Advertisement
Menu
/ abc.es, realmadrid.com

Never, never, never, które zmieniło się w forever, forever, forever

Florentino Pérez oszukał wszystkich i uprzedził Barcelonę. Jak naprawdę wyglądał transfer Davida Beckhama do Realu Madryt?

Foto: Never, never, never, które zmieniło się w forever, forever, forever
Fot. Getty Images

„Wbrew spekulacjom, które dotyczą tej sprawy, Real Madryt nie zamierza negocjować umowy o zatrudnieniu pana Beckhama. Chociaż klub ma politykę nieużywania oficjalnych kanałów do zaprzeczania plotkom, niniejsze oświadczenie zostało wydane w celu położenia kresu rosnącym spekulacjom, które bez żadnej podstawy łączyły pana Beckhama z Realem Madryt”. Tak brzmiała treść komunikatu, jaki ukazał się 30 kwietnia 2003 roku na oficjalnej stronie internetowej klubu. O transfer Anglika zapytano wówczas także Florentino Péreza, który odpowiedział w języku angielskim: „Nigdy, nigdy, nigdy”, dodając przy tym: „Nikt w Realu nie mówił nigdy o Beckhamie i ja też nie chcę mówić nic więcej na ten temat”.

Słynne już never, never, never wypowiedziane wówczas przez prezesa trafiło na okładki niemal wszystkich angielskich bulwarówek. Kilka tygodni później, dokładnie 2 lipca 2003 roku, zamieniło się jednak w forever, forever, forever. Właśnie tego dnia Real Madryt podpisał kontrakt z Davidem Beckhamem, za którego zapłacił Manchesterowi United 25 milionów euro, które nawet wtedy nie wydawało się już aż tak ogromną kwotą.

Becks złożył podpis na umowie, która wiązała go z madryckim klubem na cztery sezony. Wcześniej Czerwone Diabły otrzymały z kolei dwie dobre oferty za kapitana reprezentacji Anglii, którego relacje z trenerem były już bardzo złe. Każdy zna doskonale historię o bucie kopniętym w szatni przez Alexa Fergusona, który przez wiele lat traktował Beckhama jak swojego syna, ale jak często bywa w świecie futbolu, wiele relacji prędzej czy później dobiega końca. Tak było i w tym przypadku.

Nigdy nie mówiono otwarcie o tym, że David Beckham i Florentino Pérez zawarli ustne porozumienie już wiele miesięcy wcześniej. Anglik wiedział od dawna, że w jego życiu przyszedł czas na zmiany, a przenosiny do Madrytu były dla niego idealną okazją. To była tylko jego decyzja. Joan Laporta jednak o niej nie wiedział i negocjował z Manchesterem United, z którym zawarł już nawet wstępną umowę. Becks chciał jednak przejść tylko do Realu i był gotów odejść jedynie tam. Powiedział o tym Fergusonowi, który na próżno rozmawiał nadal z Barceloną, ponieważ od początku powinien kontaktować się tylko z Królewskimi.

Ta historia przypomina tę, która wydarzyła się też w 1954 roku, gdy obaj hiszpańscy giganci starali się o Alfredo Di Stéfano. Gdy Laporta i Barcelona czekali na przyjście Beckhama, ponieważ byli już dogadani z Manchesterem, piłkarz zatrzymał wszystko, bowiem on sam preferował Madryt. Chciał grać z Zidane'em, Ronaldo, Figo czy Raúlem. Ferguson był więc zmuszony zasiąść do stołu z Florentino. Obaj panowie dogadali się, a Los Blancos zapłacili za Anglika 25 milionów euro rozbitych na pięć lat, a w kontrakcie zapisano też dodatkowych 10 milionów, popularnie zwanych zmiennymi, jakie Czerwone Diabły miały otrzymać za zrealizowanie nakreślonych celów. Pierwsza rata wynosiła zaś 6,8 miliona.

Beckham stawił się w stolicy Hiszpanii 30 czerwca. Dzień później przeszedł badania medyczne, a 2 lipca został zaprezentowany przez Florentino, któremu towarzyszył wówczas Di Stéfano. Angielskie media informowały, że never, never, never prezesa Realu było podstępnym kłamstwem. I tak faktycznie było. Negocjacje między oboma klubami zaczęły się zaś od 42 milionów euro, a skończyły na 25, co można było uznać za kolejny sukces Królewskich.

Beckham podpisał kontrakt do czerwca 2007 roku i do tego czasu pozostał też w Realu Madryt. Wystąpił w 155 meczach i strzelił 20 goli, dokładając do nich 52 asysty. Do historii przeszedł zaś sposób, w jaki przywitał go Raúl i reszta gwiazd z szatni, gdy w Wielkiej Brytanii nadano mu tytuł sir. „Wszyscy powitali mnie na kolanach, ponieważ zostałem rycerzem, było to coś niezapomnianego”, opowiadał kilka miesięcy później z uśmiechem na ustach. Po ostatnim meczu w barwach Los Blancos, który zakończył się zdobyciem mistrzostwa Hiszpanii, to Becks padł zaś na kolana, by pocałować murawę Santiago Bernabéu i podziękować kibicom oraz kolegom z zespołu.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!