Advertisement
Menu
/ larazon.es

Valverde: Nie da się opisać momentu wejścia do szatni Realu Madryt

Federico Valverde, pomocnik Realu Madryt, udzielił wywiadu portalowi La Razón, w którym podzielił się swoimi odczuciami z czasów leczenia kontuzji, marzeniami o karierze piłkarskiej czy nadziejami na mecz z Atalantą. Poniżej przedstawiamy jego zapis.

Foto: Valverde: Nie da się opisać momentu wejścia do szatni Realu Madryt
Fot. własne

Jak się czujesz?
Dobrze, nie mogę się doczekać. Oczywiście, często cię boli czy wkurza bycie kontuzjowanym, bo traci się mnóstwo spotkań, ale trzeba być przygotowanym na ciężką pracę.

Co porabiałeś w czasie, gdy byłeś kontuzjowany?
Oglądałem mecze w domu, a poza tym dużo ćwiczyłem. Robiłem to, co mówili mi fizjoterapeuci czy lekarze. Bawiłem się z moim synem, bawiliśmy się całą rodziną. Czasem próbowaliśmy wyjść na spacer, przejść się chwilę, ale zawsze zachowując bezpieczny dystans.

Zawsze chciałeś być piłkarzem?
Od dziecka. Poświęciłem się w całości piłce nożnej i miałem nieosiągalne marzenia, jak gra w Realu Madryt. Trzeba jednak pokonać wiele różnych przeszkód, jak właśnie kontuzja czy inne, pozapiłkarskie problemy.

Jesteś w stanie prowadzić normalne życie?
Staramy się żyć tak normalnie, jak tylko się da. Nie mogę jednak robić wszystkiego tego, co robi mój najlepszy przyjaciel. On pracuje, a potem odpoczywa i może sobie pozwolić na robienie różnych rzeczy. Ja nie mogę cieszyć się taką zwyczajną codziennością, często nie mogę po prostu wyjść na spacer. Muszę się przygotowywać do meczu, regerenować się. Później jednak są pewne rzeczy, którymi ja się cieszę, a on tego nie ma. Coś za coś.

Kim byś był, gdyby nie piłka nożna?
Trudne pytanie. Być może pracowałbym podobnie do moich rodziców. Miał jakąś zwyczajną pracę i walczył, by dać moim dzieciom wszystko to, czego potrzebują. Od dziecka jednak aspirowałem do bycia piłkarzem i szczęście się do mnie uśmiechnęło. Jestem jednak przekonany, że w jakimkolwiek innym zawodzie również bym dawał z siebie wszystko.

Jest jakiś moment w twoim życiu, gdy zdałeś sobie sprawę, że już to osiągnąłeś? Że już jesteś piłkarzem?
Czasem nie zdajesz sobie sprawy z tego, że to już ten moment, ale z perspektywy czasu na to patrzysz i wiesz, kiedy to nastąpiło. Dzień, w którym zadebiutowałem w reprezentacji Urugwaju, gdy miałem 19 lat, był niesamowity. Wydaje mi się jednak, że podczas takiej chwili nie jesteś w stanie się w pełni nią cieszyć z powodu odpowiedzialności, która na tobie ciąży. Później jednak myślisz i zdajesz sobie sprawę – „naprawdę udało mi się parę rzeczy osiągnąć”.

Byłeś w Realu Madryt, a potem odszedłeś do Deportivo.
Zawsze staram się wyciągać tylko te pozytywne kwestie. Uczę się, nabieram dojrzałości dzięki moim kolegom, rodzinie. To wszystko mi bardzo pomaga. Pod kątem piłkarskim nie było to najlepsze, nie udało nam się uniknąć spadku i dużo wycierpiałem. Jestem jednak lepszą osobą po powrocie stamtąd, bardziej zdeterminowaną.

Wchodzisz do szatni i…
Nie da się opisać momentu wejścia do szatni Realu Madryt. Ta koszulka, najlepszy klub na świecie. Miliony ludzi marzy o tym, by założyć ten herb. Przechodzą ci przez głowę miliony myśli, o rodzinie, o tym wszystkim, co zrobiłeś, by znaleźć się w tym miejscu. 

Jesteś w zespole z Kroosem, Modriciem i Casemiro.
Z nimi możesz się bardzo dużo nauczyć, ale jednocześnie motywuje cię to, by dorzucić również coś od siebie. Im zdrowsza rywalizacja, tym lepiej. Od takich zawodników trzeba się uczyć, zapamiętywać każdą radę. I oprócz tego oczywiście, wnieść coś swojego. Oni i wszyscy inni koledzy dają takie poczucie jedności i spokoju. Nie będę kłamał, zdarza mi się denerwować przed meczem. „A co, jeśli to mi nie wyjdzie…”. Te nerwy sprawiają, że później jesteś jeszcze bardziej aktywny. Inni piłkarze jednak tego aż tak nie przeżywają, już mają za sobą wielkie momenty, mają to doświadczenie.

Co sądzisz o twierdzeniu, że jest coś szczególnego w piłkarzach z Urugwaju?
Wydaje mi się, że urugwajski piłkarz zawsze przekazuje podobne rzeczy. Chce wygrywać, zawsze da z siebie wszystko na boisku, zaraża energią i nigdy nie daje za wygraną, niezależnie od tego, jaki jest wynik. Ponadto wydaje mi się, że każdy z nas bardzo szanuje klub, w którym występuje. 

Co wpisałbyś w swój profil na LinkedIn?
Jestem pracowity, walczę o swoje, że wnoszę dużo energii. Kiedy byłem kontuzjowany, myślałem wyłącznie o powrocie i chciałem znów móc dać z siebie wszystko. Kontuzje nie są niczym dobrym, ale trochę otwierają ci głowę, na zasadzie „kiedy wrócę na boisko, będę bardziej cieszył się każdą chwilą”.

Na jakiej pozycji czujesz się najbardziej komfortowo?
W środku pola, ale będę dawał z siebie wszystko, niezależnie od tego, gdzie wystawi mnie trener. Oczywiście jednak, że w środku. Mogę wtedy być zaangażowany, pracować w ataku i w obronie, wszędzie dać coś od siebie. Lubię atakować i strzelać gole, ale kiedy mogę pomóc w obronie, czuję się dumny. Czuję, że wtedy daję więcej drużynie i koledzy są mi wdzięczni.

Jak wygląda twoja praca na tej pozycji?
Muszę pracować i biegać, żeby dobrze formować trójkąty ze środkowymi pomocnikami do wewnątrz, ale także na zewnątrz, z bocznym obrońcą i skrzydłowym, kiedy zbliżamy się do pola karnego rywali. Tego ode mnie wymaga trener. Oczywiście też staram się jak najbardziej pomagać w defensywie.

To sporo rzeczy do zrobienia.
Tak, ale ja dla tego żyję. Żyję tym, żyję futbolem, chcę się mu poświęcać. Teraz, kiedy wracam po kontuzji, nie może mi zabraknąć chęci czy dobrej postawy. Czuję się dobrze. Pracowałem bardzo ciężko, aby dobrze wrócić. Z każdym treningiem łapię więcej rytmu, rozegrałem 60 minut z Elche i czuję się dobrze.

Jesteś dość nowoczesnym piłkarzem.
Nadal mam wiele do nauki, ale tak, czuję, że dobrze współgram ze współczesną piłką nożną, od pola karnego do pola karnego. Bez tych ciągłych przerw. Chcę wywierać presję, atakować i bronić. Zidane rozmawia ze mną o mojej grze. Powtarza mi, żebym uderzał na bramkę, gdy mam okazję, że mam dobry strzał. Prosi mnie o to w meczach, ale również na treningach.

Będziesz gotowy na Atalantę?
Żaden mecz, nawet taki, w którym mamy przewagę, nie jest łatwy. Oni tu przyjadą, by wygrać i trzeba być maksymalnie skoncentrowanym. Trzeba w siebie wierzyć i być na to przygotowanym.

Czy Real Madryt ma problemy ze strzelaniem goli?
To część futbolu. Stwarzamy sobie dużo okazji i pewnego dnia piłka zacznie wpadać częściej. Trzeba jednak bronić i robić to dobrze. Kiedy dobrze bronimy, o zwycięstwo jest dużo łatwiej. Chcemy dalej iść tą drogą. Te czasy, gdy wygrywało się każdy mecz po cztery czy pięć do zera, już minęły.
 

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!