Nowy plan B
Kiedy Napoleon zobaczył w Waterloo, że sprawy układają się nie po myśli, zawierzył swoje szczęście planowi B. Kiedy idziesz ze znajomymi do waszego ulubionego baru, ale okazuje się, że jest zamknięty, inny otwarty lokal może stanowić dobry plan B. Kiedy nie wyjdzie ci domowe sushi, telefon po pizzę również może być dobrym planem B.
Fot. Getty Images
Zawsze jest mieć dobrze w zanadrzu jakieś awaryjne rozwiązanie, co pokazuje także Zidane. O ile przedtem wyciągał rzeczy z dna szafy w spotkaniach o mniejszym ciężarze gatunkowym, o tyle teraz robi to jakoś na pół godziny przed końcem nawet tych najważniejszych starć. Wpuszczanie na boisko Modricia, Viniciusa czy Rodrygo służy mu w zależności od okoliczności do dodawania pikanterii lub też gaszenia ognia.
W ostatnich spotkaniach francuski szkoleniowiec dość jasno pokazał, że wyjściowa jedenastka na najistotniejsze potyczki jest dość określona. Z wyjątkiem kontuzjowanego Carvajala, skład, który widzieliśmy z Interem, był taki, jaki ujrzelibyśmy w ewentualnym finale Ligi Mistrzów. Gdzie jednak jednym okiem widać jakieś braki, drugim od razu można zauważyć potencjalną szansę dla innych.
Na pół godziny przed końcem potyczki z Interem Zidane posłał do boju Viniciusa i Rodrygo. Drużyna wygrywała 2:1, ale wydawała się w odwrocie. Mediolańczycy faktycznie zdołali zresztą wyrównać stan rywalizacji. Trzymanie się 4-3-3 i pozostawienie niewydolnego środka pola nie wyglądało z założenia na dobry pomysł, ale to Zidane jest trenerem i sam podejmuje decyzje. I dobrze, bo bardzo mu się to opłaciło. Wejście Brazylijczyków dało coś, czego nie byli w stanie dać Hazard z Asensio, którzy w trakcie gry znacznie częściej myślą i kalkulują. Choć szaleństwo i klapki na oczach Viniciusa często irytują, tym razem okazały się na wagę złota. Były gracz Flamengo jak zwykle pognał przed siebie, a jego dogranie wylądowało pod nogami Rodrygo.
Następnie mamy jeszcze Modricia. Chorwat ostatnimi czasy w kluczowych starciach zasiada na ławce, ale we wszystkich meczach na ostrzu noża okazywał się kluczowy. Z Gladbach nieustannie napędzał akcje w pogoni za odrabianiem strat, z Barceloną strzelił gola pieczętującego wygraną, z Interem natomiast potrafił przetrzymać piłkę i umiejętnie wyprowadzać ją od tyłu. Przyspieszał i zwalniał akcje w zależności od potrzeby chwili.
Właśnie tak wygląda nowy plan B Zidane'a, który tak naprawdę jest uzupełnieniem planu A. To bardziej aktualizacja 1.1 niż wersja 2.0. Jak na razie przynosi to jednak świetne efekty. Kiedy brakuje tlenu, Zidane ma pod ręką jeszcze trzy zapasowe butle. 48-latek rzecz jasna już wcześniej potrafił zmianami rozstrzygać mecze. Wcześniej jednak znacznie częściej rotował wyjściowym składem. Teraz kształt ławki często pozostaje niezmieniony, a zmiany są bardziej przewidywalne. Jeśli jednak tak się dzieje, to dlatego, że ma to swoje solidne podstawy.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze