Advertisement
Menu

Przykra powtórka z historii

Fatalnie rozpoczęła się rywalizacja w ćwierćfinale Euroligi. Real Madryt wysoko przegrał z Efesem, rozgrywając fatalną drugą połowę. Czasu na wyciągnięcie wniosków przed drugim spotkaniem jest niewiele.

Foto: Przykra powtórka z historii
Fot. Getty Images

Nie było niespodzianki w Stambule. Efes bez większego trudu pokonał Real Madryt i wyszedł na prowadzenie w ćwierćfinałowej rywalizacji. Podobnie jak w ostatnim starciu tych drużyn, Królewscy byli w stanie nawiązać rywalizację tylko do połowy. Później zmarnowali tyle rzutów, że tak po prostu nie dało się walczyć. W tym momencie różnica między zespołami wydaje się na tyle ogromna, że trudno będzie rzucić Turkom wyzwanie. Pozostaje wiara, że Blancos zaskoczą i pokażą pojutrze inne oblicze.

Real Madryt bardzo dobrze rozpoczął mecz, obejmując prowadzenie 8:0. Szybko jednak koncentracja trochę się ulotniła i po kilku stratach po stronie Królewskich Efes był w stanie doprowadzić do remisu, a następnie wyjść na prowadzenie. Pablo Laso ponownie w starciu z tureckim klubem nie był zadowolony z sędziowania, za co został ukarany faulem technicznym. W pierwszej części dobrze wyglądała defensywa madrytczyków, ale liczba strat była trochę zbyt wysoka, jak na taką stawkę spotkania. Efes po 10 minutach prowadził 20:18.

W drugiej części gospodarze odskoczyli madrytczykom na początku, ale Real Madryt potrafił na to skutecznie odpowiedzieć poprzez rzuty z dystansu. Mecz się wyrównał i podopieczni Pabla Laso wyglądali w tym fragmencie bardzo dobrze. Na każdą akcję Efesu mieli odpowiedź. Zabrakło trochę skuteczności tuż przed przerwą, przez co w połowie meczu dalej na prowadzeniu znajdowali się gracze ze Stambułu (44:40).

W ostatnim starciu w sezonie zasadniczym Efes uciekł Realowi Madryt po zmianie stron i tak też się stało dzisiaj. Skuteczność nagle zniknęła i w ofensywie Królewskim nie wychodziło zupełnie nic. Turcy natomiast nie mieli problemów z celnością i wykorzystali niemoc rywali. Przewaga szybko przekroczyła granicę 10 oczek, i na tym się nie zatrzymała, sięgając nawet 17 punktów. Wystarczy napisać, że przez 9 minut Real Madryt zdobył… 5 punktów. Tak się nie da rywalizować w play-offach. Przed ostatnią kwartą sytuacja gospodarzy była już bardzo komfortowa (64:50).

Po powrocie na parkiet Efes dalej robił na parkiecie, co tylko chciał i ponownie w starciu z tym rywalem walka o zwycięstwo zmieniła się w walkę o uniknięcie kompromitacji. Przewaga gospodarzy ocierała się o barierę 30 punktów. Nie było już co zbierać w tej części. Laso doskonale o tym wiedział i zaczął oszczędzać najważniejszych zawodników na drugie starcie. Królewscy będą musieli się szybko pozbierać, jeśli nie chcą wrócić do Madrytu z dwoma porażkami.

90 – Efes (20+24+20+26): Beaubois (19), Şanlı (16), Moerman (7), Micić (7), Simon (10), Larkin (14), Singleton (0), Gazi (3), Tuncer (0), Pleiß (0), Anderson (3), Dunston (11).

63 – Real Madryt (18+22+10+13): Abalde (5), Laprovíttola (9), Vukčević (0), Tavares (10), Taylor (3), Causeur (6), Rudy (3), Alocén (2), Garuba (5), Carroll (4), Llull (3), Thompkins (13).

Statystyki

Ćwierćfinały
Barcelona (1) 0-0 Zenit Petersburg (8)
CSKA Moskwa (2) 0-0 Fenerbahçe (7)
Efes (3) 1-0
1. 90:63
Real Madryt (6)
Olimpia Milano (4) 0-0 Bayern Monachium (5)

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!