Im więcej bronienia, tym lepszy się staje
Thibaut Courtois powalczy w Paryżu o jedyne klubowe trofeum, którego mu wciąż brakuje. Jego rola w remontadach w drodze do finału była zaś nie do przecenienia.
Fot. Getty Images
Tuż po przegraniu finału Ligi Mistrzów w 2014 roku najważniejsze osoby w szatni wyszły do reszty kolegów z budującym przesłaniem. Ich zdaniem przy takiej grze kolejna szansa na odniesienie spektakularnego sukcesu była jedynie kwestią czasu. I faktycznie okazało się to prawdą, ponieważ dwa lata później podopieczni Diego Simeone znów awansowali do finałowego starcia Champions League. W grupie wysłuchującej tych wyrazów wsparcia znajdował się Courtois. Belg jednak zdawał sobie sprawę, że po sezonie czeka go inny los – powrót do Chelsea. Thibaut do dziś nie był tak blisko zdobycia uszatego pucharu.
Kilka miesięcy temu belgijskiego golkipera spytano, do jakiego momentu swojej kariery pragnąłby wrócić najbardziej. Jego odpowiedź była natychmiastowa – do finału w Lizbonie, by obronić uderzenie Sergio Ramosa. – Nie rozmawialiśmy później o tej akcji, ponieważ niewiele było tak naprawdę do powiedzenia. Już wtedy Courtois był jednak mimo młodego wieku jednym z weteranów (miał 21 lat – przyp.red.). Nie był typowym roztargnionym młodym graczem. Miał bardzo jasne cele i mówił w czterech czy pięciu językach. Czas pozwolił mu jeszcze bardziej rozwinąć się pod względem fizycznym i bramkarskiej techniki – wspomina ówczesny zmiennik Thibaut, a obecnie trener bramkarzy Athleticu, Dani Aranzubia.
W sobotni wieczór 30-latek po ośmiu latach znów będzie miał okazję na zgarnięcie najważniejszego klubowego trofeum. Jako zawodnik Atlético, Chelsea i Realu sięgnął już w zasadzie po wszystko inne. Zostaje tylko ta przeklęta dla niego Liga Mistrzów. Szansę występu w finale będzie miał między innymi dzięki swoim niesamowitym paradom. Courtois ratował Królewskich w najbardziej krytycznych momentach, gdy bramka była nieraz wręcz ostrzeliwana. Kilkukrotnie powstrzymywał zapędy Mbappé, obronił karnego wykonywanego przez Messiego, uratował zespół przed trafieniem na 0:4 z Chelsea, a wisienką na torcie była interwencja po akcji Grealisha na dwie minuty przed nieprawdopodobnym wyczynem Rodrygo. Courtois może pochwalić się największym procentem skutecznych parad w całych rozgrywkach (77,8%). Żaden z bramkarzy półfinalistów nie był też zatrudniany tak często (63 uderzenia) i nie wykonał większej liczby interwencji (50).
Droga Courtois w tej edycji Ligi Mistrzów rozpoczęła się od kilku niesamowitych interwencji w spotkaniu z Interem, a następnie wiodła przez cuda wyczyniane w dwumeczach z PSG, Chelsea i City. Gdybyśmy musieli wskazać dwa kluczowe ogniwa tej drużyny w drodze do finału, to byliby to Benzema i właśnie Thibaut. Między 1/8 i 1/2 finału Belg wykonał dwa razy więcej interwencji niż Alisson w całych rozgrywkach. Niech ten fakt posłuży za wystarczające uwypuklenie zasług Courtois.
Courtois jest tak naprawdę jedynym z graczy przybyłych po trzech z rzędu wygranych Ligach Mistrzów, który przez cały ten czas miał niepodważalny status w zespole. Niektórzy z weteranów zdążyli wypaść z obiegu (Marcelo, Isco, Bale), inni odeszli (Varane i Ramos), a młody zaciąg dopiero wchodził krok po kroku na scenę (Vinicius, Rodrygo, Valverde i Militão). Najdroższy transfer, czyli rzecz jasna Eden Hazard, nigdy nie zyskał statusu gwiazdy, a David Alaba przebywa w zespole dopiero od niecałego roku.
Forma Thibaut niejednokrotnie wyznaczała Królewskim kierunek. Początek nie był aż tak spektakularny, a ważną rolę wciąż odgrywał mimo wszystko Keylor Navas. Im dalej jednak w las, tym było lepiej. Na ten moment niewielu graczy może cieszyć się w Valdebebas aż tak ciepłymi opiniami. Courtois stał się też jednym z najważniejszych głosów poza boiskiem. To właśnie on zostaje najczęściej wybierany do komentowania na gorąco przed kamerami postawy swojej i kolegów. Często mówi wtedy po prostu to, co myśli. – Kiedy Real Madryt dociera do finału, wygrywa go – powiedział w emocjach po remontadzie z City. Cóż, wszystko w jego rękach.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze