Hazard może wrócić do gry dopiero za miesiąc
Celem Belga i klubowych lekarzy jest występ piłkarza w derbach Madrytu i dojście do odpowiedniej formy na pierwszy mecz z Manchesterem City. Oba te spotkania zostaną rozegrane w lutym przyszłego roku.
Fot. Getty Images
Gdy na zegarze wybiła 63. minuta spotkania, a Thomas Meunier kopnął Edena Hazarda, nikt nie mógł przypuszczać, jak duże konsekwencje będzie niósł za sobą ten cios, nie tylko dla samego piłkarza Realu Madryt, ale też całego zespołu. Nic nie jest już takie same od feralnego meczu z PSG, który został rozegrany 26 listopada. Dzisiaj, dokładnie miesiąc po tym zdarzeniu, stajemy wobec dwóch pewników, a jeden jest trudniejszy od drugiego. Po pierwsze, cała drużyna wygląda bez Belga nieco inaczej. Po drugie, Hazard najprawdopodobniej przegapi nie tylko pierwszy styczniowy mecz, ale również Superpuchar Hiszpanii. To smutna rzeczywistość, z którą mierzy się sam gracz, jak i lekarze Los Blancos.
Przez cały miesiąc Hazard ani nie grał w piłkę, ani nie trenował z kolegami z drużyny. Jego brak był widoczny na boisku, ponieważ zespół utracił wertykalność i wydajność w ataku, co było widoczne w ostatnich spotkaniach. „Gdybyśmy mieli Edena w Barcelonie i Walencji, wyniki byłyby inne”, można usłyszeć w klubie. Rozczarowanie i rozżalenie jest tym większe, ponieważ na kilka tygodni przed kontuzją wyraźnie widać było, że Hazard zaczyna łapać rytm, formę i pokazywać swój futbol, a dzięki temu zespół grał żwawiej, nowocześniej i był skuteczniejszy. Co prawda od miesiąca w grze drużyny widać było dużo porządku, kontroli i pressingu, ale brakowało błysku i geniuszu, jaki mógł wnosić Belg.
Początkowy odpoczynek i radioterapia dawały nadzieję, że Hazard szybko wróci do gry, ale ból w nodze nie ustępował. Czekano więc, aż zniknie obrzęk i wtedy u byłego zawodnika Chelsea zdiagnozowano mikropęknięcie w kostce prawej nogi, ale by w ogóle je wykryć, lekarze musieli przeprowadzić aż siedem badań radiologicznych, które pokazały 3-milimetrowe pęknięcie. Wszyscy mieli też spore obawy, ponieważ właśnie w tym miejscu dwa lata temu wrzepiono mu tytanową płytkę, ale ta na szczęście nie uległa zniszczeniu, przez co uniknięto interwencji chirurgicznej.
Eden codziennie pracuje ciężko na siłowni i sam ma chęci na jak najszybszy powrót na boisko, ale może nie być to takie proste. Najważniejszą kwestią jest oczywiście to, kiedy Hazard będzie mógł ponownie rywalizować na murawie, ale on sam i lekarze dokonali już wstępnych założeń. Do gry ma wrócić pod koniec stycznia lub nawet na początku lutego. Wszyscy mogliby podjąć ryzyko i dać mu zagrać 8 stycznia, gdy Królewscy zmierzą się w półfinale Superpucharu Hiszpanii z Valencią, ale niebezpieczeństwo odnowienia się urazu jest zbyt wielkie.
Gdyby był to finał Ligi Mistrzów lub ostatnie ligowe kolejki, które decydowałyby o mistrzostwie, zacisnąłby zęby i grał na środkach przeciwbólowych, jak robiło to już wielu przed nim, począwszy od Mijatovicia, który z kontuzją wystąpił przed laty w finale Champions League i jego gol przesądził o zwycięstwie Realu Madryt. Tym razem nie ma jednak takiej konieczności, by ryzykować zdrowiem Hazarda. Do ewentualnych rozstrzygnięć zostało jeszcze sporo czasu i to właśnie wtedy Zidane będzie potrzebował Belga najbardziej.
Głównym celem 28-latka jest pełne wyzdrowienie i możliwość gry w derbach Madrytu, które zostały zaplanowane na 1 lutego. Pełną formę odzyskać ma zaś kilka tygodni później, gdy Real zagra 26 lutego z Manchesterem City. Belga wyraźnie brakowało zarówno w Walencji, jak i w Barcelonie, gdzie drużyna była pozbawiona wertykalności, która mogła przesądzić o ich zwycięstwach, ale Zizou zamierza spokojnie poczekać na swojego ulubieńca.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze