Pięć dni, aby przekonać Camavingę
Królewscy muszą działać za kulisami, ponieważ sytuacja jest nietypowa, ale czas nie pozwala im na to, by już teraz wykonywać odważne ruchy.
Fot. Getty Images
Sezon został wznowiony, kluby wróciły do gry, więc siłą rzeczy wieści o transferach zeszły na drugi plan. Nikt nie zapomniał jednak o Eduardo Camavindze. Możliwość jego przenosin do stolicy Hiszpanii nadal jest realna i pojawiły się już pewne terminy, które wydają się klarowne. AS informuje, że sam gracz zachowuje spokój i czeka na wieści, ponieważ wie, że jego kupno nadal pozostaje priorytetem dla Królewskich, choć jego kontrakt wygasa dopiero w 2022 roku, a on sam już teraz może liczyć na zarobki w wysokości dwóch milionów euro rocznie.
Jeden z wyznaczonych terminów zbliża się już wielkimi krokami i jest to najbliższy poniedziałek. 22 czerwca Stade Rennais wraca do treningów, chociaż liga francuska została już rozstrzygnięta. Klub, którego właścicielem jest zamożna rodzina Pinault, ma klarowny plan, jakim jest walka w Lidze Mistrzów. Udało im się do niej zakwalifikować i trudno jest im sobie wyobrazić, aby mogli występować w Champions League bez swojej młodej gwiazdy, co bez wątpienia nie ułatwia negocjacji.
Do 22 czerwca pozostało pięć dni. Do tego czasu Los Blancos mają otwarte pole do działania, aby przekonać gracza, by ten zachował cierpliwość i czekał na Real. Wówczas sprawy się skomplikują. Stade Rennais rozpocznie wtedy pretemporadę w Dinard, fetyszowym miasteczku magnata Pinaulta, w którym ma swoją drugą rezydencję, jedną z najbardziej luksusowych rezydencji we Francji.
AS zapewnia, że Pinault sam rzucił sobie wyzwanie, żeby przekonać pomocnika do przedłużenia z klubem umowy, która wygaśnie za dwa lata. Chce zaoferować mu wyższe zarobki i solidny projekt, a następnie pozwolić odejść za kilka lat. To skomplikowałoby plany Los Merengues. Stade Rennais zdaje sobie sprawę, że przyszłość Camavingi zapowiada się niezwykle obiecująco, ale chcieliby nacieszyć się jego grą jeszcze przez parę lat.
Pinault nie chce znów poczuć się upokorzony, jak wtedy, gdy sprzedał Ousmane'a Dembélé do Borussii za 20 milionów euro, a tak rok później ta oddała go Barcelonie za 140. Wie, że im dłużej uda mu się utrzymać go w drużynie, tym więcej później na nim zarobi. Zaistniałe okoliczności umożliwiają zaś teraz Realowi przyspieszenie całej operacji. Na razie rynek transferowy jest zamknięty i otworzy się dopiero wtedy, gdy zakończy się gra w ligach. Królewscy będą czekać do zakończenia sezonu, aby przekonać się, czy udało się zdobyć jakiś tytuł. Problemem będzie także to, że wciąż trzeba sprzedać takich graczy jak Bale, James czy Mariano, co nie będzie łatwym zadaniem. Real musi przekonać Camavingę, ale jest też zmuszony czekać.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze