Advertisement
Menu
/ as.com

Luís Castro: Dziwią mnie niektóre komentarze na temat Zidane'a

Dziennikarze Asa przed potyczką Królewskich z Atalantą przeprowadzili wywiad z trenerem dwukrotnego pogromcy Królewskich w tej edycji Ligi Mistrzów, Luísem Castro. Zapraszamy do zapoznania się z pełną treścią tej rozmowy, ponieważ szkoleniowiec Szachtara Donieck już przy wcześniejszych okazjach potwierdził, że jest fantastycznym rozmówcą.

Foto: Luís Castro: Dziwią mnie niektóre komentarze na temat Zidane'a
Fot. własne

Jak ocenia pan ostatnie świetne sezony w wykonaniu Szachtara?
Poprzednie mistrzostwo zdobyliśmy z 23 punktami przewagi nad Dynamem i dotarliśmy do półfinału Ligi Europy, gdzie pokonał nas Inter. Dziś idziemy z drużyną z Kijowa łeb w łeb, chcemy zdobyć Puchar Ukrainy oraz po raz kolejny zajść jak najdalej w Europie. Mamy opcję na potrójną koronę (śmiech). Na razie jednak za wcześnie na jakiekolwiek wnioski. 

Trudno przypomnieć sobie podobny wyczyn do tego, który osiągnął pan w tym sezonie z Realem. Łącznie strzeliliście Królewskim pięć goli. Jaki był tego sekret?
To były fantastyczne mecze, ponieważ Real to jedna z najlepszych drużyn w Europie. Nie ma jednak sekretu, istnieje wyłącznie filozofia pracy. W piłce trzeba analizować przestrzenie na boisku w odniesieniu do ustawienia rywala. Wiedzieliśmy, że to nasz główny obowiązek. Jeśli ruszysz przeciwko takiemu zespołowi od razu do ataku, zabiją cię. Musieliśmy więc tak naprawdę zagrać trochę jak nie my, z większą ostrożnością i dbałością o sensowną równowagę. Byliśmy jednak odważni i potrafiliśmy korzystać z naszych atutów z przodu. 

Ma pan w sobie dużo pokory, choć przecież wyniki mówią same za siebie. 
Jestem bardzo zadowolony z przebiegu mojej kariery, ale tu nie chodzi wyłącznie o pokorę, lecz o styl życia i własny model wartości oparty na trzech filarach. Pierwszym jest szacunek do wykonywanego zawodu i drużyny. Drugi to odwaga w drodze do celu. Ostatnim jest zaangażowanie w obraną strategię działania. Zawsze trzeba działać tak, jak myślimy, a nie tak, jak nakazuje nam społeczeństwo. Czuję, że muszę robić to, co podpowiadają mi uczucia. Jeśli coś nie wyjdzie, musimy być na to przygotowani. Często mówi się, że kiedy przegrywasz, potrzebujesz napastnika, tak nakazuje społeczeństwo. Nie możemy jednak robić tylko tego, co nam się mówi. Wychodzi się z założenia, że porażka jest efektem stworzenia sobie niewielkiej liczby sytuacji. Presja jest wysoka, ale zawsze pracuję zgodnie z moją filozofią. Chcę, by wierzono w to, co robimy, a nie tylko w wyniki. Koniec końców, trzeba myśleć na różne sposoby, by wszystko połączyć i mieć czyste sumienie. 

Jak zdołał pan zmotywować zespół przed pierwszym meczem z Realem, gdy byliście dziesiątkowani?
Mecze z Realem tak naprawdę nie zajmują już miejsca w mojej głowie, choć oczywiście to zwycięstwo było dla nas ważne. Pierwsze spotkanie faktycznie rozgrywaliśmy w trudnych dla nas chwilach, mieliśmy naprawdę wielu nieobecnych. Media skupiały się na nieobecności Ramosa, podczas gdy nam wypadło 11 piłkarzy. W takich przypadkach trzeba wykazywać się odwagą jako gracz i trener. Nie można stracić zaangażowania i przy tym starannie dobrać strategię. Byliśmy zaangażowani i spotkanie nam poszło dobrze. Szanowaliśmy jednak także rywala. Zawodnicy wiedzieli, co robić z piłką i bez niej. 

Co dla pana znaczyło pokonanie Zidane'a w pojedynku taktycznym?
Zidane to jeden z najlepszych trenerów na świecie. Żywię wobec niego duży szacunek. Dziwię się, gdy widzę niektóre komentarze na jego temat. Szkoleniowcy jego pokroju nigdy nie tracą jakości. Kiedy z nami przegrali, mówiono, że Real jest martwy. No i zobaczmy, jaka jest dziś ich sytuacja. 

Zmienił pan swój zamysł przed tamtą potyczką?
Wybraliśmy odpowiednią strategię, ale moje idee się nie zmieniły. Real to zbiór gwiazd, każdy z nich prezentuje jakość w podaniu, wykończeniu i dryblingu. Skupiam się dziś na teraźniejszości. Wszystko służy jednak jako doświadczenie. 

Oprócz pokonania Real postawiliście się także Interowi, który nie był w stanie strzelić wam choćby gola. Wyrzucił pan z rozgrywek aktualnego lidera Serie A. Jaki był pana plan na tamten mecz?
4-4-2 Realu sprawiło, że na Inter grający 3-5-2 musieliśmy przygotować się do wykorzystywania przestrzeni inaczej. Przed każdym spotkaniem trzeba myśleć inaczej. To były cztery bardzo dobre dla nas wieczory. Z Interem ustawiliśmy się w liniach z pięcioma, trzema i dwoma zawodnikami. Mediolańczycy zwykli wysoko naciskać, więc siłą rzeczy i my potrzebowaliśmy zmienić taktykę. Po losowaniu grup sądzono, że nie mamy czego w Lidze Mistrzów szukać. Było jednak zupełnie na odwrót. Nieoczekiwanie najgorzej było z Gladbach. 

Co ciekawe, w poprzedniej edycji pokonaliście też Atalantę, dzisiejszego rywala Realu Madryt. 
Tak. Zremisowaliśmy też z City. Atalanta to bardzo dobra drużyna. Strzeliliśmy im u nich dwa gole, oni nam jednego. Wierzyliśmy do końca, dzięki czemu trafiliśmy w 95. minucie. 

Reprezentuje pan barwy skromnego w skali Europy klubu, który jednak nikogo się nie bo. Będę się upierał przy tym, by zdradził pan nam tego sekret. 
Nie możemy czuć strachu przed nikim i nigdzie. Zawsze jest jakaś szansa na zwycięstwo. Wszystkiego tego nauczyłem się w Porto, Vitórii i teraz dalej uczę się tego tutaj. Nasz klub ma bogatą historię występów w Europie, ponieważ czujemy się w międzynarodowych rozgrywkach pewnie i spokojnie. 

Jakie są wasze cele na nieco dłuższą metę?
W piłce nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. Cele zmieniają się zawsze dynamicznie. Nie można jednak przestać wysoko mierzyć. Zawsze powtarzałem, że kiedyś chciałbym poprowadzić jakąś reprezentację. Najpierw jednak muszę wyrobić sobie markę w klubach walczących o triumf w Lidze Mistrzów czy Lidze Europy. Teraźniejszością jest dla mnie Szachtar. Podoba mi się w tym klubie, to silna instytucja, która zawsze walczy o trofea. 

W jakiej lidze by się pan szybko zaaklimatyzował?
Widze siebie w ligach z top 5, w Anglii, Hiszpanii, być może Włoszech. Każdy trener tego chce. Taki jest mój cel, poza rzecz jasna tym, by spisywać się dobrze tu i teraz. 

Myśli pan, że drużyny, które chciałyby rzucić wyzwanie Realowi, Interowi czy City w lidze mogą się po pana zgłaszać najbliższego lata?
Na razie jestem głową w stu procentach w Szachtarze. Jeśli jednak coś się wydarzy, mam od tego agenta, który trzyma mnie z dala od plotek. Skupiam się na wykonywaniu dobrze mojej pracy na Ukrainie. 

Parę miesięcy temu mówiono, że chce pana Valencia. W zespole jest wielu Portugalczyków, których dobrze pan zna. Jest to też klub, który potrzebuje odbudować swoją markę w Europie. Jak by się pan zapatrywał na tę opcję?
To bardzo ważny klub w historii hiszpańskiego futbolu. Obecnie nie przechodzą jednak najlepszych chwil. W futbolu wszystko szybko potrafi się zmienić. Faktycznie znam wielu ich graczy. 

W Hiszpanii lubi się portugalskich trenerów, także w Madrycie (śmiech). 
Myślę, że ta tendencja już trochę się zmieniła. Dziś patrzy się na przede wszystkim na kompetencje. Prawdą jest jednak, że Portugalczycy w Hiszpanii zwykli spisywać się bardzo dobrze. Pamiętam, jaką pracę w Madrycie wykonał Mourinho. To było coś fantastycznego, podobnie jak to, czego dokonywał Cristiano. 

A co pan sądzi o João Féliksie?
Był przez jakiś czas w Porto, gdy pracowałem tam jako jeden z dyrektorów szkółki. Miałem go pod opieką przez cztery lata. To fantastyczny piłkarz, gra bardzo inteligentnie. Jest na topie. 

Jak ocenia pan rozwój reprezentacji Portugalii?
To zawsze będzie zespół pracujący u podstaw. Fernando jest świetnym selekcjonerem i wspaniale wykonuje swoją pracę. Uważam, że dziś Portugalia, Niemcy i Francja są bardzo mocne. 

We Francji błyszczy zwłaszcza Mbappé. Jak widzi pan jego rozwój?
W Monaco trenował go inny Portugalczyk, Leonardo Jardim. Był niski, ale prezentował dużą jakość. Rozwinął swój talent, do którego dodał kolejną jego dostawę. Każdy piłkarz ma w sobie wiele talentów odkrywanych w procesie dojrzewania. Rozwinął je pod każdym względem i zaczął lepiej interpretować przestrzenie. Któregoś dnia może sięgnąć po Złotą Piłkę. 

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!