Drenthe: To nieprawda, że wznowiłem karierę, bo byłem zrujnowany
Royston Drenthe udzielił obszernego wywiadu dziennikarzom Asa. Holender słynie z bycia na tyle dobrym rozmówcą, by nie musieć specjalnie zachęcać was do lektury pełnej treści tej rozmowy.
Fot. własne
Chciałbym się dowiedzieć, skąd pojawił się pomysł powrotu do Hiszpanii i gry dla Racingu Murcia.
Grałem w Kozakken Boys, w trzeciej lidze holenderskiej. Mój kuzyn, Rajiv van La Parra w listopadzie dołączył do ekipy Logroñés. Pewnego dnia zadzwonił do mnie i powiedział, że jego agent powiedział, iż Racing Murcia wziąłby mnie do siebie. Zaczęliśmy negocjacje, doszliśmy do porozumienia i dziś jestem tutaj.
Przez jaki czas obowiązuje umowa?
Do końca sezonu. Zobaczymy, czy uda nam się zakwalifikować do baraży. Wówczas zobaczymy, jakie z klubem mamy wobec siebie zamiary.
Co chciałbyś osiągnąć w Racingu?
Mam mentalność zwycięzcy, zawsze tak było. Nie przybyłem tu, by zaraz się stąd zawinąć. Chcę pomóc w awansie do Segundy B.
Gdy zakończysz ten etap, chcesz dalej grać w piłkę czy to raczej już twoje ostatnie doświadczenie w futbolu?
Mając na uwadze to, w jakiej formie fizycznej jestem teraz i jak gram, myślę, że w piłce mogę dać z siebie jeszcze dużo. W kwietniu skończę 34 lata, chcę dalej grać i o siebie dbać. Nie chcę jeszcze przechodzić na emeryturę.
Przeanalizujmy twoją karierę. Bardzo szybko zacząłeś wyróżniać się w Feyenoordzie. Byłeś najlepszym graczem mistrzostw Europy do lat 21 w Holandii. Real kupił cię, kiedy miałeś 20 lat. Jak wyglądały kulisy tamtego transferu?
To prawda, że wszystko działo się bardzo szybko. Byłem bardzo młody. Otrzymałem telefon z najlepszego klubu na świecie, tak wówczas uważałem. Kiedy przybyłem na miejsce, przekonałem się, że miałem rację. Pobyt w Realu Madryt pomógł mi stać się lepszym człowiekiem i piłkarzem. Stałem się tam mężczyzną. Nie będę mówił, że nie było negatywów, ale ja zawsze wolę skupiać się na pozytywach.
Dlaczego wybrałeś Real? Z pewnością były inne opcje do wyboru.
Wielu członków mojej rodziny lubi Barcelonę, ale mój ojczym, z którym miałem fantastyczne relacje, był wielkim fanem Realu z racji na Ronaldo. Od zawsze wpajał mi sympatię do tego klubu. Kiedy więc otrzymałem propozycję od Królewskich, nie zastanawiałem się zbyt długo. Poza tym Mijatović zrobił naprawdę dużo, bym mógł spełnić to marzenie.
Zadebiutowałeś w rewanżowym starciu Superpucharu Hiszpanii z Sevillą. Strzeliłeś fantastycznego gola. Jak wspominasz tamten mecz?
Byłem bardzo zestresowany. Do tego stopnia, że nawet nie wiedziałem, że potrzeba było nam dwóch bramek, bo w pierwszym meczu, w którym nie grałem, Real przegrał 0:1. Tę bramkę na 1:1, najpierw do siatki trafił Renato, zdobyłem uderzeniem, w jakie włożyłem całą duszę. Nie zastanawiałem się przed podjęciem tej próby. Piłka odbiła się od poprzeczki, a ja zorientowałem się, że przekroczyła linię, ponieważ widziałem, jak Raúl unosi ręce ku górze. Zacząłem świętować jak szalony. To był wspaniały sposób na przywitanie się z klubem, choć byłoby jeszcze lepiej, gdybyśmy sięgnęli wówczas po trofeum.
Niedługo później miałeś wypadek samochodowy, podczas którego trafiłeś w radiowóz. Na całe szczęście wyszedłeś bez szwanku, ale chciałem zapytać, co tam właściwie się wydarzyło?
To prawda, mocno się wystraszyłem. W Madrycie byłem dopiero od dwóch tygodni. Tamto zajście nie wpłynęło jednak na moją dyspozycję na treningach i w meczach. Takie coś może się zdarzyć każdemu, tym bardziej, kiedy jesteś młody.
Z pewnością większość kibiców spodziewała się po tobie znacznie więcej po tym wspaniałym golu z Sevillą. Nie zdołałeś jednak wywalczyć sobie silnej pozycji u Schustera, Ramosa, Pellegriniego i Mourinho. Jak to wytłumaczysz?
Myślę, że Schuster, Juande i Pellegrini we mnie wierzyli. Real to jednak wielki klub, gdzie grają fantastyczni zawodnicy. Nawet Mourinho na początku na mnie liczył, ale potem dzień przed zamknięciem okienka zadzwonił do mnie i powiedział mi, że muszę udać się na wypożyczenie. Zapytałem go dlaczego, a on odpowiedział mi, że to decyzja Valdano.
Uważasz, że mogłeś trafić do Realu w zbyt młodym wieku?
Nie wiem, trudno powiedzieć, kiedy jest najlepszy moment na taki transfer. Byłem bardzo młody, miałem 20 lat, ale gdy trafiła się szansa, postanowiłem spróbować i poradzić sobie jak najlepiej.
W ciągu trzech sezonów poznałeś wiele gwiazd światowego formatu. Kto był twoim najlepszym kolegą w szatni i kto dawał ci najbardziej wartościowe wskazówki?
Wielu mi pomagało, ale najlepszym kolegą od piłki i tenisa był Salgado. Miałem też świetne relacje z Gutim i Sneijderem, którzy byli moimi przyjaciółmi zarówno w szatni, jak i poza nią.
Twój styl życia w Madrycie budził wiele dyskusji. Żałujesz czegoś?
Nie wiem, wtedy miałem jednak 20, 21 i 22 lata. Dziś mam 33 i mój sposób myślenia znacznie się zmienił.
Byłeś w Madrycie szczęśliwy?
Tak, zarówno w klubie, jak i mieście. Czuję się madridistą i kiedy jadę do Madrytu, nie czuję się jak na wakacjach. Nie mam poczucia, że jestem tam obcy. Znam dobrze to miasto, bo tam na swój sposób dorastałem.
W 2010 roku poszedłeś na wypożyczenie do Alicante. Potem zaś występowałeś w trzech różnych klubach w Anglii, w Rosji, Turcji, a po etapie w Emiratach ogłosiłeś, że kończysz z piłką. Dlaczego podjąłeś taką decyzję?
Ponieważ wszedłem w etap, w którym piłka nie dawała mi szczęścia. Nie chodziło jednak o to, że nie grałem, lecz o różne aspekty dookoła. Miałem 29 lat, ale czułem, że tego potrzebuję. Że potrzebuję trochę czasu dla siebie. To był dobry ruch.
Czym się zajmowałeś w tym okresie przejściowym?
Przebywałem z rodziną w Holandii. Spotykałem się z przyjaciółmi, zajmowałem się muzyką. Korzystałem z czasu dla siebie.
Co zaś sprawiło, że po dwóch latach zdecydowałeś się wrócić do grania? W 2018 roku byłeś w Sparcie, potem poszedłeś do Kozakken Boys.
Przestałem grać, ale nie brakowało ludzi, którzy chcieli, bym wrócił. Hen Fraser, trener Sparty, którego kojarzę jeszcze z młodzików Feyenoordu, zadzwonił do mnie i przekonał mnie, bym spróbował się w zespole przez kilka dni. Czułem się na tyle dobrze, że postanowiłem znów grać. Zacząłem od nowa i znów poczułem piłkę.
Mówiono, że wróciłeś do piłki, ponieważ doprowadziłeś swoje finanse do ruiny. To prawda, że w ostatnich latach dopadły cię tego typu problemy?
To nieprawda, że wróciłem, by naprawić finanse. Moja pensja w Sparcie nie była niska, ale też nie wykraczała poza normalność. Faktem jest, że zrobiłem parę rzeczy, na których nie wyszedłem dobrze, ale nie siedziałem z założonymi rękami, gdy pojawiły się problemy. Zawsze starałem się je rozwiązywać.
Jakie były największe błędy, które nie pozwoliły ci zajść dalej w piłce?
Uf! Myślę, że jedną z rzeczy, których żałuję najbardziej, było odrzucenie propozycji niższego kontraktu w Evertonie. Powiedziano mi, że mogę zostać, ale muszę obniżyć zarobki. Nie zgodziłem się. A powinienem, bo to był dla mnie świetny etap i mogłem potem wycisnąć z niego więcej.
Czujesz, że w piłce nie szanowano cię należycie?
Nie wiem, ale jeśli ktoś popatrzy na to, czego dokonałem w piłce… Nie potrzebuję, by ktoś mi mówił, jak dobry jestem. Jest mi to obojętne. Wiele jednak mówiono i pisano o mnie, choć mało kto mnie naprawdę znał. Dziś trafiają się ludzie, którzy mówią mi, że uważali mnie za próżnego dupka, ale zdali sobie sprawę, że wcale taki nie jestem.
Które słowa zabolały cię najbardziej?
Te, w których ktoś mieszał w nie moją rodzinę.
Skoro już mówimy o rodzinie, jak to jest być ojcem siedmiorga dzieci?
Staram się mieć bardzo zażyłe relacje ze wszystkimi, nawet jeśli rodziły je cztery matki. Znają się jednak nawzajem, wiedzą, że są rodzeństwem i o wszystkie dbałem od narodzin. Trójka jest już nieco starsza, mają 12, 11 i 10 lat. Bardzo często z nimi rozmawiam. Mniejsze także widuję, kiedy tylko mogę, ale czasami ciężko mi z tym, że nie spotykam ich częściej.
Wciąż jesteś młody, masz 33 lata. Czego oczekujesz od życia?
Chcę wciąż się uczyć i stawać się lepszym człowiekiem. Chcę być dobrym ojcem i pomagać ludziom, gdy mnie o to proszą.
Jakie masz plany po definitywnym porzuceniu piłki?
Jeszcze nie wiem. Może zrobię kurs trenerski, ale na ten moment nie wiem, czy to jest to, co chcę robić w przyszłości.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze