Pora na Ødegaarda
Doświadczenie, aspekt ekonomiczny, starzejący się środek pola, zdanie Zidane'a... Za powrotem Ødegaarda do Realu Madryt już teraz stoi coraz więcej argumentów.
23 maja 2015 roku Martin Ødegaard zadebiutował w pierwszym zespole Realu Madryt zmieniając Cristiano Ronaldo (fot. Getty Images)
Gdy wszystko wskazywało na to, że Martin Ødegaard pozostanie na kolejny sezon na wypożyczeniu w Realu Sociedad, to Real Madryt postanowił zmienić swoją pierwotną decyzję i odzyskać młodego Norwega już teraz. Co się jednak takiego wydarzyło w biurach w Valdebebas, aby w ciągu zaledwie kilku dni zdecydować się na taki ruch? Możliwe, że porażka na Etihad Stadium i odpadnięcie z Ligi Mistrzów miały swój udział w tej decyzji, ale jest też wiele innych czynników, które przekonały zarówno dyrekcję klubu, jak i samego Zinédine'a Zidane'a do tego, aby Ødegaard wrócił już na sezon 2020/21.
Dojrzały piłkarz
W styczniu 2015 roku Real Madryt sprowadził niedoświadczoną perełkę, która dopiero stawiała swoje pierwsze kroki w zawodowym futbolu. Zaledwie 16-letni wówczas Ødegaard nie miał jednych większych szans w rywalizacji z Luką Modriciem w kwiecie wieku, niedawno ściągniętym Tonim Kroosem, nabierającym coraz większego znaczenia Casemiro i najlepszą wersją Isco. Teraz sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Norweg jest silniejszy pod względem fizycznym, ma dużo większe doświadczenie i dojrzał jako piłkarz.
Kolejne kroki w jego rozwoju były stawiane bez pośpiechu, a każdy ruch był dokładnie przemyślany. Pierwsze miesiące spędził w Castilli, a następnie przyszła pora na wypożyczenie do Heerenveen. Swoją prawdziwą jakość i możliwości pokazał jednak w Vitesse, w którym zanotował jedenaście bramek i dwanaście asyst. Ostateczna eksplozja talentu norweskiego pomocnika nastąpiła w Realu Sociedad, w barwach którego udowodnił, że jest gotowy na grę w Realu Madryt.
Darmowe wzmocnienie
Pandemia koronawirusa oznacza duże problemy finansowe dla wszystkich klubów. Real Madryt również się od nich nie uwolni, dlatego w pierwszej kolejności myśli o sprzedawaniu, a nie kupowaniu nowych zawodników. W klubie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że jeśli ma dojść do kolejnej obniżki pensji, nielogicznym byłoby inwestowanie wielkich sum w transfery. Powrót Ødegaarda Królewskich nic nie kosztuje, a sam zawodnik zna Zidane'a i dobrze wie, czego oczekuje od niego klub. Jego obecność w pierwszym zespole nie będzie miała jednocześnie większego wpływu na obecną drabinkę płacową.
Pomoc na wyczerpaniu
Środek pola Realu Madryt królował w Europie, ale nic nie trwa wiecznie. To idealny moment na to, aby wpuścić do pomocy powiew świeżego powietrza. Ekipie Zidane'a ewidentnie brakuje szybkości i większej ruchliwości, co widać było w dwumeczu z Manchesterem City. Modrić ma 34 lata, Isco wygląda na pogodzonego z tym, że zawsze już będzie postacią drugoplanową, Casemiro nie ma zmiennika, Valverde zgasł w drugiej połowie sezonu, a gra Kroosa nigdy nie będzie pełna wybuchowych rajdów i niekonwencjonalnych zagrań.
Właściwy moment
W lutym 2015 roku Ødegaard rozegrał swoje pierwsze spotkanie w Castilli właśnie pod skrzydłami Zidane'a, u którego zgromadził w sumie 25 meczów. W ostatniej kolejce La Ligi tego samego sezonu Carlo Ancelotti dał szansę zadebiutować młodemu Norwegowi w pierwszym zespole Realu Madryt – mając 16 lat i 157 dni stał się tym samym najmłodszym debiutantem w historii klubu. Zizou podczas każdej pretemporady śledził postępy norweskiego pomocnika, razem z którym ustalał, jaka opcja będzie w danym momencie dla niego najlepsza. Teraz uznano, że w końcu nadeszła pora na powrót. I to już na dobre.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze