Ramos już rok temu publicznie spekulował o odejściu do Chin

Hiszpańskie media sportowe rozgrzały się po popołudniowej informacji o planach Sergio Ramosa, który rzekomo wyraża chęć odejścia do Chin. Dziennik AS przypomina, że sam zawodnik publicznie otworzył się na taki scenariusz rok temu. Gazeta przy tym dodaje informację, która rzuca nowe światło na jego chęć „odejścia za darmo”.

Po Klasyku, jaki rozegrano w maju 2018 roku na Camp Nou, kapitan Królewskich pojawił się w strefie mieszanej, gdzie został zapytany między innymi o Andrésa Iniestę, dla którego był to ostatni mecz z Realem w karierze. Wiadomo już było, że po sezonie Hiszpan opuści Barcelonę i uda się do Azji, ale nieznany był dokładny kierunek jego wyjazdu. Ostatecznie pomocnik zameldował się w japońskim Vissel Kobe, ale przed ogłoszeniem tego faktu Ramos w strefie mieszanej na stadionie Blaugrany podsumował ich ostatnie starcie słowami: „Uściskałem go. Wielka szkoda, że odchodzi. Może za kilka lat zobaczymy się w Chinach”.

Jeśli chodzi o rzekomą prośbę Ramosa o puszczenie go za darmo, ma mieć to związek z przepisami, jakie wprowadziła Chińska Federacja Piłkarska, która pobiera od klubów opłaty w wysokości kwoty transferowej za zagranicznego gracza, jeśli ta przekracza 5,8 miliona euro. W teorii oznacza to, że chiński klub musi zapłacić podwójnie za transfer zagranicznego zawodnika. Jeśli Hiszpanowi udałoby się przejść do Chin za darmo, niewątpliwie zaoszczędzone środki klub mógłby przeznaczyć na zwiększenie jego pensji. Wydaje się, że o to może grać w tym momencie 33-latek. Federacja uzyskane środki przeznacza na rozwój lokalnego futbolu, a ten zabieg sprawił, że z 500 milionów euro wydanych na zawodników w 2016 roku Azjaci rok później przeznaczyli na graczy już tylko 211 milionów euro.