Vinícius gaśnie
Vinícius, który na początku sezonu był jednym z najjaśniejszych ogniw Realu Madryt, stopniowo gaśnie.
Fot. Getty Images
Brazylijczyk strzelił dwa z sześciu pierwszych goli Królewskich w lidze, dzięki czemu walnie przyczynił się do zdobycia sześciu punktów w potyczkach z Valladolidem i Levante. Choć przestał błyszczeć w dryblingach, wydawało się, że wreszcie znalazł rozwiązanie trapiącego go problemu ze skutecznością. Wizyta w Mönchengladbach wszystko jednak zmieniła. W Niemczech młody atakujący totalnie zawiódł. Nie wychodziło mu nic, a po meczu na dodatek wyszły nagrania ze słowami Benzemy kierowanymi do Mendy'ego. Choć cała afera szybciutko została wyjaśniona, rana najwidoczniej zostawiła bliznę.
Od tamtej pory bowiem Vinícius dawał co najwyżej pojedyncze błyski: asystę w meczu z Interem, dotknięcie, które zmyliło bramkarza Sevilli oraz podanie do Kroosa z Athletikiem, gdzie jednak lwia część zasług stoi po stronie Niemca. Nawet jeśli 20-latek wciąż ma jakiś udokumentowany wkład, to jednak trudno nie oprzeć się wrażeniu, że traci on paliwo. Próbuje rzadziej, a kiedy już decyduje się coś zrobić, wychodzi mu to rzadziej niż zazwyczaj.
Do feralnego meczu z Niemcami Vinícius miał średnią czterech dryblingów na mecz, z czego 1,4 udanego. Później jednak średnia spadła do 3,2, choć efektywność była nieznacznie lepsza: 1,6 prób zakończonych sukcesem. Tak czy inaczej, kiedy Brazylijczyk wchodził już w kiwkę, robił to w mało decydujących sektorach boiska. W zasadzie nigdy nie chodziło o ostatniego rywala przed wykreowaniem klarownej sytuacji strzeleckiej. Z Athletikiem praktycznie wcale nie angażował się w pojedynki i wolał podawać piłkę do tyłu.
Również w aspekcie strzałów skrzydłowy cofa się w rozwoju (tak zwane pukanie w dno od spodu – przyp.red.). Do remisu z Borussią oddawał 1,6 strzału na mecz (0,7 w światło bramki), potem zaś strzelał zaledwie 0,7 raza na spotkanie, z czego 0,2 celnie. To mały wkład w grę jak na gracza odpowiadającego za atakowanie w Realu Madryt. Po prześledzeniu statystyk trudno się dziwić, że jego licznik zatrzymał się na trzech zdobytych bramkach. Ostatni raz to siatki trafił 21 października, w przegranej potyczce z Szachtarem.
Największym problemem wydaje się to, że Vini rozczarowuje, choć grać przez większość czasu nie może Hazard. Jakiś czas temu Zidane publicznie przyznał, że Eden jest głównym powodem, przez który Brazylijczyk dostaje mniej szans. Kłopot jednak w tym, że kiedy już gra, najczęściej nie wykorzystuje szans i nie daje argumentów na swoją obronę. Bardziej niż na eksplozję wygląda to na implozję. Efekt jest wręcz odwrotny do oczekiwanego. Tornado, które w tej chwili nie jest nawet letnim kapuśniaczkiem.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze