Jesé wreszcie się uśmiecha
Jesé po latach błądzenia po omacku wreszcie może się uśmiechnąć.
Fot. Getty Images
Trzy gole wychowanka w dwóch ostatnich meczach to zdecydowanie zbyt wąski materiał do rzetelnej analizy. Jeśli jednak sięgniemy głębiej, również i wtedy dojdziemy do tego samego wniosku: Jesé jest w tym sezonie absolutnie kluczowym graczem Las Palmas. Choć trener Kanaryjczyków, Pepe Mel, podkreśla na każdym kroku, że wyniki są zasługą całego zespołu, to jednak musi on sobie zdawać sprawę z tego, jak wiele zależy od postawy 28-latka. Dlatego też szkoleniowiec postanowił zdjąć atakującego w przerwie meczu z rezerwami Realu Sociedad. Jesé strzelił w nim, jak miało sie okazać, zwycięskiego gola, ale w drugiej połowie na boisku go już nie widzieliśmy. Mel chciał dać mu trochę odpoczynku przed kolejnym starciem, z Fuenlabradą. Posunięcie to było dość ryzykowne, ale opłaciło się. W następnym spotkaniu Jesé zdobył bowiem kolejne dwie bramki na wagę trzech punktów.
Były piłkarz Królewskich na ten moment znajduje się w piątce najlepszych strzelców drugiego poziomu rozgrywkowego. Do tego dołożył też pięć asyst, czyli wraz z Bastónem najwięcej w lidze. Oprócz liczb jest także niezastąpiony w kreowaniu gry i rozpędzaniu ofensywnych akcji. Na zapleczu hiszpańskiej ekstraklasy nie brakuje drużyn, które dobrze czują się bez piłki. Nie jest to jednak przypadek Las Palmas. Mel podkreśla na każdym kroku, że środek pola ma grać w piłkę i nie interesuje go taktyka polegająca na wystawianiu w pomocy graczy biegających od pola karnego do pola karnego. Dlatego też Jesé jest w zespole aż tak istotną postacią. Kanaryjczyk umie przetrzymać piłkę, grać tyłem do bramki i dorzuca do tego sporo poświęcenia i walki w powietrzu. Krótko mówiąc: idealnie wpasowuje się w filozofię trenera.
Nie ulega wątpliwości, że karierę Jesé możemy podzielić na etap sprzed i po kontuzji odniesionej w feralnym spotkaniu z Schalke w 2014 roku. Sam zawodnik przyznaje, że dziś jest psychicznie o wiele silniejszy i bogatszy o wiele doświadczeń. Jesé z całą pewnością dysponował olbrzymim potencjałem. W sezonie 2012/13 strzelił 22 gole i zanotował 12 asyst w ostatnim do tej pory sezonie Castilli w Segundzie. Było to wystarczające poręczenie, by dano mu szansę w pierwszej drużynie. Wtedy też zaczęło się robić o nim naprawdę głośno.
Gdy wydawało się, że wielka piłka stoi przed nim otworem, doszło do niefortunnego starcia z Kolašinacem. Od tamtej chwili Jesé nie potrafił się odnaleźć w żadnym klubie. Przed sezonem 2016/17 kupiło go PSG, ale bardzo szybko okazało się, że w Paryżu niedane mu będzie triumfować. Następnymi przystankami na kolenych wypożyczeniach były Las Palmas, Stoke, Betis, Sporting i kolejny powrót do Las Palmas w lutym tego roku, tym razem już na stałe.
Atakujący na każdym kroku powtarza, że powrót w rodzinne strony był najlepszą możliwą decyzją. – To idealne miejsce, by odzyskać formę i odnaleźć się jako piłkarz. Klub okazał mi wielkie zaufanie. Prezentuję się z każdym dniem lepiej, a margines poprawy nie został jeszcze wyczerpany. Wiele przeszedłem i znowu zaczynam cieszyć się futbolem w mojej rodzinnej okolicy. Jestem u siebie w domu, z moją rodziną, w moim klubie i z moimi kibicami – wyznał w jednym z wywiadów. Liczby zresztą przyznają mu rację. Już teraz Jesé ma lepsze statystyki niż w którymkolwiek z sezonów po koszmarnej kontuzji. I choć mowa o bramkach i asystach na drugim poziomie rozgrywkowym, to jednak nie ma to aż takiego znaczenia w procesie odzyskiwania pewności siebie.
Jesé może więc z czystym sumieniem patrzeć z optymizmem w przyszłość. – W tym sezonie możemy osiągnąć wiele. Wszyscy w drużynie jesteśmy tego zdania. Trener przemawia do nas ze swoją wizją gry. Mamy intensywność, stoimy za sobą murem i przy tym zachowujemy pokorę. Zdajemy sobie sprawę, że dwa nieudane mecze mogą nas zepchnąć w mgnieniu oka na ósme miejsce – analizuje.
Pepe Mel powtarza swoim podopiecznym, że piłka to nie tylko to, co dzieje się dziś, lecz także to, co będzie działo się jutro, pojutrze i każdego kolejnego dnia. Jesé jest już na tyle dojrzały, by wierzyć w prawdziwość tych słów. – Chcę cieszyć się każdym treningiem i każdym meczem. Chcę dawać z siebie wszystko i być szczęśliwy. Kiedy piłkarz jest szczęśliwy, potrafi pokazać pełnię możliwości – powiedział. Piłka nożna to gra, w której trzeba wykorzystywać swoje chwile. Po bardzo długiej przerwie Jesé właśnie to teraz robi.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze