Długo wyczekiwane połączenie
Dziś przyjdzie nam obejrzeć tylko dwa spotkania na Mistrzostwach Europy, ale na boisku możemy zobaczyć aż trzech piłkarzy Realu Madryt. A nawet czterech, jeśli fantazyjnie doliczymy sobie wiadomo kogo.
Fot. Getty Images
„Koń ma cztery nogi, a jednak się potknie”, można usłyszeć często nad Dunajem, gdzie dziś Madziarzy zagrają na oczach swoich rodaków z Portugalczykami. Węgrzy doskonale wiedzą, że w tej grupie śmierci nie są traktowani nawet jak owies, ale w myśl wspomnianego przysłowia po cichu łudzą się, że konie wyrżną pyskami o podłogę. Pięć lat temu piłkarscy spece też nie dawali im większych szans na awans do fazy pucharowej, ale takie przewidywania w nosie mieli Balázs Dzsudzsák i jego koledzy, którzy spłatali figla wszystkim ekspertom, docierając tam z pierwszego miejsca w grupie. I pięć lat temu również musieli stawiać czoła Portugalczykom, z którymi niespodziewanie zremisowali 3:3. Problem Węgrów polega dzisiaj tylko na tym, że Os Navegadores to już nie jeden ambitny gwiazdor, paru rzemieślników i kilku wyróżniających się chłopców z łapanki, lecz mocny zespół, który ma niewiele słabych punktów.
Latem 2016 roku Portugalia okrutnie mordowała się przez calutki turniej, prześlizgując się mecz po meczu, oferując przy tym katorżniczy futbol, ale dla ludzi od Faro po Bragę liczył się jedynie końcowy efekt, a tym okazał się strzał rozpaczy Édera i łzy radości kulawego Cristiano, który po krótkim trenerskim epizodzie mógł ucałować wywalczony w bólach puchar. Wówczas ekipę Santosa faworytami mogli nazwać co najwyżej ślepo zapatrzeni marzyciele po zaczerpnięciu kilku głębszych łyków sangrii, gdy pijani wytaczali się lizbońskich knajp i bezsensownie deliberowali o wyższości José Saramago nad Garcíą Márquezem, ale teraz ewentualna obrona tytułu nie byłaby już żadną wymyślną historią, nakreśloną piórem wielkich mistrzów literatury.
Co prawda Ronaldo niewątpliwie wypatruje już przed lustrem pierwszych siwych włosów, ale równocześnie przyzwyczaił nas do tego, że na tej planecie jest ostatnim człowiekiem, którego można przekreślać przed pierwszym kopnięciem piłki i spoglądać mu w metrykę. Na dodatek na papierze ma tym razem rzetelniejszych kompanów, bo Rúben Dias, Bruno Fernandes czy João Félix to nie jacyś byle goście, a pierwszorzędni gracze, w których można szukać realnego wsparcia, jeśli sprawy obierają niewłaściwy kierunek. Gdybyśmy mieli kierować się przeczuciem, stwierdzilibyśmy pewnie, że remis czy wygrana Węgrów okazałyby się równie sensacyjną historią co napisanie dobrej książki przez Remigiusza Mroza, choć te pierwsze mogą wciąż się ziścić, a to drugie pomimo wielu prób nadal się nie wydarzyło. I raczej już się nie wydarzy.
Przewidywane składy:
Węgry: Gulácsi; Fiola, Orbán, Attila Szalai; Lovrencsics, Kleinheisler, Nagy, Schäfer, Holender; Roland Sallai, Ádám Szalai.
Portugalia: Rui Patrício; Semedo, Rúben Dias, Pepe, Guerreiro; Rúben Neves, William, Bruno Fernandes; Bernardo Silva, Ronaldo, Jota.
Mecz w Budapeszcie rozpocznie się o 18:00. Jego transmisję można obejrzeć na kanałach Telewizji Polskiej (TVP2, TVP Sport, tvpsport.pl, aplikacja mobilna, TVP 4K).
***
Są pewne rzeczy, które na turniejach prędzej czy później wydarzyć się muszą i nie mamy tu na myśli wątpliwej postawy Polaków, którzy wczoraj zaskoczyli nas jedynie tym, że wynieśli sztukę kompromitacji na jeszcze wyższy poziom. Nie o tych powtarzających się historiach chcemy jednak pisać, lecz o meczach, które prędzej czy później zostaną drętwo określone mianem „przedwczesnego finału”. Tak się fajnie składa, że ten komunał odhaczamy już dzisiaj. Niemcy zagrają wieczorem z Francuzami i na dobrą sprawę trudno uniknąć tu banałów, bo to jedno z tych spotkań, na które kibice Realu Madryt od dawna zacierają swoje ręce. Z jednej strony nasz Kroos, z drugiej nasi Varane i Benzema, a razem z nimi prawie nasz Mbappé. Ekscytację zdusić w sobie mogą chyba tylko ci, których miniony sezon wypruł już doszczętnie z emocji.
Karim przez moment napędził wszystkim stracha, gdy jeszcze parę dni temu z obandażowanym udem siedział na trybunach i zakrywał twarz w dłoniach, a nam na ten widok mimochodem zdążyło już przelecieć przez głowę ponad 60 wspomnień o kontuzjach z ubiegłego sezonu. Na szczęście czarny scenariusz zmącił tylko chwilowo myśli, a fizjoterapeuci znad Sekwany zaskoczyli nas tym, iż w krótkim czasie można postawić kogoś na nogi, bowiem przez rok zdążyliśmy już zapomnieć, że jest to w ogóle możliwe. Ponownie wróciliśmy więc do oglądania filmików oraz zdjęć, na których Benzema i Kylian zawstydzają wzajemnym zafascynowaniem nawet Leonardo i Kate. Nie trzeba być miłosnym chemikiem, by wyczuć, że obaj panowie szybko znaleźli wspólny język, a podwójna misja agenta Karima najwidoczniej zmierza we właściwym i długo wyczekiwanym kierunku. By wszystkie atomy połączyły się w całość, mimo wszystko potrzeba nie tylko szelmowskich uśmiechów, miłych słów i gestów poza boiskiem, ale także na nim.
Chłopski rozum podpowiada, że jeśli chcemy zmaksymalizować szanse na przeprowadzkę Mbappé do Madrytu, lepiej będzie trzymać kciuki za Trójkolorowych. Trudno jednak pstryknąć palcami i nagle wyzbyć się sympatii do Kroosa, przed którym zawsze chylimy czoła. Na dodatek dawno go nie widzieliśmy, bo z końcówki sezonu wykluczył go ten cholerny koronawirus, ale i dziś nie będziemy przecież dyktować wam, kogo zagrzewać do walki przed telewizorem. Niczego też przecież nie sugerujemy, ale na wszelki wypadek przypominamy, że Alizée to Francuzka, a Niemcy nadal wiszą nam ten powojenny hajs.
Przewidywane składy:
Francja: Lloris; Pavard, Varane, Kimpembe, Hernández; Pogba, Kanté, Rabiot; Griezmann, Benzema, Mbappé.
Niemcy: Neuer; Ginter, Hummels, Rüdiger; Kimmich, Gündoğan, Kroos, Gosens; Havertz, Müller, Gnabry.
Mecz w Monachium rozpocznie się o 21:00. Jego transmisję można obejrzeć na kanałach Telewizji Polskiej (TVP1, TVP Sport, tvpsport.pl, aplikacja mobilna, TVP 4K).
***
Dzisiejsze spotkania można obstawiać u naszego partnera FORTUNA. Kurs na bramkę Cristiano wynosi 1,85, ale można takżę pokusić się o większe ryzyko i postawić na trafienie Benzemy, bo gol Francuza chodzi już po kursie 3,60.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze