą z nich wybierasz?
Gol Zidane z Bayerem naznaczył historię futbolu, więc wybieram asystę do niego. Ale miałem też udział przy golu Makki w Paryżu. Lubię też to podanie do Raúla z autu, ale gol Zidane'a po prostu napisał historię w tych rozgrywkach.
Denerwowałeś się przed finałami?
Jestem Brazylijczykiem, a my jesteśmy bardzo spokojni. Czuliśmy presję, ale zdejmowaliśmy ją z siebie, grając i żartując w szatni. Najpiękniejszym momentem w karierze piłkarza jest dotarcie do finału. Trudno jest wygrać i nikt nie wie, co się wydarzy, ale droga jest wyznaczona wiele dni wcześniej i to jest w tym piękne. Najpiękniejszą rzeczą jest dotarcie do finału.
W którym finale czułeś większą presję, w finale Ligi Mistrzów czy w finale Mistrzostw Świata?
Najwięcej presji było w finale w 2002 roku, bo w 1998 przegraliśmy. W Lidze Mistrzów zawsze wygrywaliśmy.
Co cię ujmuje w Paryżu jako scenerii finału Ligi Mistrzów?
Atmosfera, którą tu mamy. Przygotowania do finału Ligi Mistrzów są niesamowite, a gdy wchodzisz na boisko i widzisz pół stadionu w jednym kolorze, a drugie pół w drugim, to coś, co przemawia do ciebie. Liga Mistrzów jest czymś fantastycznym, a gdy słyszysz hymn, to bardzo porusza.
Przeżyłeś już niesamowite remontady, ale czy pamiętasz coś takiego, jak w tym roku?
Nie pamiętam czegoś takiego, jak w tym sezonie. Po pierwsze dlatego, że pokonać PSG, Chelsea i City to coś niezwykle trudnego. Najlepsze jednak jest to, że wrócił ten mistycyzm nocy na Bernabéu, a te, które oglądaliśmy w tym roku, były najlepsze w historii.
Czy to najlepszy sezon pod względem relacji zespołu z kibicami?
Zawsze tak było, nawet w złych momentach oni zawsze są z nami. Sama struktura klubu, jaką mamy w Realu Madryt, z wybieranym prezesem, sprawia, że kibice są bliżej klubu jako instytucji. Sprowadzanie najlepszych zawodników, fantastyczny stadion, łatwość w tym, żeby pójść na stadion. Real Madryt jest wzorem dla tych, którzy chcą być najwięksi w Europie.
To może być ostatni mecz Marcelo w karierze. Jak patrzysz na jego historię?
Jego kariera jest lepsza od mojej. Spektakularna. Zawsze był przykładem na boisku i poza nim. Jestem bardzo szczęśliwy, że mogłem oglądać jego rozwój. To prawdziwy lider. To, co osiągnął w reprezentacji i tutaj jest czymś niesamowitym.
Czy Marcelo nie brakuje czegoś więcej w reprezentacji?
Osiągnął to, co było najtrudniej osiągnąć, czyli pozycję podstawowego zawodnika w reprezentacji. Brakuje mu mundialu, ale to, co osiągnął w Madrycie, oddaje mu z nawiązką.
Czy może być lepsze zakończenie, niż podniesienie pucharu za Ligę Mistrzów ostatniego dnia?
Rozmawiałem z nim o tym, czy ma wystarczająco silne ręce, żeby podnieść to w górę. Ale przeciwko temu Liverpoolowi… trzeba uważać.
Przedłużyłby pan z nim kontrakt?
Czekaj, zadzwonię do prezesa i zapytam, co planuje zrobić. Wszyscy kochają Marcelo, a on zrobił wszystko, żeby być w tym klubie.
Dziedzictwo Marcelo jest pewne, jeśli spojrzymy na jego syna, Enzo.
W ostatnich dwóch latach bardzo się rozwinął. Sporo urósł. Trzeba powiedzieć, że bardzo szybko się uczy i przypomina swojego ojca.
Czego najbardziej trzeba się obawiać, jeśli chodzi o Liverpool?
Wszystkiego. To jedna z najlepszych drużyn w Europie. Bardzo lubię ten styl gry, bardzo lubię tych zawodników. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak Klopp rozwija swoje drużyny. Tak jak i Ancelotti czy Zizou, bardzo dobrze zna się na futbolu. Bardzo lubię Kloppa, a Klopp bardzo lubi brazylijski futbol. Kiedyś z nim rozmawiałem i opowiadał mi o znaczeniu szybkości, kontroli nad piłką czy konkretnych zagrań. On nie nakłada na swoich zawodników presji, gdy są przy piłce. Lubię pracę w tym stylu.
Jakie znaczenie miała postać Ancelottiego w tym sezonie?
Stworzył historię. Wygrał wszystko, jest trenerem nowoczesnym i charyzmatycznym. Jeśli między zawodnikami i trenerem jest dobra chemia, będziesz wygrywać.
Przypomina ci Del Bosque?
Są bardzo podobni. To zwycięzcy. Kiedy kończy się sezon, to oni są pierwszą osobą, którą ściskasz. Nie jest łatwo być trenerem i wybierać skład. Mieć takich trenerów to coś wyjątkowego.
I żeby zakończyć: Mbappé. Zaskoczyło to pana?
Jest takie zdanie popularne w Realu Madryt: nie rozmawiamy z zawodnikami, którzy mają kontrakt z innym klubem.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze