Advertisement
Menu
/ as.com

Tebas: Gra w Valdebebas oznacza roczne przyśpieszenie prac na Bernabéu

Javier Tebas w środę 1 lipca udzielił wywiadu dziennikowi AS, który w tym tygodniu został opublikowany na kolejnej edycji World Football Summit Live. Przedstawiamy pełne tłumaczenie tej rozmowy z prezesem La Ligi.

Foto: Tebas: Gra w Valdebebas oznacza roczne przyśpieszenie prac na Bernabéu
Fot. Getty Images

Powiedział pan ostatnio, że nie będzie pan spać spokojnie, dopóki nie zakończą się wszystkie rozgrywki. Widzicie już prostą drogę do celu?
Skończyć rozgrywki, skończymy. Martwię się jednak nawrotami epidemii, które zawsze mogą wywołać pewien rodzaju alarmu w sektorze, który jest całkowicie zabezpieczony. Mamy nasze protokoły w przypadku pozytywnych wyników, ale istnieje ta niepewność, która nam się nie podoba. Logistycznie bierzemy w La Lidze na siebie odpowiedzialność, której nigdy nie mieliśmy, bo zajmujemy się podróżami, perfekcyjnym zabezpieczeniem sanitarnym każdego tematu, samolotów, hoteli... Wszystkiego. Koordynowanie ponad 400 takich podróży musi cię przejmować.

Jest pan prezesem La Ligi od ponad 7 lat. Wznowienie rozgrywek to pana największe osiągnięcie?
Nie. Powrót do czegoś, co było normalne, nie może dawać ci satysfakcji. Wielkimi osiągnięciami są kontrola finansowa i scentralizowana sprzedaż praw telewizyjnych. Bez tego ten kryzys wyrządziłby jeszcze większe szkody.

W poprzednim wywiadzie dla dziennika AS prawie rok temu powiedział pan, że pańska praca to służba Hiszpanii. Czy tak patrzyliście na pracę nad wznowieniem rozgrywek?
Tak. Mieliśmy pandemię, która ciągle istnieje i teraz doszła do niej pandemia ekonomiczna. To było bardzo ważne, by taka aktywność jak futbol, który nie jest jedynie rozrywką, ale także przemysłem, wróciła. W tym określonym względzie wypełniliśmy nasz obowiązek wobec kraju.

Co oznaczałoby zakończenie rozgrywek wzorem Francji?
Tylko do 30 czerwca za ten sezon zanotowalibyśmy stratę w wysokości miliarda euro. Nie jesteśmy sektorem, który kumuluje zyski, bo duża część pieniędzy jest inwestowana w zawodników czy obecnie także przebudowy stadionów.

Powrotu pogratulował panu nawet Real Madryt, który tak pana krytykuje?
Tak... Cóż, krytyka nie jest niczym złym. Przeciwnie, gdyby nie było ani jednego krytyka, zmartwiłoby mnie to, bo oznaczałoby, że coś jest ukrywane... Zawsze musi istnieć krytyka zarządzania, jedna jest głębsza, a inna mniej. Kluby w pierwszych tygodniach żyły w ogromnej niepewności, istniał duży sceptycyzm. Wszyscy jednak pogratulowali nam, gdy wróciliśmy do gry.

Nie było już tyle gratulacji w temacie terminarza...
Cóż, to już sprawy techniczne, prawda? Jeśli chodzi o działaczy, dzwonili do mnie i tłumaczyłem im powody czy okoliczności. Bardzo trudno o to, by mieć taką wartość praw telewizyjnych i ustawić terminarz w taki sposób, by zawsze był taki sam dla wszystkich. Równowaga w tej kwestii jest niemożliwa. Jeśli chodzi o godziny z największymi temperaturami, dotychczas rozegraliśmy jedynie 6 czy 7 spotkań, w czasie których temperatura przekraczała 30 stopni Celsjusza. Trzy odbyły się o 22:00, a reszta o 19:30.

La Liga, która tak dba o każdy element swojego wizerunku, pozwoliła grać Realowi w Valdebebas. Dlaczego?
W momencie maksymalnego kryzysu musieliśmy pomóc w każdej decyzji, która mogła zmniejszyć straty klubów. Jak przekazał mi Real, przejście do Valdebebas w praktyce oznaczało roczne przyśpieszenie prac budowlanych, które kosztują 500 milionów euro. Przyśpieszenie możliwości korzystania z nowego stadionu o rok było tego warte. Na końcu Valdebebas przy pustych trybunach i wirtualnych dodatkach prezentuje się bardzo dobrze.

Jakiego przemysłu rozrywki, jak mówi pan o futbolu, spodziewa się pan po tym kryzysie?
Futbol wróci do tego, czym był, gdy pojawi się szczepionka. Może potrwa to wtedy jeszcze z rok, ale wszystko wróci. Odnowa ekonomiczna potrwa trzy lata. Jestem przekonany, że za 3 sezony, może trochę mniej, będziemy znowu w sytuacji, w jakiej znajdowaliśmy się wcześniej. Oczywiście przy założeniu wynalezienia szczepionki i uświadamiania ludzi, że można bezpiecznie chodzić na mecze i wydarzenia sportowe.

W czasie kryzysu La Liga w najtrudniejszym okresie zachęcała kluby do korzystania z państwowych zasiłków. Ile organizacji z nich skorzystało?
12 lub 13. Z 42 klubów La Ligi 39, wliczając te z zasiłkami, doszło do porozumień w sprawie obniżek pensji. To pomogło. Jeśli mamy zanotować straty rzędu 460-500 milionów euro, te obniżki zmniejszą je o 200 milionów euro.

Wielu ludzi ma problem z tym, że kluby korzystają z pomocy państwa, a potem wydają miliony euro na transfery.
Ja o tym czytam, o tym słucham, a sam tego nie widzę.

Transfer Arthura za 72 miliony euro i sprowadzenie Pjanicia za 60 milionów?
Nie, to była wymiana, tak mówią.

Oczekuje pan więcej takich wymian?
Tak, oczywiście. Jeśli w poprzednim sezonie rynek transferowy w pięciu największych ligach był wart 3,2 miliarda euro, to teraz nie przekroczymy 700 milionów euro. Słucham takich rzeczy jak „80 milionów za Lautaro...”. Media wiele mówią, ale patrząc na liczbę transferów i kwoty, przebijemy tego lata 7 miliardów euro [śmiech].

Pan zawsze krytykuje doniesienia mediów.
Według nich to są realne liczby. Należy być trochę rozważniejszym, bo takie informacje tworzą niepewność. Nawet takie słowa jak te prezesa Getafe, że przy skorzystaniu z pomocy państwa nie można dokonać transferów. Jeśli ktoś skorzystał z ERTE, nie oznacza to, że nie może dokonać transferów. Nie zobaczymy wielkich pieniędzy na rynku, transfery powyżej 100 milionów euro są niemożliwe, a te przekraczające 50 milionów euro zliczymy na palcach naszych rąk. Nie będzie ich więcej niż 20.

W jednym z naszych wywiadów powiedział pan kiedyś, że kilka klubów pracuje nad wejściem na giełdę. Te plany zostały wstrzymane?
Pracuje się nad tym, ale oczywiście na giełdę wchodzi się, gdy rynek jest w normalnej sytuacji. Dzisiaj żadna firma nie wchodzi na giełdę. W tym roku zanotowano spadki nawet o 70%, a wszystko praktycznie padło już na początku pandemii. To nie jest dobry moment na debiut na giełdzie. Aby to zrobić, klub piłkarski będzie musiał poczekać na powrót do normalności. Najwcześniej będzie to początek 2022 roku.

W ostatnich 7 latach przychody klubów La Ligi rosły rokrocznie. Jak chcecie utrzymać ten trend?
Chociaż niektórzy operatorzy czy producenci telewizyjni twierdzą inaczej, ale na końcu przez te lata rację w tych tematach miałem ja, to sądzę, że wartość rynku telewizyjnego nie zmieni się w tak natychmiastowy sposób, nawet jeśli wszyscy oczekują zmniejszenia opłat. Sektor audiowizualny, ogólnie cały sektor rozrywki i spędzania wolnego czasu wyszedł z tego kryzysu mocniejszy. Jeśli popatrzymy szczególnie na Netflixa czy HBO, to przybyło im subskrypcji. Negatywny wpływ może być taki, że kupujący prawa będą posiadać mniej środków na pozyskiwanie nowych produktów. Nie widzę jednak takiego wpływu, który zagrażałby futbolowi. By dalej rosnąć, musimy dużo pracować nad technologią i innowacjami. Nikt inny nie robi tego w taki sposób.

Jak zmieniacie przepisy kontroli finansowej, by pomóc klubom w kryzysie?
Nie należy ich właśnie zmieniać [śmiech]. Zmodyfikowaliśmy zapisy, ale nie po to, by były bardziej pobłażliwe. Chodzi raczej o zwiększenie kapitałów, by móc pokryć straty spowodowane pandemią. Do tego pojawiają się specjalne zapisy dla organizacji finansowych, by te mogły uzyskać większe gwarancje od klubów, bo część strat trzeba sfinansować długiem. W Europie istniały spore debaty na temat kontroli ekonomicznej ze strony UEFA, w których uczestniczyliśmy i w których niektóre wielkie kluby chciały rozluźnienia regulacji, ale my i Bundesliga utrzymywaliśmy stanowisko, że nie można tego zrobić. Przeciwnie, trzeba zwiększyć rygor, by nie powstały za duże różnice między przychodami a kosztami.

Czy jakiś klub w Hiszpanii znajduje się w naprawdę trudnej sytuacji?
Nie.

Czy trzeba będzie zwrócić dużą część środków wypłaconych z tytułu praw telewizyjnych?
Mamy 77 ważnych kontraktów, ale trzeba negocjować z 50 operatorami. Ze wszystkimi ustaliliśmy, że trzeba wypłacić 100% kwoty za ten sezon, a po 19 lipca usiądziemy i ocenimy straty. Niektórzy sponsorzy czy operatorzy nie prosili tyle o zmniejszenie swoich zobowiązań, co o zmianę form płatności. Bardzo ważny w tym względzie jest temat technologiczny. W Hiszpanii zaoferowaliśmy dwa kanały – jeden z rzeczywistą transmisją i drugi z wirtualną – a na świecie przekazujemy sygnał wirtualny i to działa doskonale.

Co chętniej oglądają ludzie?
Wirtualną transmisję. W Hiszpanii, zależnie od meczu, wirtualna rzeczywistość jest wybierana sześć razy częściej niż rzeczywisty dźwięk i obraz ze stadionu. Każda nowość w technologii wywołuje zawrót głowy i niektórzy czekają z innowacjami, żeby zobaczyć reakcje w innych krajach. My podjęliśmy swoją decyzję, ale nie ryzykowaliśmy, bo w kraju mamy dwa kanały. Na poziomie międzynarodowym nie mieliśmy tej opcji, ale otrzymaliśmy gratulacje w sprawie tego wyboru od praktycznie wszystkich operatorów. Jestem przekonany, że w niektórych miejscach myśli się, że na stadionie faktycznie zasiadają kibice.

Kolejna nowość: gracie w poniedziałki. Liczycie, że to utrzyma się na dłużej?
To dobry dzień, który nie szkodzi futbolowi amatorskiemu. Mam nadzieję, że rozwiążemy ten temat. A jeśli nie, będziemy kontynuować ten spór sądowy. Uważamy, że to my mamy rację. Mamy orzeczenie Audiencii Provincial, które wyjaśnia to dosyć klarownie, nawet jeśli dotyczy jedynie tymczasowej decyzji sędziego z sierpnia. To jednak dobrze uargumentowane orzeczenie, które naznaczy przyszłość grania w piątki i poniedziałki w Hiszpanii.

Rozwiązaniem jest płacenie większych pieniędzy Federacji?
Problem jest taki, że te aktywa należą do klubów. Nie płacisz komuś za wynajmowanie swojego mieszkania... W sierpniu praktycznie wszystkie kluby jednogłośnie poparły to, by walczyć do końca w sądach w tej sprawie, do uzyskania ostatecznego wyroku. Nie można płacić za coś, co należy do ciebie. Naszym obowiązkiem jest zarządzanie aktywami klubów, a poniedziałki i piątki to ich niesamowicie ważna część – potwierdzają to zresztą także operatorzy – która zwiększa wartość praw telewizyjnych. Co więcej, jeśli prawa będą warte więcej, więcej środków otrzyma Federacja i rząd na rozwój innych dyscyplin. Muszę przypomnieć, bo wiele osób o tym już zapomniało, że od 2015 roku rząd przekazuje związkom sportowym, poza tym piłkarskim, rocznie 56 milionów euro. My przekazujemy im 43 miliony euro. To ważne, by rozumieć, iż nasz przemysł potrzebuje tych dni meczowych, by zwiększać swoją wartość i móc dalej wypłacać takie pieniądze czy nawet zwiększać te kwoty.

Jaką ocenę wystawia pan protokołowi sanitarnemu La Ligi?
9/10, w niektórych aspektach nawet 10/10. O wzorzec poprosiły nas rozgrywki z całego świata.

Można było rozegrać ostatnie mecze z kibicami?
To nie są moje kompetencje. To trudna sprawa... Może w niektórych miejscach tak. Przygotowaliśmy protokół na kolejny sezon, a może także na ten, jeśli jakiś region na to pozwoli. Naprawdę dużo trudniej zarazić się na stadionie niż na przykład na plażach, które są przepełnione.

Kiedy więc kibice wrócą na stadiony?
Zależy od władz regionów. To nie jest dla mnie żadna obsesja. Ten powrót będzie dosyć ciężki, poza tym zaczniemy od 30% pojemności stadionów. To będzie maksimum, a cała sytuacja będzie dosyć uciążliwa, bo trzeba będzie wszystko organizować co do minuty. Jeśli spóźnisz się 5 minut na swoje wejście, nie wejdziesz. Na stadionie trzeba będzie nosić maseczki i utrzymywać dystanse bezpieczeństwa. Nie będzie barów, nie będzie restauracji, wyjście do toalet będzie kontrolowane, wyjście ze stadionu również...

Każdy kryzys rodzi nowe okazje. Czy to dobry moment na odrobienie dystansu finansowego do Premier League?
Nie myślę o tym. Dystans do Premier League nadrabia się technologią, otoczeniem, cyfrowym i ekspozycją klubów. Musimy zwiększać nasze różnice względem Anglików. Premier League na portalach społecznościowych ma 10 ekip, które mają ponad 10 milionów śledzących. My mamy ich tylko 3.

Ten kryzys pomoże czy zaszkodzi projektom nowych europejskich lig?
Ta końcówka sezonu pokazała nam, szczególnie UEFA i najmocniejszym ligom, że razem organizujemy terminarz i że razem pracujemy, by prawa telewizyjne nie straciły na wartości. Zrozumieliśmy, że razem idzie nam lepiej. Okazało się, że UEFA nie musi stawać po stronie największych klubów i uważam, że to mocno osłabia projekty takich lig. Jednak ryzyko zawsze będzie istniało, bo są osoby wyliczające sobie rzeczy w „gadce barowej”. Jednak gdy trzeba coś pokazać w prawdziwym świecie, boją się.

Następny sezon zacznie się 12 września. Wiadomo kiedy rozlosowany zostanie terminarz?
Nie. Po pierwsze, terminarz rozlosowuje się na walnym zgromadzeniu Federacji. Tak mówi nasz statut, bo losowanie określa nasz statut, a nie ten Federacji. Zobaczymy, co będzie z wyborami, które zostały wstrzymane. Zaczęliśmy rozmawiać na ten temat ze Związkiem Piłkarzy i trzeba będzie zacząć rozmawiać też z Federacją, bo to temat, który koordynujemy razem. Mam nadzieję, że załatwimy to do początku sierpnia, by rozlosować kalendarz w tym terminie. Zobaczymy, gdzie ostatecznie odbędzie się ta ceremonia.

Terminarz całego sezonu będzie skrócony, więc zagracie w święta Bożego Narodzenia. Świąteczny Klasyk czy derby?
Ja zawsze uwielbiam mecze derbowe czy Klasyki. Nie ma dla mnie znaczenia, czy odbędą się one w tym okresie. Nie myśleliśmy o tym. Jedna sprawa, co dzieje się na stadionach, a druga w telewizji. W okresie świątecznym nie ma wcale tak dużej oglądalności telewizji.

Tyle już rozmawiamy, a nie zapytałem jeszcze o prezesa Luisa Rubialesa. Irene Lozano, szefowa Krajowej Rady Sportu, była kluczowa w rozmowach między wami czy doszlibyście do paktu na czas po pandemii nawet sami?
Nie jest to tyle nowa relacja, co po prostu inna. Fakt, że publicznie zaprzestaliśmy medialnych przepychanek, bardzo pomaga całemu przemysłowi i nam wszystkim. To było coś dobrego. To jeden z wniosków naszego Paktu z Viany. Dalej mamy problemy w związku z kompetencjami do organizowania rozgrywek. Przy obecnym kierownictwie Federacji mamy problem wynikający z innego zrozumienia futbolu pod względem kulturowym i tym dotyczącym sportu profesjonalnego. Pokazuje to sprawa piątków i poniedziałków. Kluby uważają, że to ich aktywa, którymi powinny zarządzać same, a Federacja uważa, że dni meczowe w Hiszpanii należą do niej. Ten problem kulturowy jest nie do rozwiązania. Rozwiązaliśmy to, że uciszyliśmy nasze otoczenia medialne.

Proszę o ocenę systemu VAR.
Daję mu 7/10. Ciągle brakuje lepszego tłumaczenia jego zasad i niektórych sytuacji. Czasami system nie miał dobrych dni, zdarzały się też błędy technologiczne. Ostatnio w meczu Atlético system nie działał przez 30 minut. To nic dobrego.

Ta nowa relacja z Federacją ułatwi rozegranie meczu ligowego w Miami?
Myślę, że nie [śmiech]. To też jeden z tematów kulturowych. Obecni działacze Federacji nie pozwalają na grę w Miami, bo uważają, że oni decydują o miejscu rozgrywania meczów, po prostu. Widzieliśmy po wybuchu pandemii, że czasami integralność rozgrywek to najważniejszy temat, a czasami już trochę mniej... My mówimy klarownie, że chodzi o jeden mecz w sezonie, a nie całe rozgrywki. To miałoby swój efekt i byłoby po wszystkim. Chcę jednak podkreślić, że rozegranie meczu poza Hiszpanią nie jest nawet wśród moich 10 największych priorytetów.

Widzi pan już Real Madryt z tytułem?
Nie.

Pytanie odnośnie do Barcelony. Większą ekscytację wywołuje u pana powrót do tego klubu Xaviego na ławkę czy Neymara na boisko?
To, by Messi dalej grał w Barcelonie.

Trofeum dla mistrza wręczycie jeszcze w tym sezonie?
Nawet o tym nie myśleliśmy.

Albo nie chce pan o tym powiedzieć.
Nie. Ten temat jest na 180. stopniu moich zmartwień, a obecnie nie doszedłem nawet do 30. stopnia.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!