Tridente nowego Bernabéu
Królewscy wiedzą już, kogo chcieliby mieć w swoich szeregach w przyszłym sezonie. Plan zakłada stworzenie nowego ofensywnego tercetu MHH.
Fot. Getty Images
Od początku lat 80. Real Madryt niemal zawsze miał w swoim składzie klasyczne tridente w ataku. Zaczęło się od Juanito, Santillany i Cunninghama, następnie za zdobywanie bramek odpowiadali Butragueño, Santillana i Valdano, gdy Juanito cofnięto do środka pola. W latach 90. w ofensywie brylowali Raúl, Zamorano i Amavisca, a za czasów Capello i Heynckesa mogliśmy podziwiać Raúla, Mijatovicia i Šukera, którego później często zastępował Morientes.
W pierwszej erze Galácticos w ataku brylowali Raúl, Ronaldo i Zidane, których z prawej strony wspomagał Figo. Później, gdy prezesem został Ramón Calderón, do siatki regularnie trafiali Raúl, Higuaín i Van Nistelrooy, którzy dwukrotnie sięgnęli po mistrzostwo Hiszpanii. Najbardziej znane było jednak oczywiście BBC. Cristiano, Benzema i Bale pomogli Królewskim w zdobyciu czterech Pucharów Europy i trudno sobie wyobrazić, aby jakieś inne tridente zdołało jeszcze pobić ten wyczyn.
Włodarze cały czas myślą jednak, jak nawiązać do tej niedalekiej przeszłości i stworzyć kolejny ofensywny tercet, który będzie siał postrach na europejskich arenach. Klub ma już pomysł i chce stworzyć tridente MHH, czyli Mbappé, Håland i Hazard. Ta trójka byłaby gwarantem szybkości, błyskotliwości, a przede wszystkim bramek. Na razie kibice mogą tylko wyobrażać sobie, jak wielką siłą rażenia dysponowaliby wówczas Królewscy, ale marzenia te mogą się niebawem ziścić.
MHH mogłoby być mieszanką doświadczenia Hazarda z młodością dwóch gwiazd nowego pokolenia. Oczywiście nie jest to plan na to lato, a dopiero 2021 rok. Florentino Pérez chce mieć nowe gwiazdy na nowym stadionie, a te w przyszłym roku wciąż miałyby przed sobą wiele lat gry w piłkę. Ich średnia wieku wyniosłaby wówczas tylko 24,3 lata, choć Belg miałby już na karku 30 wiosen. Warto przypomnieć, że gdy Bale trafiał do Madrytu, średnia wieku BBC wynosiła 25,6.
Lewandowski najbliższej dekady
Transfer Norwega nie jest już tylko mrzonką, a on sam udowadnia, że czeka go wielka przyszłość. W pierwszych siedmiu meczach Ligi Mistrzów zdobył aż dziesięć bramek, zostawiając w tyle Cristiano czy Messiego. W Bundeslidze potrzebował zaś raptem trzynastu strzałów, aby trafić do siatki dziesięciokrotnie. Ze względu na swój wzrost, budowę ciała i siłę przypomina lepszą wersję Roberta Lewandowskiego, który również brylował w koszulce Borussii. Swego czasu Królewskim nie udało się sprowadzić Polaka, ale teraz nie chcą popełnić tego samego błędu w przypadku Norwega. To goleador na kolejną dekadę.
Naturalny następca Cristiano
Już po ostatnich Mistrzostwach Świata wielu widziało w nim tego, który na dobre może zepchnąć z tronu Cristiano i Messiego. Nie mógł jednak tego zrobić, odpadając co rusz z Ligi Mistrzów. Mbappé ma ogromny potencjał, jest niezwykle szybki i skuteczny, co udowodnił już w ubiegłym sezonie, gdy do samego końca rywalizował o Złoty But z Messim. Zostały mu jeszcze dwa lata kontraktu, którego najprawdopodobniej nie przedłuży, by latem 2021 roku zawitać do stolicy Hiszpanii.
Czas na udowodnienie swojej wartości
Ostatni wielki transfer klubu, jedyny obok Bale'a, za którego zapłacono ponad 100 milionów euro, nie był jeszcze w stanie pokazać pełnego wachlarza umiejętności. Kiedy wydawało się już, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, kopnięcie Meuniera wyeliminowało go z gry na kolejne tygodnie. Potem przyszedł kolejny uraz, przez który trafił na operacyjny stół, aż w końcu na świecie wybuchła pandemia. Real Madryt cały czas czeka na Hazarda, który ma szansę na powrót do gry, gdy rozgrywki zostaną już wznowione.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze