Fran García: Solari odmienił moje życie
Fran García, wychowanek Realu Madryt, a obecnie zawodnik Rayo Vallecano, rozmawiał z dziennikiem AS przed dzisiejszym spotkaniem.
Fot. Getty Images
Ależ idzie to Rayo!
Świetnie rozpoczęliśmy sezon. Wszyscy są pozytywnie naładowani, a wrażenia są bardzo dobre. Ten moment jest wynikiem pracy wykonanej w tym i ubiegłym roku. Jesteśmy małą rodziną.
Kiedy patrzysz na tabelę, czy trudno jest się nie dać ponieść emocjom?
Najważniejszą rzeczą jest zachować pokorę i nie dać się ponieść emocjom. Będą też gorsze momenty i musimy być na nie przygotowani i wiedzieć, jak je przetrwać.
Jaki jest sekret Rayo?
Wszyscy wiemy, co musimy zrobić na boisku. I widać dobre wibracje w szatni. Jesteśmy szczęśliwą drużyną, która nie boi się nikogo, która gdziekolwiek pojedzie, pokaże swoją tożsamość. Możemy uderzyć pięścią w stół.
Jakie było przybycie Falcao do tej wielkiej rodziny?
Dowiedziałem się o tym ostatni i byłem zaskoczony. Jego adaptacja była spektakularna. Dorastałem oglądając jego grę i możliwość posiadania go w pobliżu, uczenia się od niego lub uzyskania od niego rady jest bezcenna.
Podczas prezentacji podziękował ci za oddanie numeru 3.
Rozmawiałem o tym z klubem. Potrzebowali numerów z pierwszej drużyny, a ja nie miałem problemu, chciałem ponownie grać z 33. Zostawiłem ten numer wolny i mieli mi go dać na Boże Narodzenie, gdyby nikogo nie kupiono. Falcao przyszedł pewnego dnia i poprosił mnie o przysługę. Chciał mieć ten numer dla swojego ojca, który zmarł dwa lata temu. Był to numer, który lubił i bardzo się cieszył, że będzie go nosił. Jeśli to było dla niego ważne, to cieszę się, że mogłem mu pomóc.
Opowiedz mi o Vallecas.
Mieliśmy małą przystawkę w playoffach, ale ta atmosfera jest spektakularna. Niektórzy koledzy z drużyny mi o tym opowiadali, choć mieszkanie tutaj to coś innego. To wyjątkowe uczucie widzieć, że ludzie są z nami w dobrych i złych czasach. To tak, jakby mieć kogoś innego przy sobie na boisku. Jesteśmy silni u siebie, a kibice mają w tym duży udział.
Co jest takiego wyjątkowego w tej dzielnicy i w tej drużynie?
Ludzie! Ludzie czynią ją wyjątkowym. Ta atmosfera w skromnej dzielnicy, która wie, że może stanąć na wysokości zadania i pójść naprzód ze wszystkim. To, co czyni ten klub wielkim, bardziej niż jego historia, to ludzie, którzy go otaczają i którzy są jego częścią.
Jak przebiegła twoja adaptacja do Primera División?
Na początku bardzo to odczułem. Pierwsze mecze były wyjazdowe, przeciwko dwóm najlepszym drużynom w La Lidze. Byłem trochę zdenerwowany z powodu nowości, ale stopniowo przyzwyczaiłem się do tego. Nabrałem pewności siebie i czuję się ważny. Zawdzięczam to zarówno kolegom z drużyny, jak i trenerowi. Spoglądam wstecz i wiem, że nie było lepszego miejsca na dalszy rozwój niż tutaj.
Jak to było pokonać Barçę?
To był papierek lakmusowy, aby powiedzieć „oto Rayo”. Zamierzamy walczyć i mieć dobry sezon.
A czy jesteście w stanie pokonać Real Madryt?
Rayo nie zamierza się ukrywać. Postaramy się odebrać im piłkę i grać po swojemu, w ten sposób zmusimy ich do skupienia się bardziej na obronie niż na czymkolwiek innym. Będąc solidną i ofiarną drużyną możemy sprawić niespodziankę, bo dlaczego nie?
Jak postrzegasz Real Ancelottiego?
Mogą walczyć o wszystko, mają dobrą dynamikę. Vinícius jest w świetnym momencie, Benzema jest w piekielnej formie.
Kiedy Rayo ogłosiło, że podpisuje z tobą kontrakt do 2025 roku, powiedziałeś, że to nie pożegnanie z Realem, ale do zobaczenia wkrótce. Czy nadal tak uważasz?
Tak, jestem madridistą od dzieciństwa. To uczyniło mnie osobą, którą jestem. Wartości Realu Madryt i Rayo nie różnią się zbytnio. Chciałbym tu wrócić w przyszłości, bo to mój dom. Przyjechałem młody, a wyjechałem prawie jako mężczyzna.
Zawsze mówiłeś, że twoim wzorem jest Marcelo.
On był lustrem, w którym patrzyłem na siebie od czasu, gdy w drużynie młodzieżowej zostałem przesunięty na pozycję obrońcy. Razem z Roberto (Carlosem) bardzo mnie naznaczyli. Może ten drugi jest bardziej zbliżony do mojego stylu gry, jeśli chodzi o siłę i szybkość. Bez jego rad i nauk nie byłbym tym zawodnikiem, którym jestem dzisiaj.
Czy Solari zmienił twoje życie?
Tak, przekazał mi wiadomość, że zostaję z nim. Bardzo mi pomógł w dorastaniu. Byłem nieśmiałym dzieciakiem, a on dał mi możliwość większego otwarcia się w grupie. A kiedy byłem w Castilli, zadebiutowałem w pierwszej drużynie. To był sen. Nie spodziewałem się tego. Myślałem, że jadę, bo Regui miał problemy, a ja powiedziałem: „Przeżyję to i będę z ludźmi, których podziwiałem od dziecka”. W końcu dostałem minuty (zaliczył asystę do Isco przeciwko Melilli w Copa del Rey – dop.) i będę mu dozgonnie wdzięczny.
Wciąż masz swoich przyjaciół z dzieciństwa, którzy są bezwarunkowymi fanami Vallecas.
Moja rodzina ma bardzo wymagającą pracę, ponieważ pracuje w branży hotelarskiej i gastronomicznej, i nie może przyjechać. Ale są moi przyjaciele, ci, którzy zawsze tam byli. W tym roku nie opuścili ani jednego meczu w Vallecas i żartujemy, że są talizmanem. Bardzo mi pomogli. Wiem, kto był tam w złych czasach i trzeba pamiętać, kiedy dobre rzeczy pojawiają się w twoim życiu.
Bardzo ważne jest, aby nie stracić koncentracji na rzeczywistości…
Kiedy opuszczasz Real, który jest jak mała bańka, minimiasto, do którego wsadzają cię, gdy jesteś mały, stajesz twarzą w twarz z rzeczywistością. Przyszedłem do Rayo, które jest skromnym klubem i nie ma czego zazdrościć żadnemu innemu, a tutaj wszystko jest inaczej. Pomaga uświadomić sobie, jak wygląda rzeczywistość, utrzymać się na ziemi i nie myśleć, że jest się lepszym od innych. Sprzątanie jest tak samo ważne dla trenerów, zawodników, piłkarzy… Jeśli zawiedzie któreś z ogniw, łańcuch pęka.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze