Nie aż taki drogi
Kariery Édera Militão i Pepe zaczynają przypominać dwie krople wody. Obaj trafili do Madrytu z Porto, obaj kosztowali duże pieniądze, obaj też byli z początku mocno krytykowani, by koniec końców udowodnić swoją jakość.
Fot. Getty Images
Eksplozja talentu Brazylijczyka nastąpiła w najlepszym możliwym momencie. Gdy z Realu Madryt odeszli Sergio Ramos i Rafa Varane, potrzeba załatania dziur na środku obrony była jednym z głównych problemów przed startem sezonu. Jak jednak się okazało, sprowadzenie Alaby oraz zaufanie Militão okazało się w pełni wystarczającym rozwiązaniem. 23-latek znajduje się w ligowej czołówce pod względem przechwytów (19) i odbiorów (62). Éder jest też najczęściej używanym graczem z pola przez Ancelottiego. Przegapił on zaledwie dwie minuty gry we wszystkich rozgrywkach i, w przeciwieństwie do Viniego, zaczyna być niezbędnym ogniwem również w zespole Tite.
Droga Brazylijczyka do miejsca, w którym znajduje się teraz, nie była pozbawiona trudności. Już podczas prezentacji piłkarz chwilowo zasłabł z emocji. Pod względem sportowym przez długie miesiące był zaś kwestionowany. Jako najdroższy obrońca w historii klubu skupiał na sobie uwagę wszystkich, a jego słabsze występy bardzo często były mu wypominane przez długi czas. Dna po raz pierwszy dotknął w pucharowym meczu z Realem Sociedad. Zidane dał mu dokończyć spotkanie, choć do przerwy Królewscy przegrywali aż 0:3 (ostatecznie polegli 3:4). Drugim wieczorem do zapomnienia był ten z Betisem. Éder zagrał wówczas na prawej obronie, a Fekir robił z nim, co chciał.
Zawodnik jednak się nie załamywał. Gdy w prasie zaczęto powoli zastanawiać się nie czy, lecz dokąd obrońca wkrótce odejdzie, karta się odwróciła. Wbrew wszelkim prognozom pod koniec poprzedniego sezonu Militão sprawił, że brak Sergio Ramosa był niemal niezauważalny, a drużyna do samego końca liczyła się w walce o mistrzostwo oraz triumf w Champions League.
W trwającym sezonie Brazylijczyk poszedł zaś za ciosem i wywalczył sobie niekwestionowane miejsce w wyjściowym składzie. Wraz z Alabą pozwolił zapomnieć o odejściu podstawowej pary stoperów. Widać też po nim, że mimo wysokiej jakości piłkarskiej, tkwi w nim jeszcze sporo potencjału do obudzenia. Koniec końców, można już chyba stwierdzić, że transfer ten wcale nie okazał się aż tak drogi.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze