Dzieciaki Solariego dodają świeżości

Real Madryt wrócił na zwycięską ścieżkę w krajowych rozgrywkach, a zrobił to przeciwko trudnemu rywalowi, rozgrywając bardzo dobre spotkanie. Znów mogliśmy oglądać najlepszą wersję drużyny prowadzonej przez Solariego. Wydaje się, że sporą zasługę w tym stanie rzeczy mają młodzi zawodnicy. Aż emanują energią do działania i we wczorajszym meczu argentyński szkoleniowiec postawił na kilku z nich, a ci spełnili oczekiwania z nawiązką.

Marcos Llorente, Dani Ceballos i Sergio Reguilón, a ponadto w drugiej połowie na murawie pojawił się Fede Valverde. Ten baby Madryt, czy też drugi garnitur, za każdym razem, gdy dostaje szanse, wnosi powiew świeżości, którego nie zapewniają zawodnicy pierwszego składu. Co więcej, spora część starych wyjadaczy musi przy tej okazji usiąść na ławce, mimo ostatnich sezonów pełnych sukcesów.

Przyjście Solariego zdecydowanie polepszyło sytuację tych młodych zawodników. Każdego z nich. Trener, który wcześniej pracował w canterze, doskonale wie, do czego są oni zdolni i co mogą wnieść do nieco zasiedziałej pierwszej drużyny. „Trzeba na nich naciskać”, powiedział po wczorajszym meczu Ceballos, odnosząc się do starszych kolegów. A Solari im w tym pomaga, będąc przekonanym, że siła drużyny może leżeć też w młodych i wychowankach.

Ceballos jest jednym z zawodników, którzy najbardziej się wyróżniają. Tych, którzy za Zidane'a czy za Lopeteguiego nie mieli zbyt wielu szans na grę. Te transfery wydawały się wpadkami, ale Solari potrafi wyciągnąć z nich wiele, a to jeszcze nie jest maksimum. Dani w ubiegłym sezonie był niemal duchem, a w tym wykorzystuje praktycznie każdą okazję, jaką dostanie. Przeciwko Valencii ponownie pokazał swoją klasę i był tym, który napędzał akcje Królewskich w sposób nieprzewidywalny.

Na drugim miejscu jest oczywiście Marcos Llorente, rewelacja tygodnia. Kiedy już wydawało się, że wyrok na niego zapadł, wychowanek Królewskich dostał szansę od początku z Romą i Valencią. Powiedzieć, że nie zawiódł, to nie powiedzieć nic. W idealny sposób wykorzystał dwie szanse i można uznać, że jest w stanie w pełni skorzystać z nieobecności Casemiro. Jest to o tyle imponujące, że przecież ostatnie miesiące były dla niego drogą przez mękę i śmiało mógł zapomnieć, czym jest rytm meczowy.

Kolejnym „odzyskanym” przez Solariego jest Reguilón. Oczywiście to również dzięki Argentyńczykowi, wychowanek Królewskich trafił do pierwszej drużyny. Miał być zmiennikiem Marcelo, ale Lopetegui praktycznie w ogóle nie korzystał z jego usług. Dopiero nowy szkoleniowiec obdarzył młodego obrońcę zaufaniem, które pozwala mu mieć nadzieję na dalsze postępy w koszulce Realu Madryt. Również i Fede Valverde, kolejny podopieczny z wcześniejszych lat Solariego, odnalazł swoje miejsce w drużynie i dostawał szanse w kilku meczach, a przecież za kadencji poprzedniego trenera Królewskich Urugwajczyk równie dobrze mógł się pakować na wypożyczenie.

Nie zapominajmy też o takich zawodnikach, jak Vinícius czy Odriozola, którzy również pod skrzydłami Solariego mogli odżyć. Oczywiście wychowankowi Sociedad pomogła kontuzja Daniego Carvajala, ale zdecydowanie nie zawiódł i pokazał, że z powodzeniem może być świetną alternatywą. Kończy się więc etap niepewności wielu zawodników w Realu Madryt i właśnie oni „są przyszłością, ale są też teraźniejszością tej drużyny”, jak powiedział Solari.