Po przełamanie

Real Madryt przechodzi przez trudny moment sezonu. Królewscy przegrali już cztery mecze z rzędu. Pozytywne w tym jest tylko to, że dołek formy przytrafił się w trakcie sezonu zasadniczego. Straty związane z porażkami nie są duże. Dzisiaj pojawia się okazja, żeby w końcu się przełamać i jednocześnie utrzymać się na szczycie tabeli Ligi Endesa. Podopieczni Pabla Laso wybiorą się do Katalonii na starcie z Manresą. Rywale zajmują dopiero trzynastą pozycję w tabeli i mają w dorobku o sześć zwycięstw mniej od Realu Madryt.

Madrytczycy przegrali cztery ostatnie mecze, a Manresa – trzy. To oznacza, że dzisiejsze starcie będzie dla jednej z tych drużyn przełamaniem. Katalończycy mają przewagę własnego parkietu, a do tego mogli dłużej się przygotowywać do tego pojedynku. W Lidze Mistrzów grali we wtorek, przegrywając z izraelskim Hapoelem Holon 65:67. Mimo tego ciągle są w tych rozgrywkach w dobrej sytuacji, by awansować do 1/8 finału. Real Madryt swoje spotkanie w Eurolidze rozgrywał dopiero w piątek. W dodatku do stolicy Hiszpanii przyjechał Efes, czyli jedna z najmocniejszych drużyn w Europie. Aspekt fizyczny może w tym przypadku mieć znaczenie.

Real Madryt wygrał ostatnie dziewięć pojedynków z Manresą. Żeby odnaleźć ostatnie zwycięstwo Katalończyków, trzeba się cofnąć do 24 maja 2015 roku. Wtedy jednak okoliczności spotkania były inne, ponieważ to była ostatnia kolejna sezonu zasadniczego, Królewscy mieli już zagwarantowane pierwsze miejsce i wystawili rezerwowy skład, natomiast Manresa walczyła o utrzymanie. Teraz większą motywację mogą mieć podopieczni Pabla Laso. Zawodnicy chcą przerwać niekorzystną passę i wrócić na zwycięską ścieżkę, szczególnie że wkrótce czeka ich trudny wyjazd do Izraela na starcie z Maccabi.

Mecz rozpocznie się dzisiaj o godzinie 17:00. Żadna polska telewizja nie przeprowadzi transmisji z tego spotkania.