Figo: Dopóki nie podpisałem kontraktu, Florentino był nerwowy
Niedawno minęło 20 lat od podpisania przez Luisa Figo kontraktu z Realem Madryt. Jego przejście z Barcelony zapoczątkowało erę Galaktycznego Realu Madryt i transferów za ogromne sumy. W wywiadzie dla dziennika AS Figo wspomina okoliczności transferu do Królewskich, relacje z Florentino Pérezem i ocenia obecny Real Madryt Zidane'a.
Fot. Getty Images
W ostatnich dniach jest Pan bohaterem newsów sportowych w sieci, wszyscy przypominają 20 rocznicę Pana transferu do Realu Madryt.
Proszę mi uwierzyć, że przypomniał mi o niej dopiero Pana telefon (śmiech). Tyle lat już minęło… To tylko świadczy o tym, że się starzejemy i zostawiamy gdzieś w tyle to lato, które było nietypowe pod kątem tego, że na jednego zawodnika można było przeznaczyć sumę, która nawet dziś wydaje się szalona.
No, dziś za 60 milionów euro można kupić Jovicia…
(śmiech) 20 lat temu to były naprawdę ogromne pieniądze.
Pana transfer zmienił historię Realu Madryt?
Nie aż tak bardzo, ale na pewno wyznaczył pewien kierunek, w którym miał zmierzać hiszpański futbol. Nic podobnego się wcześniej nie wydarzyło…
Był to początek innego spojrzenia na piłkę nożną, bardziej jak na biznes. Zaczynał się Galaktyczny Real Madryt.
Mógł być to początek nowoczesnego Realu Madryt. To był fantastyczny okres, z tyloma doskonałymi piłkarzami… I tytułami, oczywiście.
Kiedy pojawiły się pierwsze oznaki zainteresowania Realu Madryt?
Byłem wtedy na Euro, bo to było lato Mistrzostw Europy, miałem za sobą dobry sezon. W Realu i Barcelonie był to czas wyborów prezesa. Mój agent zadzwonił do mnie i powiedział, że jeden z klubów, chyba Lazio, było gotowe opłacić moją klauzulę. Ale był też kontakt od jednego z przedstawicieli Realu Madryt.
Wziął Pan to na serio?
Wysłuchałem go, ale nie przywiązywałem się do tych informacji. Przekazałem to do włodarzy Barçy, ale oni chyba też nie wzięli ich na serio.
Żałował Pan kiedyś swojej decyzji?
Nie, chociaż trzeba przyznać, że był to trudny okres. Było dużo presji, hałasu, niepewności…
Czy to prawda, że chciał się Pan wycofać, i w ostatniej chwili zadzwonił Pan do Josepa Núñeza (ówczesny prezes Barcelony), żeby powiedzieć, że zostanie Pan, jeśli Barcelona wypłaci odszkodowanie?
To kłamstwo. Nie rozmawiałem z Núñezem ani razu od zakończenia Euro. Ani z nim, ani z Gaspartem. Co więcej, wydarzyło się coś zupełnie odwrotnego…
Co takiego?
Był to okres wyborów w Barcelonie, Gaspart chciał to wykorzystać. Byłem w Cerdeñi na wakacjach, jechał tam też dziennikarz katalońskiego Sportu, a Gaspart przekazał mu list dla mnie. Gaspart oferował mi wszystko to, co dawał Real Madryt i zapewniał, że jeśli trzeba by zapłacić jakieś odszkodowanie, to jego koszty pokryje Barcelona.
Ta historia nie jest znana…
Ale ja nie wierzyłem, i nigdy nie uwierzę, Gaspartowi (śmiech).
Dlaczego odszedł Pan z Barcelony?
Praca w miejscu, gdzie cię nie doceniają, wydaje się głupotą. A rzeczy przez pewien czas dodatkowo się komplikowały i doprowadziły do tego, że postanowiłem odejść.
Kiedy po raz pierwszy rozmawiał Pan z Florentino?
Pierwszy raz spotkaliśmy się w biurze mojego prawnika w Lizbonie, tuż po moich wakacjach. On dopiero co został wybrany nowym prezesem, a spotkaliśmy się po to, żeby podpisać ostateczny kontrakt z Realem Madryt.
Co Panu powiedział?
Dopóki nie zobaczył, że podpisuję kontrakt był niespokojny, bo nie miał do tego momentu pewności, że dołączę do Realu. Mówił mi więc, że przechodziłem do najlepszego klubu na świecie, że zdobędę tytuły i prestiż. Wszystko po to, by mnie przekonać.
Ale musiałby Pan zapłacić ogromne odszkodowanie, gdyby jednak Pan nie podpisał tego kontraktu?
Nie, nie… Ja na nic takiego się nie zgodziłem. Ale mój agent rzeczywiście coś takiego podpisał.
José Veiga nie miał Pana zgody na rozmowy z Realem Madryt?
Miał zgodę słowną, ale nie pisemną, więc żadna umowa mnie nie obowiązywała. Nic nie podpisywałem z moim reprezentantem, łączyły nas jedynie przyjaźń i zaufanie.
Zdenerwował się Pan, gdy dowiedział się, że agent podpisał coś takiego?
Tak naprawdę nie miałem o tym wiedzy, dałem mu jedynie wskazówki odnośnie negocjowania…
Zdenerwował się Pan?
Myślałem, że brał na siebie odpowiedzialność i tyle. Każdy odpowiada za to, co robi i na co się godzi. Ale prawda jest taka, że tego dnia było dużo zdenerwowanych osób, bo wiele z nich mogło zarobić na tym transferze. Więc to normalne, że dopóki nie podpisałem, to wszyscy byli poddenerwowani.
Zawiódł się Pan później na Florentino, gdy odchodził Pan z Realu?
To prawda, że nie zachował się najlepiej w stosunku do mnie. W tamtym momencie mocno mnie wkurzył, bo zawsze miał ze mną bardzo bezpośredni kontakt. Gdy czujesz się zdradzony, nie patrzysz na sytuację bardzo przychylnie.
Co do tego doprowadziło?
Nie mam pojęcia. Być może myślał, że nie byłem już częścią tamtego projektu. Jeśli nie wchodzisz do strategii tego, kto akurat rządzi, musisz odejść.
Czuł się Pan zdradzony?
Niektóre rzeczy nie były wyjaśnione. Zostawał mi jeszcze rok kontraktu i nagle, trzy miesiące przed końcem sezonu zacząłem nie łapać się do składu. Było to tydzień przed Klasykiem. Od tego czasu byłem już tylko zmiennikiem, moja sytuacja się zmieniła.
Florentino proponował później Panu powrót do Realu, jak chociażby Hierro czy Raúlowi?
Tak, mieliśmy spotkanie ponad rok temu, ale ja nie byłem dyspozycyjny przez funkcje, które sprawuję w UEFA.
Wróciłby Pan do Realu rządzonego przez Florentino?
Nie da się powiedzieć, czy tak czy nie...Przeszłość jest już za nami, wiem jak obecnie wygląda sytuacja, ale nigdy nie zgodziłbym się wrócić, by być pachołkiem, wrócić tylko dla samego powrotu.
Zaskoczył Pana Zidane jako trener?
Zaskoczyło mnie już to, że zdecydował się zostać trenerem. Są inni, jak Guardiola, których od początku bardziej widziało się w tej roli. Ale gdy już podjął tę decyzję, wiedziałem, że ma dar i umiejętności i przestało być to zaskoczeniem.
Real Madryt potrzebuje trenerów takich jak del Bosque, Ancelotti czy Zidane?
Musisz znać dobrze klub, otoczenie, zawodników. W żadnym klubie nie jest ci potrzebne zarządzanie twardą ręką, gdy masz piłkarzy, którzy identyfikują się z projektem. Ten profil trenera bardziej pasuje do Realu Madryt, ale przychodzą momenty, w których musisz pokazać siłę, przywołać kogoś do porządku, bo rzeczy przestają wychodzić. Nic nie jest czarno-białe.
Powiedzmy, że Real Madryt miał szczęście z Zidane’em.
Szczęścia trzeba poszukać, wypracować je. Zidane jest spokojny, ma możliwości, to co osiągnął, nie wydaje się zasługą szczęścia.
Szatnia Galaktycznych była trudna?
Ja sądzę, że nie. Każdy znał swoją rolę i status w zespole. Do dziś mamy wszyscy dobre relacje.
Dzwonicie do siebie?
Każdy z nas ma swoje życie, ale tak, mamy ze sobą kontakt. Z Davidem, Raúlem, Hierro, Ronaldo…
A ta sytuacja, gdy Zidane poszedł podobno do biura Florentino, by poskarżyć się, że Figo mu nie podaje?
Myślę, że to wymysł prasy. Na jednym z treningów pokazano nam statystykę, z której wynikało, że w ostatnim meczu podawaliśmy do siebie z Zidane’em częściej niż z innymi zawodnikami. To była głupota.
Czy obecny Real Madryt potrzebuje odświeżyć zespół, by ciągle wygrywać?
Wręcz przeciwnie. Obecny Real Madryt ma bardzo szeroką kadrę z najlepszymi zawodnikami. To mu pomogło zdobyć ostatnie mistrzostwo. To ciekawa mieszanka zawodników z dużym doświadczeniem i przyszłością. Jestem wielkim fanem wydajności. Jeśli masz 36 lat, ale jesteś wydajny, to czego więcej potrzeba? Modrić jest tu świetnym przykładem. W Hiszpanii często patrzy się na datę urodzenia, a nie rzeczywisty wkład w zespół. We Włoszech było zupełnie inaczej.
Mbappé naznaczy nową epokę w Realu Madryt?
To jeden z najlepszych piłkarzy na świecie. Ma ogromny talent, ale jeszcze wiele możliwości do poprawy. Ale to prawda, że jest obecnie w silnym finansowo zespole. Nie wiem, czy będzie nam dane zobaczyć go w białej koszulce?
Vinicius może nauczyć się celności?
Z czasem jak zacznie bardziej dojrzewać, będzie to poprawiać. Ale z drugiej strony to prawda, że z tym się rodzi, a nie tego uczy. Ale nie możesz prosić tak młodego chłopaka, by miał doskonałe wszystkie elementy gry.
Benzema jest na boisku bardziej 9 czy 10?
To doskonały piłkarz i pokazał to w tym roku. Miał duży wpływ na zespół po odejściu Cristiano. To mieszanka dziesiątki i dziewiątki.
Byli ludzie, którzy wątpili, że Real Madryt będzie wygrywać bez Cristiano.
Cristiano był niezwykle ważny dla Realu, a Real był niezwykle ważny dla niego. Tego nie da się zastąpić. Ale Real znalazł sposób, by wygrywać bez niego.
Bale Pana do siebie zniechęcił, tym co robił?
Nadal uważam, że on ma ogromną jakość, pomimo trudnych momentów i skomplikowanej relacji z kibicami. Ja bardzo go lubię.
Czego możemy teraz oczekiwać od Messiego?
To fenomen, pokazuje to z roku na rok. Dla piłkarza na tym poziomie najważniejsze jest pozostać zmotywowanym, mieć wsparcie na boisku i poza nim. Wsparcie w sensie silnej drużyny, która mu będzie pomagać.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze