Powrót z Moskwy na tarczy
W 20. kolejce Euroligi Real Madryt przegrał z Chimkami, ale utrzymał się na drugiej pozycji w tabeli. Królewscy zagrali lepiej niż w starciu z CSKA, jednak ciągle czegoś zabrało, żeby odnieść zwycięstwo. Teraz czas na powrót do Madrytu i walkę w lidze z Baskonią.
Fot. Getty Images
Real Madryt jechał do Moskwy z passą trzynastu zwycięstw z rzędu, ale też z wieloma problemami w kadrze. Patrząc na klasę rywali, porażka była wliczona „w koszty”. Jednak dwie przegrane można traktować w kategorii rozczarowania. Jeszcze przed spotkaniem z Chimkami Pablo Laso mówił o konieczności obniżenia statystyk Szwieda. Nie udało się to. Rosjanin zapisał na koncie double-double, zdobywając 21 punktów i notując 13 asyst. Po stronie Realu Madryt wyróżnić należy Jordana Mickeya, któremu poziomem starał się dorównywać Causeur. Królewscy zaprezentowali się znacznie lepiej w ofensywie niż w starciu z CSKA, lecz tym razem zawiodła obrona.
Królewscy, podobnie jak w pojedynku z CSKA, dobrze rozpoczęli mecz. Skutecznie atakowali i radzili sobie w defensywie. Szybko jednak zaczęło się to zmieniać. Kilka minut bez celnego rzutu i gospodarze zaczęli budować niewielką przewagę. Mogło się wydawać, że Blancos wyeliminowali błędy z wtorkowego spotkania. Ofensywa działała lepiej, ale stało się to kosztem obrony. Pierwsza kwarta była dla gospodarzy, którzy prowadzili 25:21.
W drugiej części Królewscy starali się odrobić straty i cały czas znajdowali się tuż za plecami Rosjan. Brakowało błysku, który pozwoliłby drużynie wyjść na prowadzenie. Kiedy brakowało już niewiele, zaledwie jednego punktu, znów pojawił się przestój. Chimki skutecznie wykańczały niemal każdą akcję, a madrytczycy w ciągu ostatnich dwóch minut uzbierali tylko dwa oczka. W połowie meczu tylko gospodarze mogli być zadowoleni, bo wygrywali 55:44.
Po zmianie stron gra się wyrównała. Trzecia kwarta była bardzo zacięta. Obie drużyny punktowały się wzajemnie, co pasowało tylko gospodarzom, którzy utrzymywali przewagę, a czasu do zakończenia meczu było coraz mniej. Real Madryt w tym momencie spotkania prezentował się dobrze, ale to było za mało by myśleć o remontadzie. Przy wyniku 80:69 dla Chimek potrzebny był mocny zryw, by powalczyć o zwycięstwo.
Zamiast zrywu pojawił się jednak problem. Madrytczycy przez ponad cztery minuty nie potrafili zdobyć punktu. Chimki to bezlitośnie wykorzystały i spotkanie zostało rozstrzygnięte. Gospodarze mogli zmniejszyć intensywność i Królewscy nieco poprawili wynik, chociaż to już bez znaczenia. Wyjazd do Moskwy okazał się kompletną klapą. Dwie porażki z rzędu nie strąciły jednak Blancos z drugiego miejsca.
102 – Chimki (25+30+25+22): Szwied (21), Booker (15), Timma (13), Zajcew (4), Jerebko (11), Kramer (0), Karasiow (10), Gill (13), Jović (6), Evans (9).
94 – Real Madryt (21+23+25+25): Campazzo (10), Deck (4), Tavares (4), Thompkins (10), Taylor (8), Causeur (17), Laprovíttola (6), Reyes (7), Carroll (5), Llull (3), Mickey (20), Mejri (0).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze