Real Madryt czeka na najlepszego Ødegaarda
Wypożyczenie do Arsenalu było decyzją głównie samego Martina, który wreszcie zaczął częściej pojawiać się na boisku. Real Madryt uważnie obserwuje jego postępy i czeka na najlepszą wersję Norwega.
Fot. Getty Images
Martin Ødegaard zaczyna powoli pokazywać w Arsenalu to, na co wszyscy mieli nadzieję w Realu Madryt, ale z różnych powodów nie doszło to do skutku. Norweg zimą uderzył pięścią w stół i zażądał wypożyczenia, wobec małej liczby szans, które otrzymywał od Zidane'a. Bycie rezerwowym w Pucharze Króla przelało czarę goryczy i pomocnik spakował walizki. Jego podróż do Londynu ma być w obie strony. Tak widział to klub i tak widział to sam zawodnik. W Valdebebas wszyscy dalej w niego wierzą i są przekonani, że w przyszłości będzie ważnym elementem zespołu. Z tego też powodu przed wyjazdem został uwzględniony w negocjacjach obniżki pensji na przyszły sezon.
Dlaczego Martin nie spełnił oczekiwań? Oczywiście, jednym z powodów jest zaufanie, którego raczej nie otrzymywał od sztabu szkoleniowego, ale trzeba spojrzeć dalej. Sezon rozpoczął z problemamu z kolanem, które było leczone latem i dalej nie daje mu spokoju. Ødegaard poddał się leczeniu komórkami macierzystymi w Grenadzie, ale to wymaga czasu, czyli właśnie tego czynnika, którego Norweg wcale nie miał w nadmiarze latem i jesienią.
Martin od razu zaczął grać, po zaledwie kilku treningach z drużyną Realu Madryt. Grał jednak cały czas ze swoim urazem, który co prawda na występy pozwala, ale jednocześnie sprawia, że niemal niemożliwe jest osiągnięcie naprawdę wysokiego poziomu tych występów. Zidane nie odnalazł w nim tego, czego szukał i rozglądał się za innymi opcjami, czasem spoglądając nawet w stronę Isco. Obecnie te problemy powoli zanikają i Ødegaard zaczyna na powrót być sobą. Pod batutą Artety i pod stałą opieką całego sztabu lekarzy Jesúsa Olmo z Football Science Institute owo feralne zapalenie ścięgien nie dokucza mu już tak bardzo.
Teraz Martin będzie miał możliwość pokazania, że cały czas może być zawodnikiem na miarę pierwszego składu Realu Madryt. W ciągu miesiąca w Arsenalu wystąpił łącznie w sześciu meczach, czterech w Premier League i dwóch w Lidze Europy. W stolicy Hiszpanii natomiast na przestrzeni poprzednich pięciu miesięcy zagrał w siedmiu meczach ligowych i dwóch w Lidze Mistrzów, choć trzeba też pamiętać, że był regularnie powoływany na zgrupowania reprezentacji, co raz poskutkowało miesięczną kontuzją, a raz ryzykiem kwarantanny. Obecnie jednak Martin z powrotem wraca do żywych i zarówno Real Madryt, jak i on sam mają nadzieję, że będzie w przyszłości ważnym ogniwem pierwszego zespołu Królewskich.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze