Laso: Heurtel może zastąpić Williamsa-Gossa
Pablo Laso wziął udział w konferencji prasowej przed finałem Euroligi. Potwierdził, że Williams-Goss nie będzie w stanie zagrać i dodał, że w jego miejsce może wskoczyć Heurtel.
Fot. Getty Images
– To jest finał, to jest Final Four, a my jesteśmy szczęśliwi, mogąc być tutaj. Za tym wszystkim stoi wiele pracy i spodziewamy się znakomitego meczu w finale.
– Kontuzja Williamsa-Gossa? Oczywiście strata Nigela na tak wczesnym etapie meczu była trudna, jednak nie zmieniła tak bardzo planu na mecz, ponieważ inny zawodnicy przejęli jego rolę. Tak czy inaczej, utrata ważnego zawodnika tak szybko zawsze boli. Nigel na pewno nie zagra też w finale. Ta kontuzja jest prawdopodobnie gorsza niż zwykłe skręcenie kostki. Zrobimy mu badania po powrocie do Madrytu i zobaczymy, na jak długo wypadnie. Nie będę z tego robił sekretu przed Erginem (trenerem Efesu – przyp. red.).
– Kontuzje zawsze mają wpływ. Nigel jest zawodnikiem, który zapewnia nam stałość. Grał jako rozgrywający, nadawał tonu defensywie i dobrze przechodził do ataku. Jego strata to naprawdę pech. Na tym etapie rozgrywek pechowe jest doznanie kontuzji przed Final Four albo w trakcie turnieju finałowego. Nic nie możemy z tym zrobić. Przykro mi z jego powodu, ponieważ to on doznał kontuzji, a jestem przekonany, że chciałby być z nami.
– Niektórzy ludzie mówią mi o dziedzictwie, tradycji i znaczeniu Realu Madryt. To jest historyczny klub, to na pewno, a jako trener jestem dumny, że ta historia pisze się każdego dnia. Mam szczęście, że mogę trenować znakomitych zawodników, ale to historia pcha nas do rozwoju i poprawy każdego dnia. Ludzie, którzy są za nami, oczywiście chcą wygrywać, to na pewno, ale myślę, że oni czują jeszcze większą dumę z umiejętności pracy tego zespołu i tego, co ta drużyna przekazuje. To sprawia, że jestem dumny i sądzę, że motywuje nas do poprawy. W tym sensie jestem szczęściarzem, że mogę być w tak znakomitym klubie, prowadzić świetną drużynę i mieć wielkich zawodników.
– Thomas Heurtel zamiast Williamsa-Gossa? Oczywiście, jest na to szansa.
– Nigdy nie wątpiłem. Mogę mieć problemy, tak jak Ergin miał, to oczywiste. Sezon jest długi. Chciałbym, żeby wszystko poszło dobrze, ale nic w życiu nie jest łatwe, nic nie jest przyznane za darmo albo na tyle łatwe, że zawsze układa się po twojej myśli. Przegrywamy mecze i tyle. Czy wszystko jest złe, kiedy przegrywamy? Nie sądzę. Porażki nie odrywają mnie od wybranej ścieżki. Tak czuję. Myślę, że w tym momencie jestem na świetnej pozycji, bo znajduję się tutaj. Czego więcej mógłbym oczekiwać? Myślałem o tym od początku sezonu, ale nie skupiam się na przeszłości. Przeszłość jest za nami. Mieliśmy problemy, ale który zespół ich nie miał. Wiem, że wszyscy będą mówić to samo. Ergin i ja wiele razy o tym rozmawialiśmy. Jak mógłbyś uniknąć problemów? Kontuzje, 80 meczów w sezonie… Wszyscy mówili, że Real Madryt nie jest dobry, że Efes nie jest dobry, bo przegrywają. Mieliśmy problemy, to oczywiste, ale jesteśmy teraz tutaj. Kropka.
– Pierwszą rzeczą, jaką trzeba zrobić w Final Four jest szybka regeneracja po wysiłku w półfinale. To normalne. Zobaczymy, jak się czuje drużyna i zaczniemy pracę nad zmianą nastawienia, bo zmierzymy się z innym rywalem. Myślę, że zespół ma się dobrze za wyjątkiem Nigela. Oceniam zespół dobrze, ale nie tylko w tym momencie, lecz biorąc pod uwagę cały sezon. Tak jak powiedziałem wcześniej, przeszliśmy przez lepsze i gorsze momenty, ale sądzę, że przyjechaliśmy tutaj w dobrej formie zarówno fizycznej, jak i mentalnej. Jak wyobrażam sobie finał? Szczerze mówiąc, nie mogę odpowiedzieć, bo nie wiem. Zawsze wyobrażam sobie zwycięstwo, staram się być pozytywnie nastawiony i wierzyć w wygraną i zdobycie tytułu mistrzów Europy. Jednak darzę Efes ogromnym szacunkiem, są znakomitą drużyną, mają świetnych zawodników. Musimy zrobić wiele rzeczy, jeśli chcemy wygrać.
– Nie sądzę, że statystyki posiadań będą tak decydujące, jak w poprzednich meczach. To jest inne spotkanie, więc nie ma co mówić o tym, co się stało w półfinałach. To jest zupełnie inny mecz. Zmierzymy się z wielkim rywalem, więc musimy znaleźć rozwiązania w defensywie, musimy się przygotować na pewne sytuacje, mając świadomość, że Nigel nie zagra. Myślę, że on mógłby być naszym atutem, gdyby mógł zagrać, ale go nie będzie, więc musimy się przystosować w ofensywie i defensywie. Dla mnie to jest ważniejsze niż liczba posiadań w meczu.
– Jeśli moi zawodnicy nie rozumieją, że wygrali tylko jeden mecz, że to nie koniec, że mają do rozegrania jeszcze jedno spotkanie, to powiem im, że są po prostu głupi.
– Efes jest znakomitym zespołem, nawet nie patrząc na indywidualności. Myślę, że możemy się zgodzić, że Larkin i Micić są zawodnikami robiącymi różnicę. Jednak zatrzymanie Larkina i Micicia może być bardzo proste. Mogę postawić dwóch zawodników przy Larkinie i dwóch przy Miciciu i oni ich zatrzymają. Ale Efes dlatego jest taki mocny, bo może znaleźć kogoś innego, kto nas zabije. W poprzednim sezonie, kiedy pokonali nas w piątym meczu w ćwierćfinale, ich najlepszym zawodnikiem moim zdaniem był Sigleton. Dla mnie on był kluczowy, a kluczowy rzut za trzy punkty wykonał Simon. Nie mówiłem wtedy o Miciciu i Larkinie. Obaj mogą być najlepsi albo jednymi z najlepszych w Eurolidze. Oni przykuwają dużą uwagę i to czyni Efes tak dobrą drużyną. Nie myślę o zatrzymaniu Micicia albo Larkina. Nie byłbym szczęśliwy, gdyby obaj zdobyli po 0 punktów, ale Efes by wygrał. Chcę dobrej zespołowej defensywy. Oczywiście przeciwko nim musimy bronić, ale jako drużyna. Nie sądzę, że ktoś byłby w stanie ich zatrzymać. To jest mój sposób rozumienia koszykówki, moja filozofia. Bardzo ich szanuję, ich zespół i sztab trenerski. Oni nie są tylko Miciciem i Larkinem.
– Szczerze mówiąc, nie mam magicznej recepty na drużynę. Wierzę w moją pracę zespołową i myślę, że drużyna musi zrozumieć pewne sytuacje. Dla przykładu, nie mówię im we wrześniu: „Słuchaj, to będzie przydatne później, kiedy zagramy w finale albo w dniu, kiedy będziemy mieć bardzo ważny mecz”. Dlatego zawsze wierzę w rozwój drużyny. To jest moja filozofia trenerska. Z tego powodu możecie mnie widzieć, tak jak we wczorajszym spotkaniu. Jestem spokojny, bo uważam, że cała praca jest wykonana. Jeśli chodzi o motywację, zawsze powtarzam, że takie mecze są najłatwiejsze dla trenera, ponieważ zawodnicy sami się motywują. Myślę, że wszyscy gracze są zmotywowani przed finałem. Jeśli zawodnik nie byłby zmotywowany przed finałem Euroligi, prawdopodobnie nie zasługiwałby na grę w nim. To, w co wierzę, staram się przekazać zespołowi od początku, żebyśmy zrozumieli, co chcemy pokazać. Ostatecznie wygrana lub przegrana to tylko wynik. Czasami wydaje się, że wszystko jest złe, kiedy przegrywasz, albo że wszystko jest dobrze, kiedy wygrywasz, ale ja tak nie myślę. Kiedy przegrywamy, moje podejście jest takie, że musimy dalej pracować. Muszę wtedy przekonać drużynę, że ta praca przyniesie owoce, krok po kroku. Najważniejsza rzecz dla mnie, to żeby zawodnicy zrozumieli, gdzie teraz są.
– Wyjazd do Paryża na finał Ligi Mistrzów? Nie pojadę, bo nie mogę. Gramy z Manresą w sobotę o 16:30. Moje dzieci chcą pojechać, ale ja nie pojadę, bo gramy z Manresą.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze