Advertisement
Menu
/ marca.com

Wirus braku skuteczności

Real Madryt w trzech ostatnich meczach z Valencią, Barceloną i Athletikiem Bilbao był w stanie zdobyć tylko jedną bramkę. Królewscy przeważają na boisku i prezentują dobrą grę, ale nie potrafią jej przełożyć na gole.

Foto: Wirus braku skuteczności
Fot. Getty Images

Bilans wielkiego tygodnia Realu Madryt (mecze z Valencią, Barceloną i Athletikiem Bilbao) to dobra gra i słabe wyniki. Trzy zdobyte punkty na dziewięć możliwych nie jest wystarczającą nagrodą za futbol, jaki w ostatnich spotkaniach zaprezentowali Królewscy, którzy po raz kolejny płacą słoną cenę za niską skuteczność pod bramką rywala. Zaledwie jedna bramka po rozegraniu 270 minut to jedyny dorobek podopiecznych Zinédine’a Zidane’a, którzy mimo to, że w każdym z ostatnich meczów zdecydowanie przeważali, nie byli w stanie odnieść ani jednego zwycięstwa. Najlepszym podsumowaniem panującego w Madrycie wirusa braku skuteczności jest fakt, że to jedyne trafienie padło w 95. minucie spotkania w Walencji po dobitce strzału głową Thibaut Courtois.

Zidane całą sytuację próbuje uspokoić – zapewnia, że nie jest zaniepokojony brakiem bramek i ani myśli sprowadzać zimą nowego napastnika. Nie da się jednak ukryć, że drużyna w dalszym ciągu nie potrafi uzupełnić brakujących goli po odejściu Cristiano Ronaldo. W trzech ostatnich meczach Królewscy oddali w sumie 18 celnych strzałów na bramkę, by móc świętować tylko jedno trafienie. Ponadto we wczorajszym spotkaniu z Athletikiem aż trzykrotnie obijali słupek lub poprzeczkę – najpierw Toni Kroos, następnie Nacho, a na koniec Luka Jović.

Wczoraj z rewelacyjnej strony pokazał się również bramkarz Basków, Unai Simón, który został nawet wybrany zawodnikiem meczu. Najboleśniej zatrzymał się na nim zawodnik, który na brak skuteczności cierpi najbardziej. Vinícius Júnior w pierwszej połowie popisał się efektownym rajdem, podczas którego położył jednego z obrońców gości, ale na ostatniej prostej jego strzał zablokował właśnie 22-letni golkiper.

Podobnie jak to było w meczach z Valencią i Barceloną, Real Madryt również wczoraj próbował sforsować defensywę rywala na wszystkie możliwe sposoby. Pod koniec spotkania regularnie w polu karnym gości przebywał już nawet Sergio Ramos, ale to rozwiązanie również nie przyniosło pożądanego rezultatu. Problem istnieje i niezależnie od tego, jak duży spokój zachowuje Zizou, w Madrycie panuje wirus, na który w tym momencie nie ma lekarstwa.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!