Brazylijski klan 2.0
Marcelo, Militão, Casemiro, Rodrygo i Vinícius tworzą nowy klan Brazylijczyków w szatni Królewskich. Kwintet ten łączy w sobie doświadczenie, dojrzałość i młodość oraz jest spadkobiercą innej piątki piłkarzy z Kraju Kawy z pierwszej dekady tego tysiąclecia. Z pierwszą falą Brazylijczyków Zidane miał okazję grać, drugą z kolei zajmuje się jako trener.
Fot. własne
Za pierwszym razem, w sezonie 2005/06, w stolicy Hiszpanii w tym samym czasie przebywali Roberto Carlos, Cicinho, Baptista, Robinho i Ronaldo. Następnego lata Baptista odszedł na wypożyczenie do Arsenalu, a jego miejsce zajął Emerson. W styczniu 2007 Królewscy pożegnali się z Ronaldo, ale za to do Madrytu trafił Marcelo. Jeszcze w tym samym sezonie drużyna zdobyła mistrzostwo Hiszpanii. W styczniu do obecnego grona dołączył jeszcze Reinier, choć jak na razie były gracz Flamengo z powodu nadmiaru zawodników spoza Europy jedynie trenuje z pierwszym zespołem.
Zakończony już dla Królewskich sezon był dla Brazylijczyków pełen kontrastów. Najrzadziej szanse dostawali Rodrygo i Militão. W przypadku tego pierwszego można mimo wszystko stwierdzić, że jego rozwój przebiega w satysfakcjonujący sposób. Jego losy tak czy inaczej przypominały przejażdżkę kolejką górską. Zaczynał z Castillą, potem strzelił gola dla pierwszego zespołu po dwóch minutach od wejścia w debiucie, a następnie zanotował hattricka z Galatasarayem w Lidze Mistrzów. W lutym natomiast nieoczekiwanie został odesłany z powrotem do Castilli, gdzie mógł pomóc Reinierowi w aklimatyzacji. W spotkaniu z Sanse zdobył bramkę i zobaczył czerwoną kartkę, przez którą przegapił Klasyk. Po przymusowej przerwie Zidane odzyskał do niego zaufanie i posłał go do boju od początku w kluczowych starcaich z Athletikiem, Villarrealem i Cty.
Militão, czyli najdroższy obrońca w historii klubu, otrzymał niewiele szans. Varane i Ramos przez cały sezon byli nietykalni. Tak czy inaczej, były zawodnik Porto zaliczył parę występów wybijających się ponad przeciętność i jako jeden z nielicznych nie zawiódł na Etihad. W debiutanckim sezonie w białej koszulce spędził na boisku 1469 minut rozdzielonych na 20 meczów (15 w lidze, 3 w Lidze Mistrzów i 2 w Pucharze Króla). 15 razy dostawał szanse od początku.
Niewątpliwie skomplikowany rok ma za sobą Marcelo, który stopniowo ustępował miejsca Mendy'emu. Drugi kapitan Realu rozegrał 1855 minut (11. wynik w kadrze), z czego 21 w podstawowym składzie. Tylko trochę mniej czasu na boisku uzbierał Vinícius (1817). Obecność w jedenastce młodego atakującego bardzo często uzależniona była od dostępności Edena Hazarda. Najcenniejszym łupem Viniego jest z całą pewnością gol strzelony Barcelonie.
Ostatni są pierwszymi, więc na sam koniec trzeba jeszcze wspomnieć o Casemiro. Środkowy pomocnik jako jedyny z kadry przekroczył liczbę 4000 minut. To 88,3% możliwego czasu. Do solidności w obronie dorzucił też 5 bramek. Prawdziwa polisa na życie.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze