„Cristiano strzelał trzy razy więcej ode mnie, więc musiałem się do niego dostosować”
Karim Benzema był gościem programu Universo Valdano w telewizji Movistar+, w którym udzielił wywiadu Jorge Valdano. Przedstawiamy drugą, ostatnią część pełnego tłumaczenia tej rozmowy.
Fot. Getty Images
Pierwszą część tej rozmowy można znaleźć w tym artykule.
Twoja gra była mocno uzależniona przez Cristiano, ale zawsze graliście z dużą harmonią.
Z dużą, tak. Przy Cristiano mocno zmieniłem swoją grę względem tego, co było w Lyonie, bo on był od strzelania goli. Zmieniłem swoją grę, by z nim grać.
To ciekawe, że w Lyonie występowałeś z „10”, a grałeś jako „9”, a tutaj występowałeś z „9”, a grałeś jako „10”. [śmiech obu] Nie da się ciebie odszyfrować.
Dokładnie [śmiech]. Dlatego mówię, że te tematy z „9” czy „10”... W Lyonie grałem inaczej. Byłem młody, nastawiony na gole, trochę jak teraz, bo teraz jestem wolny na boisku. Mogę być tutaj, tam, poklepać, wyjść, to zależy... Jednak z Cristiano zmieniłem się i grałem dla niego. Na boisku robiliśmy dobre rzeczy.
I czułeś, że jesteś ważny dla Cristiano?
Oczywiście. Zawsze rozmawialiśmy o tym poza boiskiem. On o tym wiedział i wiedziałem ja.
Ta misja ci się podobała? Wszyscy w pewnym momencie zaczęli mówić, że Cristiano pasowała gra z tobą, ale czy to pasowało tobie?
[śmiech] Nie chodzi o to, czy mi to pasowało, a po prostu miałem chłopaka, który strzelał dwa czy trzy razy więcej goli. Wtedy musisz się do niego dostosować. Po prostu tyle. Jako że jestem graczem futbolu, stwierdziłem, że nie ma problemu, zmienię grę, będę dawać więcej asyst, będę się poruszać... Nie ma problemu, to gra drużynowa. Odszedłem od tego nastawienia, że muszę zdobywać bramki i czasami nawet zapominam o kolegach, którzy mogą być lepiej ustawieni. Nie było jednak problemu.
Pewnie dobrze byłoby, gdybyś w tamtych czasach mógł nam opowiedzieć o tym z tą klarownością, z jaką rozmawiamy o tym teraz.
Tak, tak...
To pomogłoby ludziom w zrozumieniu ciebie jako piłkarza.
Zawsze mówię, że te rzeczy na boisku widzą ludzie, którzy...
Którzy się znają. Dokładnie.
To samo mówiłem ojcu [śmiech Valdano]. Przysięgam. Jest jak z filmem. Oglądamy film i widzimy głównego aktora, a z boku jest ktoś inny. Pytasz: po co on tam w ogóle jest? Ale ten chłopak też ciężko pracuje. Teraz jednak znowu się zmieniłem [śmiech], bo teraz strzelam gole. To chcę pokazywać ludziom, że mogę strzelać gole, notować asysty i pomagać drużynie. Robić na boisku wszystko.
Lubisz statystyki w futbolu?
[rozkłada ręce]
Rozmawiamy coraz więcej o samych liczbach...
Myślę, że nie tylko w futbolu, ale we wszystkich dyscyplinach. Nie patrzymy na to, co ludzie robią na boisku. Patrzymy tylko na to, kto strzelił gole, tyle.
A wpływ na mecz wiąże się z wieloma innymi aspektami.
Oczywiście.
Twoja akcja w półfinale Ligi Mistrzów z Atlético Madryt odmieniła mecz, zmieniła emocje obu ekip. To czasami ma większe znaczenie niż sam gol.
Dokładnie. Na boisku rządzą emocje. Dlatego mówię, że nie mogę czekać w jednym miejscu aż przyleci do mnie piłka. To nie daje mi emocji, to nie daje mi niczego. Ok, strzelę tego jednego gola, w tej jednej minucie będę świetny, ale poza tym nie dotknę piłki? [krzywi się] W ten sposób nie.
Ty potrzebujesz połączenia z grą, z piłką, uczestniczenia w grze.
Z futbolem. Jasne, że gole są bardzo ważne. Asysty też są bardzo ważne. Ale także wszystkie ruchy. To sport z wieloma osobami na placu gry, a nie tylko jednym sportowcem. Jeden strzela po 50 goli, ale jeśli reszta mu nie dostarczy podań, nie otworzy się, nie wykona żadnego ruchu, to on nie strzeli 50 goli.
Ty zawsze miałeś tę klasę. Mówimy, że ten gracz ma klasę. Mam jednak też wrażenie, że z czasem stałeś się wielkim znawcą gry. Poruszasz się teraz po całym boisku i zawsze wiesz, co należy zrobić w danym miejscu.
Jak powiedziałem, myślę, że ludzie mają szybkość czy talent, a ja mam to, że zanim dotknę piłkę już wyobrażam sobie mnóstwo rzeczy, jakie mogę zrobić w tej sytuacji. I jakie zrobię. Nie czekam na piłkę, by pomyśleć. Gdy piłka nadchodzi, ja już wiem, co chcę zrobić. Na przykład, gdy bramkarz ma futbolówkę, już wyobrażam sobie, co możemy tu zrobić. Wtedy wykonuję już na przykład ruch przed obrońcę, by ten nie mógł mnie złapać.
Do tego w futbolu jest coraz mniej miejsca i dlatego to jest ważne, by myśleć o zagraniu zanim dostanie się piłkę.
Dokładnie. Uważam, że dzisiaj to jest klucz do futbolu, bo wszystkie zespoły są dzisiaj mniej więcej równe. Wcześniej ta różnica była ogromna. Teraz jest równiej.
Fizycznie i taktycznie na pewno. Więc twój ojciec dzisiaj cię rozumie?
Tata widzi teraz futbol inaczej. Teraz jeśli nie strzelę, ale zanotuję asystę czy zrobię dobre rzeczy, to mówi, że rozegrałem dobry mecz.
Teraz docenia cię jak wszyscy dookoła.
Dokładnie [śmiech]. Jest jednak też ciągle bardzo zadowolony, gdy strzelę gola [śmiech].
Osiągnąłeś pełną dojrzałość piłkarską, a razem z tym uznanie świata piłki. Czujesz to?
Tak, czuję to. Czuję się szczęśliwy, bo teraz ludzie rozumieją, co robię na boisku. Nie ma już tego, że to napastnik i strzela gole. Widzą, że jestem nowoczesnym napastnikiem, który może wykonywać ruchy, asystować, strzelać gole... Mogę uczestniczyć w grze i robić wiele rzeczy.
Docenia się ciebie także dlatego, że dochodzisz teraz do sytuacji dużo częściej. Numer 9 jednak w pewnym sensie jest twoją klątwą, bo zawsze kojarzy się z golami. Ty jednak jesteś „9” o innym wymiarze. Zizou też bardzo wpłynął na twoją pewność siebie.
Tak, bardzo mi pomógł na boisku i poza nim. Gdy był tu Carlo Ancelotti, on był już wtedy z nami i bardzo mi pomagał. Potem został naszym trenerem, ale ciągle ma te zachowania jak piłkarz. Dlatego jest nam łatwiej się zrozumieć czy rozmawiać o boisku.
Jak ważne jest to, że macie podobne korzenie i znacie się lepiej po prostu jako ludzie?
To jest ważne. Jasne, jest w tym coś innego.
Przecież też obaj za dużo się publicznie nie wypowiadacie [śmiech].
[śmiech] Z czasem było z tym lepiej! Najlepiej rozmawia się nam o piłce. Nie powiem, że rozumiem futbol jak Zizou czy coś takiego, bo też graliśmy w różnych czasach, ale jesteśmy gdzieś w jednej linii. Czasami coś wydaje mi się proste, jak zagranie piłki między formację do nadbiegającego kolegi i on to rozumie, on to widzi. Czasami jednak coś nie wychodzi i dużo rozmawiamy o grze właśnie w taki sposób. Przede wszystkim jednak dodaje mi dużo pewności siebie.
W szatni też musisz czuć się kimś ważnym. Z powodu wieku i historii w zespole.
Tak, tak. Jasne, to wiele lat, jestem trzecim kapitanem. Przy tym są różni kapitanowie. Jest Sergio [Ramos], to kapitan na boisku i poza nim. Ja bardziej na boisku, ale gdy w szatni trzeba coś powiedzieć, też czasami przemawiam. Jednak to wszystko to bardziej sprawy Sergio, on to ma od dziecka. Ja rozmawiam dużo na boisku, bo czuję się tam najlepiej. Czuję się tam pewnie.
Doszło też do zmiany fizycznej. Wiem, że zmieniłeś dietę i sposób treningu. Myślałem, że schudłeś, ale nie, widzę teraz, że jesteś po prostu bardziej umięśniony.
Tak. Myślę, że zacząłem robić więcej rzeczy poza boiskiem: inne żywienie, lepsze spanie, dodatkowa praca... Mamy trening w Valdebebas i ja potem wykonuję drugi w domu. Wszystko zależy... To szczegóły, które potem sprawiają, że jesteś gotowy na maksa. Nie mam kontuzji, bo dobrze jem i dobrze śpię. Czuję się dobrze. Gdy mamy cały tydzień do meczu, trenuję na maksa aż na koniec zajęć jestem martwy. Wiem, że w sobotę mam mecz i muszę tak trenować, bo grasz tak, jak trenujesz. To żaden sekret. Jeśli od poniedziałku do piątku trenujesz na maksa, podchodzisz do meczu w odpowiedniej dyspozycji. Zacząłem o to mocno dbać.
Kto na ciebie wpłynął pod tym względem?
Zmieniłem to sam, naprawdę.
Zrozumiałeś, że jest to jednak potrzebne.
Tak.
Do tego się starzejesz, trzeba wtedy bardziej o siebie dbać [śmiech].
[śmiech] 32... ale czuję się dobrze.
To twój najlepszy moment w karierze.
Tak. Mogę biegać i biegać na boisku. To efekt tej pracy poza boiskiem.
Twoje stosunki z reprezentacją Francji, jak one wpłynęły na te ostatnie sezony? Brak powołań pomógł ci w byciu lepiej przygotowanym do gry w Realu Madryt?
Nie wiem, jak to się mówi po hiszpańsku, ale we Francji mówimy, że „ze złego wyszło coś dobrego”. Wiesz, wszyscy chcą grać dla swojej reprezentacji, ale ja mam problem. Inaczej, istnieje problem, ale nie wiem jaki. Musimy porozmawiać z selekcjonerem czy coś.
Nigdy nie dostałeś wytłumaczenia?
Nie, nigdy. Nigdy, ale też wydaje mi się, że to sprawa z góry, samej góry. Dobre dla mnie jest to, że mogę wtedy odpocząć i skupić się w pełni na Realu Madryt.
Najciekawsze w tym jest, że bez gry w kadrze twoje nazwisko zyskało międzynarodową renomę dzięki sile Realu Madryt.
Tak...
Ale zabolało cię to wszystko? Szczególnie ze względu na to, że koledzy zostali mistrzami świata.
To nie, to nie bolało. Jasne, że chciałem zostać mistrzem świata, ale też tu wygrałem Ligi Mistrzów. Bardziej zabolał mnie brak jakiegokolwiek wytłumaczenia niż brak mistrzostwa świata. Żadnego wytłumaczenia. Zapytałem o to dwa lata temu i gdy [selekcjoner] mi nie odpowiedział, było po temacie. Wiesz, nie mam 15 lat. Nie ma to już znaczenia. Skupiłem się na klubie i życiu w Madrycie, po prostu.
Masz dwójkę dzieci, to też pomogło w przemianie.
Jasne. Dojrzewasz, uspokajasz się.
W samochodzie częściej używasz hamulca niż gazu [śmiech].
[śmiech] To największa nagroda, jaką może dać ci życie. To cię uspokaja... One też zaczynają oglądać telewizję, widzą cię, pytają o futbol. To czyni mnie szczęśliwym.
W jakim są wieku?
On ma 3 latka, a ona 6.
Maluchy. Więc wolisz już siedzieć w domu?
Tak. Zawsze robię to samo: trenuję i jadę do domu. Lubię posiedzieć spokojnie w domu.
Masz w domu siłownię?
Mam, ze wszystkimi rzeczami.
Ćwiczysz sam?
Sam, mam swoją rutynę.
Nie ma gorszych dni?
Nie. Jest dyscyplina [śmiech].
32 lata... Twoi idole jak Ronaldo czy Zizou kończyli kariery wtedy kariery i zostawali w Hiszpanii. Jaki ty masz zamysł na przyszłość?
Po pierwsze, nie wiem do kiedy będę grać na odpowiednim poziomie. Patrzę na to rok po roku. Kończy się sezon, zaczyna nowy...
Do kiedy masz tu kontrakt?
Do 2022 roku.
Zbliża się termin. Trzeba przedłużać.
Zobaczymy [śmiech].
Ciekawe czy i teraz Florentino zapuka do twoich drzwi.
[śmiech] Odpowiem po prostu tak, że idę rok po roku na jednej podstawie: poświęcenie, moje sprawy i wygrywanie tytułów. Gram, by zdobywać tytuły.
Myślałeś, co będziesz robić po karierze? Widzisz siebie jako trenera?
Po futbolu będę chciał pozostać blisko gry. Co do bycia trenerem, jest z tym jak z byciem piłkarzem. Musisz być tu przed zawodnikami, myśleć o całej drużynie, o każdej osobie, wybierać skład, kogoś zostawić poza grą... To trudna praca. To nie jest tylko wystawienie 11 graczy na najbliższy mecz. Musisz tłumaczyć się temu, który nie gra czy temu, który ląduje na trybunach. Na pewne będę blisko futbolu, ale czy będę trenerem... Nie wiem. Chciałbym, ale uważam, że to ciężka sprawa.
Zidane w twoim wieku odpowiadał, że na pewno nie będzie trenerem.
Ja mówię, że na pewno będę blisko futbolu.
Myślałem, że Zizou będzie mieć problemy z komunikacją, ale rozwiązał ten temat perfekcyjnie.
Nie, jest świetny, perfekcyjny. Zrobił to jak z czasów gry: kontrola sytuacji i swoje rzeczy.
On ma tę zdolność do rozwiązywania spraw w naturalny sposób.
Pokazał swoje na boisku i pokazuje swoje na ławce.
Jednak jedna sprawa to grać nogami, a inna to przekazywać swoje spojrzenie innym.
Przede wszystkim przekazuje nam spokój. Popatrz, że gdy tracimy gola, on jest bardzo spokojny. Nie krzyczy, nie narzuca presji.
A w przerwie?
Czasami w pierwszej połowie możemy popełnić błędy, taki jest futbol. Jednak on w szatni rozmawia z nami o grze, o futbolu i gdy wychodzimy na drugą połowę, zmieniamy sytuację w grze.
Jak odbierasz madridismo? Mieliście w swojej relacji wzloty i upadki. Nie ufano ci, krytykowano cię, ale teraz Benzema jest niepodważalny.
Tak, ale to efekt pracy, poświęcenia i zrozumienia tego, czym jest Real Madryt. To nie tylko boisko. Poza murawą też trzeba robić swoje, prezentować wizerunek... Prezentować swoje życie. Musisz być przygotowany na walkę o zwycięstwo i pokazywać ludziom, że jesteś zwycięzcą. Chcę tu triumfować, od początku gry dla Realu.
Miałeś kiedykolwiek jakieś wątpliwości? Gdy ci nie szło, gdy cię nie rozumiano...
Ok, można mówić o wątpliwościach, ale o takich wątpliwościach, żeby odejść z Realu, nigdy. Miałem wątpliwości w takim stylu, że co mogę tu zrobić lepiej? Zawsze pytam siebie, co mogę zrobić, by coś zmienić. Na przykład, w jednym sezonie strzeliłem dwa gole w półfinale z Bayernem, ale to nie był piękny sezon pod względem liczb. Grałem dobrze, miałem jakieś asysty, ale liczba goli nie była dobra. Jednak widzisz, że masz półfinał... To kluczowe spotkanie, jak te starcia z Atlético czy finały. Powiedziałem sobie, że sezon szedł średnio, ale mam ten mecz, by pokazać swoje. Zrobię swoje i pomogę w wygranej. Skupiłem się i zrobiłem swoje na murawie.
Zyskałeś zaufanie ludzi, a wiemy, że tutaj ludzie są maksymalnie wymagający.
Tak, czuję duże zaufanie. Czuję to też na boisku. Robię coś i czuję, że ludzie są ze mną. To dodaje mi pewności siebie, by strzelać gole i robić swoje rzeczy.
To koniec naszej drogi. Przekonałeś ludzi, przekonałeś ojca, wszyscy są z ciebie zadowoleni [śmiech obu]. Teraz czekamy na to aż Florentino zapuka do twoich drzwi i przedłużycie umowę, byśmy cieszyli się tobą dłużej.
Jestem na miejscu, Florentino nie musi nawet pukać, moje drzwi są dla niego zawsze otwarte [śmiech].
Karim, bardzo dziękuję. Szczególnie za to, że ludzie mogli poznać cię trochę lepiej, bo poza byciem wielkim piłkarzem jesteś też wielkim człowiekiem. Będziemy dalej cieszyć się twoją grą.
Dziękuję bardzo.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze