Obelga ze strony byłego prezesa, której nie zaakceptowało madridismo
Porażka Realu Madryt z Betisem przyniosła wiele negatywnych reakcji na grę zawodników i decyzje trenera. Wśród najostrzejszych krytyków był Ramón Calderón, były prezes klubu, który obraził jednego z zawodników.
Fot. Getty Images
Hiszpan, który w 2009 roku złożył dymisję ze stanowiska prezesa Realu Madryt w związku ze skandalem dotyczącym Walnego Zgromadzenia, tradycyjnie pojawił się na Twitterze po porażce Królewskich. Tym razem po meczu z Betisem zaatakował Édera Militão, którego nazwał „Limitao” [od „limitado” – ograniczony].
„Limitao lub ostatnie partactwo Dyrektora Sportowego Realu Madryt. Kosztował «tylko» 50M€ + prowizja. Trener nie powinien był prosić o jego transfer, bo nie znajduje się w jego planach. Prawie nie gra, a gdy to robi...”, napisał Calderón na Twitterze, tradycyjnie nazywając Florentino Péreza „dyrektorem sportowym”.
Wpis prawnika spotkał się z bardzo negatywnym odbiorem ze strony madridismo i doprowadził do jego usunięcia. Calderón po jego usunięciu napisał nowy wpis: „Trzeba jasno wiedzieć, żeby nie dawać za wielu tłumaczeń swoich opinii. Normalni ludzie i przyjaciele ich nie potrzebują, wrogowie ich nie akceptują, a głupki ich nie rozumieją”. Te słowa oczywiście nie przekonały za wielu kibiców, którzy nie mogą zrozumieć, jak były prezes może obrażać graczy klubu w taki sposób nawet w przypadku przegranego meczu.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze