Advertisement
Menu
/ marca.com

Real cierpi, jeśli nie wygrywa do przerwy

Królewscy stracili łatwość w zabijaniu spotkań

Real Madryt stracił umiejętność wygrywania na Santiago Bernabéu lub przynajmniej wygrywania w okazałych rozmiarach. Królewskim coraz trudniej jest schodzić na przerwę z przewagą na tablicy wyników, która po zamianie stron pozwoliłaby drużynie komfortowo rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść. Rezultaty spotkań, które jeszcze nie tak dawno temu były wygrywane z łatwością, dziś są wielką niewiadomą.

Można to wytłumaczyć stratą urodzonego goleadora, jakim był Cristiano, oraz brakiem wzmocnień formacji ofensywnej. Poza Hazardem reszta nowych zawodników przyszła, by siedzieć na ławce. Od kiedy Zinédine Zidane został trenerem Realu Madryt, zespół rozegrał 55 spotkań ligowych u siebie, wygrywając 40 z nich. Co ważne, 31 z tych zwycięstw nadeszło po tym, jak Królewscy schodzili na przerwę z prowadzeniem. Pozostałe 24 starcia, w których Los Blancos nie potrafili wypracować sobie przewagi w pierwszych 45 minutach, zakończyły się 9 zwycięstwami, 9 remisami i 6 porażkami. Oznacza to, że Królewscy zgarnęli tylko połowę punktów możliwych do zdobycia (36 na 72).

Kiedy Zizou obejmował posadę szkoleniowca w styczniu 2016 roku, Real Madryt charakteryzował się szybkim i efektownym zabijaniem meczów domowych. 5:0 z Deportivo, 5:1 ze Sportingiem, 6:0 z Espanyolem, 4:2 z Athletikiem, 7:1 z Celtą, 4:0 z Sevillą, 4:0 z Eibarem i 3:0 z Villarrealem. W sumie 9 na 10 spotkań zakończyło się zwycięstwami. We wszystkich przypadkach Los Blancos prowadzili do przerwy. Tylko w meczu z Valencią (3:2) Królewscy nie odnieśli wysokiego zwycięstwa.

W sezonie 2016/2017 Santiago Bernabéu ponownie stało się twierdzą z poprzednich rozgrywek, co pozwoliło Zidane'owi zdobyć pierwsze i – jak do tej pory – jedyne mistrzostwo Hiszpanii w roli szkoleniowca. W całych rozgrywkach ligowych Real przegrał przed własną publicznością jedynie z Barceloną (2:3). 10 z 14 zwycięstw u siebie nadeszło po tym, jak Królewscy schodzili na przerwę z korzystnym wynikiem. Wówczas najbardziej efektowne zwycięstwa to 5:2 z Osasuną, 3:0 z Leganés, 5:0 z Granadą, 3:0 z Realem Sociedad, 3:0 z Alavés czy 4:1 z Sevillą.

W ostatnim sezonie Zidane'a, który był też ostatnim rokiem Cristiano, Real Madryt wygrał na Bernabéu 12 spotkań, w których aż 11-krotnie schodził z przewagą do szatni po 45 minutach. Z Gironą do przerwy był remis 1:1, ale dobry początek drugiej połowy zaowocował zwycięstwem 6:3. Po raz kolejny objęcie prowadzenia przed przerwą pozwoliło drużynie punktować przeciwników po zamianie stron: 3:0 z Eibarem, 3:0 z Las Palmas, 5:0 z Sevillą, 7:1 z Deportivo, 5:2 z Realem Sociedad, 4:0 z Alavés, 6:3 z Gironą czy 6:0 z Celtą...

Niemniej, w ubiegłym sezonie tylko trzy mecze zakończyły się wysokimi zwycięstwami: 4:1 z Leganés, 3:0 z Alavés i 3:0 z Athletikiem. Po powrocie Zidane'a tylko w starciu z Villarrealem zespół schodził na przerwę z prowadzeniem i po wznowieniu gry nie przeprowadził goleady (3:2). W bieżącym sezonie nie zmieniło się nic albo prawie nic. W spotkaniu z Valladolidem Real Madryt nie potrafił otworzyć wyniku w momencie, w którym grał najlepszą piłkę. W obawie o końcowy rezultat Zidane przeprowadził zmiany, jednak bałagan w defensywie w końcowych minutach nie pozwolił gospodarzom odnieść pierwszego zwycięstwa przy Concha Espina 1.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!