Wyjazdowa niemoc trwa
W piątej kolejce Euroligi Real Madryt przegrał z Bayernem Monachium. Królewscy znów w tych rozgrywkach zaprezentowali się słabo. To sprawia, że na tę chwilę ich bilans jest ujemny z dwoma zwycięstwami i trzema porażkami.
Mickey próbujący powstrzymać Monroe (fot. Getty Images)
Mało kto mógł przypuszczać, że trzy kolejne wyjazdy w Eurolidze nie przyniosą Realowi Madryt ani jednego zwycięstwa. Królewscy polegli w Kownie, następnie w Stambule, a dzisiaj również w Monachium. Obraz gry był jednak nieco inny. W pierwszych dwóch przypadkach Blancos rozegrali fatalną czwartą kwartę. Dzisiaj ta część meczu okazała się najlepsza w wykonaniu podopiecznych Laso. Słabo było za to przez pierwsze pół godziny. Pozytywem w tym spotkaniu jest jedynie występ Garuby. Urodzony w 2002 roku zawodnik zaprezentował się z bardzo dobrej strony i z pewnością będzie otrzymywał więcej szans od trenera.
Pierwsza kwarta była bardzo wyrównana, żaden zespół nie potrafił sobie wypracować przewagi. Królewscy mieli problem ze skutecznością, co nadrabiali solidną postawą w defensywie. Bardzo dobrze prezentował się Mickey, który przez pierwsze dziesięć minut zdobył dziewięć punktów. Ostatecznie tę kwartę wygrał Bayern, chociaż różnica była niewielka (22:20).
Druga część rozpoczęła się od fatalnej gry podopiecznych Pabla Laso. Potrzebowali niemal trzech minut na zdobycie pierwszych punktów, co pozwoliło Bawarczykom na zbudowanie przewagi. Trener posłał na parkiet Garubę, który do tej pory w Eurolidze był trzymany na uboczu. Młody zawodnik szybko się odwdzięczył, popisując się akcją „2+1”. Skuteczność w dalszym ciągu była zbyt niska i w przerwie prowadzili gospodarze (41:38).
Po powrocie na parkiet nie zobaczyliśmy odmienionego Realu Madryt. Ponownie w tym spotkaniu pojawiły się kłopoty ze zdobywaniem punktów. Najgorsze w tym wszystkim było to, że defensywa przestała być szczelna i Bayern czuł się na parkiecie bardzo swobodnie. Barthel i Monroe prowadzili drużynę, która zaczęła uciekać madrytczykom. Po trzydziestu minutach grania Bawarczycy mieli aż dziesięć oczek więcej (67:57).
Na ostatnią kwartę Królewscy wyszli z nastawieniem na remontadę. Faktycznie zaczęli zdobywać więcej punktów. Z dystansu trafiał Rudy, jednak Bayern również był skuteczny i utrzymywał przewagę. Sporo zmieniło ponowne wejście Garuby. Hiszpan ożywił grę zespołu i trafiał do kosza. Królewscy uwierzyli w możliwość wygrania tego spotkania. Dlaczego się to nie udało? W dużej mierze za sprawą Monroe, który w bardzo trudnych sytuacjach zdobywał punkty. Blancos walczyli do samego końca, ale gospodarze wytrzymali wysokie tempo i dopisali do dorobku trzecie zwycięstwo w tym sezonie Euroligi.
95 – Bayern Monachium (22+19+26+28): Monroe (18), Lučić (8), Lô (10), Đedović (0), Barthel (17), King (0), Koponen (15), Zipser (9), Nelson (8), Radošević (10).
86 – Real Madryt (20+18+19+29): Causeur (9), Randolph (17), Tavares (2), Llull (8), Taylor (0), Rudy (6), Campazzo (16), Deck (3), Garuba (12), Carroll (3), Mickey (10).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze