Advertisement
Menu
/ marca.com, lagacetadesalamanca.es

„Wbrew pozorom największe antimadridismo nie jest w Barcelonie”

Julio Cendal, były dyrektor ds. bezpieczeństwa Realu Madryt, udzielił wywiadu w Radio MARCA, w którym opowiadał o swojej 24-letniej pracy w klubie. Przedstawiamy wypowiedzi sympatycznego Hiszpana.

Foto: „Wbrew pozorom największe antimadridismo nie jest w Barcelonie”
Cristiano, Coentrão i Cendal podczas przyjazdu drużyny do hotelu w Monachium w 2017 roku (fot. własne)

– Koniec pracy w Realu Madryt? Przyszedł moment, w którym Real Madryt uznał za stosowne wprowadzenie zmiany. To nie było odejście na emeryturę, tylko koniec pracy w drużynie za porozumieniem stron. Chciałbym podkreślić, jaki wspaniały był wobec mnie klub i jego prezes.

– Początki? Byłem na Santiago Bernabéu, kiedy upadła bramka i Delegat Rządu stwierdził, że miarka się przebrała. Trzeba było znaleźć osobę, która będzie za to wszystko odpowiadała i tak to się zaczęło. Stałem się pierwszym dyrektorem ds. bezpieczeństwa w hiszpańskim futbolu. 

– Byłem szefem ochrony u pięciu prezesów? Tak, zaczynałem u Lorenzo Sanza w 1998 roku. Myślałem, że kiedy będzie zmiana prezesa, to stracę stanowisko, ale tak się nie stało i pozostałem do momentu, w którym odszedłem.

– Moje zadania? Zapewnienie bezpieczeństwa pod każdym względem. Od pierwszej drużyny, ale nie tylko piłkarskiej. Zajmowałem się też koszykarzami i Valdebebas, które jest z innego świata. I wyjazdy, które są niezwykle ważne, by nie było żadnych niespodzianek.

– Jak wygląda organizacja wyjazdów? Robimy wizytę kontrolną, szczególnie w miejsca poza granicami kraju, takich jak Japonia, Chiny czy USA. Trzeba być zawsze krok do przodu, by móc wszystko przeanalizować. Jeśli nie przygotujesz odpowiednio przylotu na lotnisko, to bardzo trudno wyjść stamtąd bez problemów. 

– Każdy trener miał swoje zwyczaje przy organizowaniu wyjazdów? Każdy mistrz ma swój kodeks, ale już będąc w policji, wiedziałem, do których drzwi należy pukać, by wszystko poszło dobrze i dawać to, czego chcieli. Mam bardzo dobre wspomnienia z człowiekiem z mojego miasta, Vicente del Bosque, oraz z Mourinho. Ludzie dziwią się, że mówię tak o Mourinho, ale prawda jest taka, że twarzą w twarz on jest fenomenem i świetnym przyjacielem.

– Przy kim było najwięcej pracy? Przy Beckhamie i Cristiano Ronaldo. Inni kibice i inna atmosfera, ale obaj przyciągali wielu fanów. W Chinach miała miejsce chyba najlepsza anegdota, jaką przeżyłem. To było niewiarygodne, jak wielu ludzi znajdowało się przy wejściu do hotelu, nocowali w namiotach. W Japonii poszliśmy na zakupy do sklepu Louis Vuitton, do galerii na wzór El Corte Inglés w Madrycie. Zamknęli cały budynek dlatego, że był David Beckham. Niewiarygodne. 

– Barcelona? Wbrew pozorom największe antimadridismo nie jest w Barcelonie. Moje relacje z Barceloną i ich ludźmi z ochrony były świetne. W Barcelonie dawali ci wszystko. Na lotnisko wchodziliśmy odgrodzonym, prywatnym terminalem, by nasi kibice mogli się z nami przywitać, a hotel zapewniał mnie, że jest dobrze zabezpieczony. Nigdy nie było żadnego problemu poza jakimś kamieniem rzuconym w autobus, ale tu masz do czynienia z idiotą, na którego możesz trafić wszędzie. Są trudniejsze stadiony niż Camp Nou. Na przykład w Walencji i w Sewilli. Kibice Valencii nas nie lubią. Od sprawy z Mijatoviciem złość im nie przeszła. W Sewilli z Betisem nie ma żadnego problemu, ale z kibicami Sevilli jest już większe poruszenie. Ochrona Sevilli zawsze nas bardzo wspierała, ale kibice tego klubu nas nie lubią. Real kocha wiele ludzi, ale też ma wielu wrogów. Później jeździsz w pewne miejsca i widzisz pewne rzeczy… W Japonii pękło mi serce, kiedy widziałem trzy tysiące ludzi pod wejściem do hotelu, którzy ani drgnęli przez całą noc.

– Była też noc, podczas której ETA miała podłożyć bombę na Bernabéu. Groźby zawsze były. Przychodziło ich wiele, ale są pewne protokoły, by sprawdzić, które są prawdziwe. Tego dnia ta groźba była prawdziwa. Bałem się, że przy wyjściu wybuchnie jakiś samochód, ale na szczęście tak się nie stało. To była ewakuacja, podczas której nikt nie zginął, a to sytuacja, w której zostawisz jedną zamkniętą bramę i nadciąga lawina… To były bardzo trudne chwile. W pewnym momencie pojawili się ultrasi i pomyślałem, co się stanie, jeśli wybuchnie petarda… Panika zabija ludzi. 

– Wyrzucenie ultrasów z Bernabéu było przełomem w kwestii bezpieczeństwa? Klub wyrzucił tych agresywnych. Jednostka może być dobrą osobą, jednak tłum zabija. Musisz kontrolować jednostki, by móc zapanować nad tłumem. Teraz wszystko jest pod kontrolą, ale to nie wyklucza tego, że jutro coś może się wydarzyć. Teraz, przy trybunie z fanami, wszystko jest spokojniejsze. Wchodzą na odcisk palca i każdy wie, kto wszedł. W ostatnich latach bezpieczeństwo w futbolu zmieniło się i La Liga zrobiła wiele, by tak było. Wcześniej ultrasi mieli dużą władzę w klubach. 

– Zarządzanie przebudową stadionu z perspektywy ochrony? Podczas prac nad przebudową stadionu każdego dnia pracowała tysiąc osób. Trzeba było stworzyć osobny departament bezpieczeństwa specjalnie pod budowę i dla pracowników budowlanych. Ze względów kontroli sanitarnej i tym podobnych. Pracy było naprawdę sporo. 

– Koordynacja ochrony w dobie koronawirusa? Przenieśliśmy się do miasteczka sportowego i mając stadion w środku wszystko, było bardziej hermetyczne i łatwiejsze. 

– Czy Real odrobi stratę z Manchesterem City? Matka Boska będzie znudzona ciągłym objawianiem się! Trzeba się przebudzić. Ten klub jest niewiarygodny. Tak wyśmienita drużyna, jaką jest City, strzela ci cztery gole, a Real, grając słabo, strzela trzy. DNA jest prawdą. 

– Świętowanie na Cibeles w sobotę? Pewnie. Liga to liga i bardzo trudno ją zdobyć. Jak można nie świętować zwycięstwa tak późno? Na Ligę Mistrzów jeszcze przyjdzie czas. W tego typu świętowaniach nie ma żadnego problemu, robiliśmy je wielokrotnie (śmiech), a pomoc ze strony policji bardzo dużo nam ułatwia. 

– Real to wyjątkowy klub? Tak. Nie muszę już specjalnie kogoś wychwalać, ale prawda jest taka, że prezes jest wyjątkowy i inny. Jest na szczycie piramidy i później każdy musi być dobry. Dają ci wszystko, czego potrzebujesz, ale nie możesz zawieść.       

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!