RMPL czyli Realny Mocnosubiektywny Przegląd Leraksujący
Próba podsumowania tego co w minionym tygodniu w Realu i okolicach Nam się wydarzyło
Marzenie? Koniec z apatycznym Realem, grającym tak, jakby inne zespoły na sam dźwięk słów "Real Madryt" miały paść na kolana ze strachu i bić pokłony przed królewskim majestatem? Nie będziemy już więcej oglądać naszych ulubieńców szwendających się bez celu po boisku, pozbawionych tej Bożej iskry i tej ludzkiej werwy, chęci, ochoty do gry?
Hm, chyba jednak nie ma co mydlić sobie oczu. Nasz ukochany Real jeszcze nie raz przypomni nam swoje fochy, jeszcze nie raz zagra krnąbrnie, wbrew racjonalnym przesłankom.
Jednakże chcielibyśmy wierzyć, że w ten waletynkowy wieczór, 14 lutego w Madrycie coś się skończyło, zniknęło w przepastnych archiwach historii, odeszło na zawsze. To stare i bolesne dla kibiców oblicze Real Madryt umarło a nieporadność, bierność, rezygnacja a nawet tzw. tumiwisizm nie będą już tak często a i tak licznie gościć na twarzach naszych, rozpieszczanych nieraz piłkarzy; że w nieszczęsnym 1:6 sprzed dwóch tygodni zawarły się wszelkie możliwe Realu bolączki, wypaczenia, uchybienia, błędy lat ostatnich, te piłkarskie, trenerskie, prezesowskie, taktyczne, strategiczne, fizyczne, mentalne….
A zwycięskie 4:0 sprzed tygodnia było nie tylko odejściem Realu byłego, ale także powstaniem, aktem erekcyjnym i strzelistym zarazem ( i to strzelistym jak cholera) Realu obecnego. Gdzie Casillas, Cicinho i Ramos tworzą solidne fundamenty obrony (chociaż pisanie o solidnej formacji obrony to w przypadku Realu prawie bluźnierstwo) a Robinho, pod czujnym okiem profesora Zidane’a i jego wspaniale utalentowanego asystenta Gutiego, dba o soczyste zamieszanie w szeregach defensywnych rywali. Przy równie ważnym wsparciu wszystkich pozostałych zawodników - oto Real Madryt Lopeza Caro, zespół, który nigdy nie odpuszcza i jak trzeba to zrobi wszystko, by sukces przeciwnikowi z gardła wydrzeć.
Tyle o Realu. A sam mecz?
Jan Nowicki, wspaniały aktor, czołowy krakowski wiślak , by wymienić inne jego przymioty miejsca tu nie starczy, powiedział kiedyś, coś w ten deseń: „Jeżeli pokazują w telewizji bardzo dobry piłkarski mecz, to nawet jak w tym meczu nie gra Twoja ulubiona drużyna i tak o całym świecie zapomnisz. Wszelkie problemy i kłopoty, sprawy dnia codziennego znikną na te 90 minut. Nieważne co, gdzie, jak, kiedy. Liczy się tylko mecz.‿
Tylko część z Nas mogła zobaczyć bezpośrednia relację z ostatniego meczu dwóch Realów. Jednak uparty pościg Królewskich sprawił, że nawet śledząc pisaną relację live, sprawdzając wynik na innych stronach sportowych czy też czekając na SMS-y z informacją o tegoż wyniku zmianie, człowiek zapominał o istniejącym gdzieś obok świecie. Owszem, panowała pewna rzeczywistość - tyle, że była to rzeczywistość Realna.
A więc potęga piłki nożnej, nie obserwowanej ze stadionowych trybun, lecz niejako odtwarzanej przez media cyfrowe, sięgnęła już daleko poza telewizję. Równie mocno przecież, można ulec hipnotycznemu wręcz omamowi, trzymając w dłoni telefon komórkowy (ech, jak ja czekałem na tę jedną, ostatnią wiadomość - 5:0 !! I na przykład, Cassano golazo).
Zresztą, czy można się dziwić? Nawet wierni sympatycy FC Barcelony pisali – „Brawo dla Realu za walkę!... wjechali na takiej k....., że te 3 bramki strzelili w ciągu pierwszych 10 minut. Real pokazał dziś, że ma jaja‿, czy też „Pełen szacunek dla Realu Madryt. Za walkę, za determinację, za piękny futbol. Przecierałem oczy ze zdumienia jak strzelili trzecia bramkę….
Naprawdę coś wspaniałego. Po raz pierwszy żałowałem, że Real przegrał w tym dwumeczu......ba mało tego, ja kibic Barcy byłem za tym żeby jeszcze ta jedna bramkę strzelili. Zachwyciłem się ich grą. Naprawdę pełen szacunek za to co pokazali‿. To tylko pierwsze z brzegu komentarze.
Tak, to musiał być naprawdę wyjątkowy wieczór, by piłkarze Realu szacunek kibiców Dumy Katalonii zdobyli. Liczę teraz na Barcelonę, iż swoją grą w meczach przeciwko Chelsea, stworzy kibicom Realu okazję ku zademonstrowaniu równie spektakularnej sympatii.
A dla kibiców i zawodników także potrafiącego wspaniale i pasjonująco grać Arsenalu, jedna, uprzejma rada – nie drażnić Królewskiej Dumy i Ambicji Realu. Wróciły.
Hala Madrid!
Fot: Podziękowanie dla naszego redakcyjnego maga grafiki - Unojędrzeja, za stworzenie tego jakże oryginalnego wzoru klepsydry oraz dla czarodzieja reżysera Maylo za udostępnienie serwera. I oczywiście za SMS-y, Blanco:)
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze