Vinícius znów żyje
W ostatnią sobotę Vinícius wrócił do pierwszego składu po 49 dniach. W meczu z Espanyolem był jednym z najlepszych zawodników Realu Madryt. Nie zamierza odpuścić i będzie walczył o kolejne szanse od Zidane'a.
Fot. Getty Images
Vinícius Júnior nawet w najgorszych snach nie zakładał, że mecz, który rozgrywał 19 października, może mieć dla niego aż tak poważne konsekwencje. Real Madryt grał wówczas na wyjeździe z Mallorcą, a Zinédine Zidane postanowił dać szansę od pierwszej minuty tym zawodnikom, którzy nie mają zagwarantowanego miejsca w podstawowej jedenastce. Ekipa ze stolicy Hiszpanii tamten mecz przegrała, a zawiedli praktycznie wszyscy z młodym Brazylijczykiem na czele. Od tamtej pory na osiem spotkań Vinícius otrzymał tylko cztery powołania, trzykrotnie wychodził w ogóle na boisko i rozegrał zaledwie 36 minut (5% z możliwych do rozegrania). Wydawało się, że 19-latek zupełnie przepadł… Aż do sobotniego meczu z Espanyolem.
49 długich dni upłynęło od ostatniego meczu, w którym Brazylijczyk wyszedł w pierwszym składzie. W żadnym jednak momencie się nie poddał i nawet nie brał pod uwagę możliwości wypożyczenia do innego zespołu. Zdaje sobie sprawę z tego, że w swoim wieku, a tym bardziej w tak wielkim klubie trudne momenty i sytuacje będą się zdarzać. To coś logicznego i w pełni zrozumiałego. Dlatego gdy w ostatnią sobotę w końcu otrzymał swoją szansę, wybiegł na boisko z takim zaangażowaniem i nastawieniem jakby nic przez te ostatnie tygodnie się nie zmieniło – szybki, wybuchowy, nieprzewidywalny. Rozegrał w sumie 85 minut, w ciągu których oddał trzy strzały, skuteczność podań utrzymał na poziomie 82,8%, wygrał osiem pojedynków, zanotował dziesięć strat i cztery odbiory.
Wciąż brakowało mu tej skuteczności pod bramką rywala, ale przy niektórych akcjach widać było, że nad tym aspektem pracuje. Na drodze stawali mu jednak albo bramkarz gości, Diego López, albo inni koledzy z zespołu, którzy tego dnia również mieli problemy z wykańczaniem sytuacji podbramkowych. Vinícius powrócił i udowodnił, że żyje i ma się dobrze. Teraz najważniejsze jest to, aby Zidane szybko o tym nie zapomniał.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze