Tajemnica sukcesu
Hiszpański dziennikarz zdradza sekrety zwyżki formy Realu
,,Arsène who?", czyli: ,,jaki Arsène?!" - grzmiały nagłówki brytyjskich gazet po tym, jak mało znany francuski szkoleniowiec objął w 1996 roku posadę trenera Arsenalu. Dekadę później w Hiszpanii nastąpiła bliźniaczo podobna sytuacja, zmieniło się jedynie pytanie postawione przez dziennikarzy z Półwyspu Iberyjskiego - teraz brzmiało ono: ,,Jaki Juan?!" Obu szkoleniowców łączy kilka rzeczy - w momencie obejmowania posady obaj byli mało znani w piłkarskim świecie i mało doświadczeni, jednak szybko przekonali do siebie krytykę.
Po zwolnieniu Luxemburgo ze stanowiska trenera Królewskich, w Madrycie rozpętała się lawina spekulacji dotyczących jego następcy - w roli przyszłego menedżera Realu wymieniano najsłynniejszych trenerów Europy. Zarząd klubu zaufał jednak, prowadzącemu do tej pory drugą drużynę, Lopezowi Caro. Póki co okazuje się, że był to strzał w dziesiątkę - hiszpański szkoleniowiec świetnie sobie radzi w nowej roli, w ostatnich jedenastu meczach kierowana przez niego drużyna wygrała dziesięciokrotnie!
-Jego powodzenie to dla nas wszystkich bardzo miła niespodzianka - mówi w wywiadzie udzielonym oficjalnej stronie internetowej Arsenalu Juan Castro Nogales z hiszpańskiej gazety Marca. - Lòpez Caro dołączył do Realu Madryt około trzy lata temu. Wcześniej był odpowiedzialny za rezerwy Mallorci, następnie identyczną funkcję przeznaczono mu w Madrycie. Wykonał tu świetną robotę, ponieważ Castilla awansowała do drugiej ligi po czterech latach spędzonych w trzeciej dywizji. Prezes Królewskich docenił ten wielki sukces i przy najbliższej okazji postanowił dać szansę panu Caro na sprawdzenie swoich sił w roli szkoleniowca pierwszej drużyny - kontynuuje Nogales.
-Nikt nie spodziewał się, że nowy trener tak wyraźnie zmieni oblicze gry Galacticos, ale stało się - różnica jakości gry Realu pod wodzą Caro i Luxemburgo jest bardzo wyraźna (na korzyść Hiszpana, oczywiście). Jedną z tajemnic sukcesu tego sympatycznego trenera jest ustawienie każdego z piłkarzy na optymalnej pozycji. Dla przykładu - Beckham gra teraz zawsze z prawej strony, Robinho z lewej a Gravesen w środku pola. Luxemburgo stosował taktykę, która nie przynosiła efektów. Jego błędem było na przykład ustawianie Zidane'a na lewym skrzydle. Obecny menedżer proponuje o wiele bardziej sensowną taktykę, ustawia piłkarzy tam, gdzie najlepiej się czują i to naprawdę działa - dodał dziennikarz madryckiego dziennika.
Mimo świetnej ostatnio gry Blancos, media wciąż poszukują następcy hiszpańskiego cudotwórcy. Od czego uzależniona jest dalsza praca Caro na swoim stanowisku? - Od rezultatów, oczywiście. Jeśli Królewscy sięgną w tym roku po Puchar Mistrzów, nie dojdzie do zmiany trenera.
Jeśli jednak Real odpadnie z tych rozgrywek, Florentino będzie szukał nowego kandydata do objęcia tej posady. Champions League to w tej chwili jedyny realny cel, ponieważ strata do Barcelony wynosi wciąż siedem punktów, a że Real od trzech lat zostaje z pustymi rękami - wątpię, aby w razie niepowodzenia w Lidze Mistrzów prezes czekał ze zmianą trenera do następnego sezonu - twierdzi Nogales.
Lòpez Caro musi teraz zapomnieć na moment o już osiągniętych sukcesach i skupić się na osiągnięciu dobrego rezultatu we wtorkowym meczu z Arsenalem; jest jednak w o tyle komfortowej sytuacji, że wszyscy jego kluczowi zawodnicy osiągnęli bardzo wysoką formę - w przeciwieństwie do Kanonierów, których skład jest przetrzebiony przez kontuzje. - Przede wszystkim, Zidane wrócił do swojej najlepszej formy. Na początku sezonu nie czarował tak bardzo, jednak w chwili obecnej gra naprawdę świetnie. Cicinho jest w Realu od niedawna, ale już teraz jego gra robi ogromne wrażenie. Do niedawna wydawało się nieprawdopodobne, że ktoś może wykurzyć ze składu Michela Salgado. Cicinho tego dokonał - zauważa Juan Castro Nogales.
- Proces adaptacji Robinho przebiega teraz bardzo sprawnie, Brazylijczyk odblokował się wreszcie, strzela gole i gra bardzo efektownie. To właśnie on, razem z Zizou i Cicinho, jest powodem tak wysokiej formy Królewskich. Arsenal będzie wymagającym rywalem, jednak piłkarze Blancos wierzą w swoje możliwości. Byli zadowoleni z wylosowania Kanonierów, a teraz - w związku z brakiem formy Arsenalu - jeszcze mocniej ufają, że są w stanie wyeliminować rywali. Respekt wzbudza Thierry Henry, to zawodnik o nieprzeciętnych umiejętnościach. Najważniejszym zadaniem dla Realu w pierwszym meczu będzie nie dopuszczenie do utraty gola, więc Francuz będzie z pewnością dobrze pilnowany - zakończył Nogales.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze