Buyo: Courtois jest w trójce najlepszych bramkarzy na świecie
Na półmetku ligowych rozgrywek Real Madryt ma na koncie tylko 12 straconych bramek. Jest to najlepszy wynik Królewskich od sezonu 1987/88, w którym między słupkami stał Paco Buyo. Były golkiper Królewskich, który na Santiago Bernabéu spędził w sumie 10 lat, w wywiadzie dla dziennika AS wypowiedział się na temat świetnego momentu, przez jaki przechodzi obecnie Thibaut Courtois.
Fot. własne
Po 19 kolejkach ligowych Real Madryt ma na koncie tylko 12 straconych bramek. Tak dobrego wyniku nie było od sezonu 1987/88 z Quintą del Buitre na boisku i z panem między słupkami.
Pamiętam, że byliśmy wielką drużyną, która zdominowała La Ligę. Zdobyliśmy pięć mistrzostw z rzędu. Bardzo trudno było nas pokonać, dobrze broniliśmy, a atakowaliśmy jeszcze lepiej. To był naprawdę wielki wyczyn. I to wszystko z tylko trzema zagranicznymi zawodnikami w składzie.
A ten Real Madryt La Ligi właśnie nie potrafi zdominować.
Nie, ale w zamian zdominował Europę. Mimo wszystko pozostajemy klubem z największą liczbą mistrzostw Hiszpanii na koncie. Barça również jest wielką drużyną ze świetnymi piłkarzami, więc to normalne, że też będą wygrywać trofea. Straciliśmy nad nimi przewagę w La Lidze, ale zwiększyliśmy ją w Lidze Mistrzów. Dla madridistas to również powód do dumy.
Na początku sezonu Real Madryt nie radził sobie w defensywie, ale szybko doszło do znacznej poprawy. Gdzie jest klucz?
Jeśli masz świetnych obrońców, a jednocześnie reszta drużyny jest solidarna, wszyscy pracują i sobie nawzajem pomagają, to tak to wygląda. Drużyny buduje się od tyłu. Ponadto to już drugi rok Courtois w Realu Madryt, nie ma już żadnej polemiki z Keylorem... Ten spokój wpłynął dobrze na zespół, na obronę i na samego bramkarza.
Odejście Keylora wyzwoliło Courtois?
W Realu Madryt nigdy nie masz zagwarantowanego miejsca, zawsze musisz naciskać. Odszedł Keylor, ale jest Areola, dlatego musisz zachować czujność. Real Madryt zawsze miał wielkich piłkarzy, dlatego jest najbardziej utytułowanym klubem na świecie.
W niektórych meczach Bernabéu go wygwizdywało, a ostatnio w Getafe uratował drużynę. Niesprawiedliwie się wobec niego zachowywano?
Real Madryt od zawsze miał wielkich bramkarzy, którzy potrafili ratować punkty. W ostatnią sobotę wykonał trzy fantastyczne parady. Najlepsza była ta pierwsza, po strzale Arambarriego. To był szybki i silny strzał, wykazał się fantastycznym refleksem. Jeśli chodzi o gwizdy, to była to kumulacja kilku rzeczy – ogólnie cała drużyna nie przechodziła przez najlepsze chwile, oczywiście on również. Gdy zmieniasz klub na Real Madryt, to w pierwszym sezonie jesteś poddany ogromnej presji. Potrzebujesz trochę czasu na adaptację. Drugi sezon to już moment, aby udowodnić swoją jakość. Courtois na tym poziomie jest bez wątpienia w trójce najlepszych bramkarzy na świecie.
Jest teraz najlepszym bramkarzem w La Lidze?
Mamy to szczęście, że w Hiszpanii gra trójka bramkarzy z najwyższej możliwej półki – Oblak, Ter Stegen i Courtois. To naprawdę wielkie błogosławieństwo, że możemy oglądać golkiperów prezentujących taki poziom. Real Madryt i ogólnie cała Hiszpania od zawsze charakteryzowali się tym, że mieli w swoich składach wielkich bramkarzy.
Stać go na wygranie Trofeo Zamora?
W tym aspekcie Real Madryt zawsze startuje z pewną stratą. Tutaj stawia się przede wszystkim na atak. Inne drużyny najpierw myślą o tym, aby nie stracić bramki, a dopiero później się zastanawiają, jak ją zdobyć. Jednak obecnie widzę w Realu Madryt tę świadomość, że bronić muszą wszyscy. W sobotę bez Ramosa krok naprzód wykonał Varane. Swój potencjał pokazał Militão, również Mendy... Najważniejsze jest to, że w defensywie zmianę generacyjną Real Madryt ma w pełni przygotowaną i zapewnioną.
Ostatnim zdobywcą Trofeo Zamora był Casillas. Dwanaście lat temu...
W Realu Madryt czasami jest tak, że nie patrzy się na to, ile bramek stracisz. Ważne jest to, abyś zdobył ich o dwie lub trzy więcej od rywala. Jak już mówiłem, tutaj od zawsze stawiało się przede wszystkim na atak. Jest tak również dlatego, że publiczność na Bernabéu nigdy nie zgodziłaby się na grę do tyłu, dłuższe utrzymywanie się przy piłce i podania do bramkarza. Jeśli nie atakujesz, to na tym stadionie jesteś spalony.
Tym bardziej trzeba docenić pański wyczyn – zdobywał pan to wyróżnienie dwa razy.
Dwa razy, a jeszcze jeden są mi winni. Zawsze będę się o to upominał. Pamiętam, że chociaż Jorge D'Alessandro nie spełniał wymogów dotyczących liczby rozegranych meczów, to i tak wygrywał w sezonach 1974/75 i 1976/77. Natomiast z takiego samego powodu w sezonie 1992/93 ja zostałem już wykluczony z ostatecznej klasyfikacji. [wówczas wygrali Francisco Liaño i Santiago Cañizares ze średnią 0,83, natomiast Paco Buyo miał średnią 0,73, ale rozegrał tylko 26 meczów – przyp. red.]. Skoro kilka lat wcześniej to nie obowiązywało, to ja również powinienem wtedy wygrać. Mamy już takie dwa czy trzy precedensy. Tu chodzi o sprawiedliwość. Zawsze będę do tego wracał.
Wracając do Realu Madryt z sezonu 1987/88 – traciliście mało bramek, ale jednocześnie zdobywaliście ich bardzo dużo. W tamtym sezonie aż 95.
Dobrze broniliśmy, ale atakowaliśmy jeszcze lepiej. Graliśmy na pamięć, to była wielka drużyna – Quinta del Buitre, Hugo Sánchez. Graliśmy naprawdę dobry futbol, zapracowaliśmy sobie na to.
A temu Realowi Madryt brakuje tych bramek?
Zdobywa ich mało jak na okazje, które sobie stwarza – słupki, poprzeczki, świetne występy bramkarza rywali... Równie dobrze mogliby mieć teraz na koncie dziesięć bramek więcej. Nie da się zaprzeczyć, że w drużynie istnieje deficyt bramkowy. Krok naprzód muszą wykonać inni piłkarze. Benzema już to zrobił, ale miejmy nadzieję, że zrobią to też Bale, Hazard, Rodrygo czy Vinícius. Jeśli tak się stanie, to Real Madryt będzie miał liczby godne mistrza.
Widzi pan w tej drużynie mistrza Hiszpanii?
Tak. Patrząc zarówno na defensywę, jak i ofensywę, to drużyna, która sprawia najsolidniejsze wrażenie. To ekipa, w której doszło do niesamowitego rozwoju względem poprzedniego sezonu, który był przejściowy i w którym nic nie wychodziło. Teraz są solidni i w pełni skupieni na celu. Na pewno w żadnym momencie nie odpuszczą La Ligi. Nie przekreślałbym ich także w Lidze Mistrzów. A już teraz przed nimi kolejny cel – Superpuchar.
Superpuchar startuje w dobrym momencie dla Realu Madryt?
Tak. Szkoda tylko kontuzji Hazarda, gdyż jego absencja jest niezwykle ważna. Jednak mimo to Real Madryt ma potencjał, aby wygrać ten turniej. Na pewno.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze