Ponad 200 tysięcy zarażonych koronawirusem w Hiszpanii
Hiszpanie mają już za sobą szczytowy moment epidemii i wykresy nie pikują już z zawrotną prędkością, ale liczby nie mogą napawać optymizmem. Na całym świecie więcej zarażonych odnotowano jedynie w Stanach Zjednoczonych.
Fot. Getty Images
Hiszpańskie Ministerstwo Zdrowia opublikowało dziś kolejny raport na temat aktualnej sytuacji epidemicznej w kraju. Na ten moment zarażonych koronawirusem jest 200 210 osób, co oznacza wzrost o 4566 względem ostatniej doby. Z powodu COVID-19 zmarły już natomiast 20 852 osoby. W samym Madrycie odnotowano zaś 56 963 zakażenia, 7351 osób nie żyje. W całej Hiszpanii wyzdrowiało z kolei 80 587 osób.
Hiszpańscy wirusolodzy i lekarze przewidują, że kibice nie mogą spodziewać się szybkiego powrotu na stadiony, a najbardziej złożony problem dotyczy właśnie piłki nożnej i w szczególności takich miejsc jak Santiago Bernabéu czy Camp Nou. To dwa największe hiszpańskie obiekty, które będą mogły zostać otwarte dla widzów w ostatniej kolejności. Rząd nie będzie mógł pozwolić sobie na żadne ryzyko, mając w pamięci to, co wydarzyło się we Włoszech, gdy po czasie uznano zgodnie, że spotkanie Atalanty z Valencią okazało się prawdziwą bombą biologiczną, ponieważ na stadionie stawiło się 40 tysięcy osób, a to i tak połowa mniej, niż może pojawić się na obiektach Realu Madryt czy Barcelony.
Prognoza nie jest najlepsza dla fanów Królewskich i Katalończyków, gdyż oznacza, że ponownie na stadionie będą mogli pojawić się najprawdopodobniej dopiero wtedy, gdy wynaleziona zostanie szczepionka lub lekarstwo na koronawirusa, a na dziś wydaje się, że jest to kwestia nie dni czy tygodni, a przynajmniej kilku miesięcy. Wczesny powrót publiczności na trybuny naraziłby na niebezpieczeństwo spowolnienie pandemii, ponieważ mecze to nie tylko tłumy na stadionie, ale też na ulicach i przede wszystkim w środkach transportu publicznego, a należy pamiętać, że wystarczy jedna osoba, która mogłaby zarazić setki innych, by cały dotychczasowy trud poszedł na marne.
Joan Ramon Villalbí, który jest członkiem zarządu Hiszpańskiego Stowarzyszenia Zdrowia Publicznego, a także Pere Godoy, który jest jego prezesem, kreślą scenariusz, który może oznaczać, że na ponowne spotkanie kibiców na stadionach będzie trzeba poczekać jeszcze przynajmniej przez półtora roku. Sytuacja jest jednak na tyle dynamiczna, że żadnej z prognoz nie można brać w tym momencie za pewnik. Oczywiste jest jednak to, że miejsca, w których zbiera się najwięcej osób, będą otwierane w ostatniej kolejności, a straty finansowe klubów, które już teraz są ogromne, będą jeszcze większe. W Realu roczne wpływy z dni meczowych i działalności stadionowej wynoszą 19,6% przychodów budżetowych, gdy w Barcelonie jest to aż 22%. Generuje to wielomilionowe straty, których nie sposób pokryć w żaden sposób w budżecie. Trudno powiedzieć także, kiedy spotkania mogłyby być rozrywane bez udziału publiczności, ponieważ zorganizowanie ich na tak dużych obiektach i tak wymaga pracy przynajmniej kilkudziesięciu, a może nawet kilkuset osób.
Koronawirus w Hiszpanii | |
---|---|
Zarażeni | 200 210 (+4566) |
Zmarli | 20 852 (+399) |
Wyzdrowiali | 80 587 (+3230) |
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze