Ofensywny koncert Realu Madryt
W dwunastej kolejce Euroligi Real Madryt pokonał Valencię. Tego dnia decydująca była siła ataku obu zespołów. Królewscy zdobyli aż 111 punktów, co nie zdarza się często. Valencia otarła się o granicę stu punktów, a i tak wraca do domu z kolejną porażką na koncie.
Fot. Getty Images
Zwycięska passa Realu Madryt w Eurolidze trwa. Tym razem Królewscy rozprawili się z Valencią po meczu, który był popisem ofensywnym z obu stron. Rywale niemal do samego końca wierzyli w zwycięstwo i trzeba przyznać, że zaprezentowali się z bardzo dobrej strony. Blancos w tym momencie wyprzedzili Barcelonę oraz zrównali się liczbą zwycięstw z Efesem. Jednak oba te kluby swoje mecze w tej kolejce rozegrają dopiero jutro. Jeśli zgodnie przegrają, Królewscy zostaną nowym liderem Euroligi. Warto dodać, że w dzisiejszym spotkaniu aż sześciu graczy Realu Madryt zdobyło dziesięć lub więcej punktów.
Od samego początku obie drużyny narzuciły wysokie tempo. Ofensywa po obu stronach była bardzo skuteczna i zdobywanie punktów przychodziło zawodnikom z dużą łatwością. Królewscy nie potrafili uciec rywalom i z takiego rozwoju wydarzeń mogli być zadowoleni bezstronni widzowie, ponieważ spotkanie obfitowało w popisy w ataku. Wynik 30:29 po pierwszej kwarcie mówi sam za siebie.
Takiego tempa zdobywania nie dało się utrzymać. Obie drużyny w drugiej części spotkania zdobywały punkty wolniej, ale tylko odrobinę i cały czas to Real Madryt znajdował się na prowadzeniu. O ile w pierwszej kwarcie w zespole madrytczyków liderował Randolph, o tyle w drugiej odpowiedzialność za trafianie do kosza rozłożyła się na wszystkich zawodników przebywających na parkiecie. W połowie meczu Blancos prowadzili, ale tylko 53:49.
Po zmianie stron Real Madryt próbował wykonać decydujący krok i odskoczyć rywalom na bezpieczny dystans. Trudno się do czegokolwiek przyczepić w ofensywie zespołu Pabla Laso. Jednak Dubljević oraz Tobey utrzymywali Valencię w grze, mimo że czasami przewaga gospodarzy sięgała dziesięciu punktów. Gdy minęło 30 minut meczu, Królewscy prowadzili 80:70, ale dalej trudno było uznać mecz za rozstrzygnięty, ponieważ Valencia była świetnie dysponowana.
Początek czwartej kwarty był rewelacyjny w wykonaniu Realu Madryt i przewaga wzrosła do siedemnastu punktów. Jednak Mike Tobey poderwał Valencię do pościgu. Blancos chwilowo stracili rozpęd i goście zbliżyli się na siedem oczek. Wtedy trzy celne rzuty za trzy punkty oddał Thompkins i jeden – Causeur, co przekreśliło marzenia Valencii o remontadzie. Już ponad trzy minuty przed końcem Królewscy przekroczyli 100 zdobytych punktów. Zwycięstwo nie mogło uciec madrytczykom, którzy przynajmniej do jutra pozostaną na pozycji wicelidera Euroligi z szansą na awans na pierwszą pozycję
111 – Real Madryt (30+23+27+31): Causeur (16), Randolph (18), Campazzo (8), Deck (8), Tavares (12), Rudy (5), Laprovíttola (5), Carroll (12), Mickey (10), Thompkins (14), Taylor (3).
99 – Valencia Basket (29+20+21+29): Loyd (21), Labeyrie (6), Dubljević (17), Vives (8), San Emeterio (7), Colom (8), Marinković (0), Ndour (0), Abalde (5), Tobey (20), Motum (2), Doornekamp (5).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze