W Madrycie nie wypełnia się kontraktu
Trenerzy nie zostają na tyle, na ile mieli zostać
Zasiadanie na ławce trenerskiej Realu Madryt jest zawodem bardzo wysokiego ryzyka, bo szybko można się z niej podnieść i udać w kierunku wyjścia. Zarówno sukcesy jak i porażki sprawiają, że w ostatnich sezonach próżno jest szukać szkoleniowca, który wypełniłby kontrakt, jaki podpisał z Królewskimi.
Santiago Hernán Solari staje teraz przed wyzwaniem. 13 listopada klub ogłosił, że Argentyńczyk będzie trenerem Realu Madryt do 2021 roku. Dotychczasowe precedensy radzą traktować jednak tę informację w trybie warunkowym. Sobotnia klęska i pierwsza porażka szkoleniowca wystarczyła, aby w biurach na Santiago Bernabéu zaczęto wypowiadać już szeptem nazwisko Pochettino, który miałby przejąć drużynę latem.
W 2009 roku Florentino Pérez powrócił do klubu i zatrudnił Manuela Pellegriniego. Musiał zapłacić Villarrealowi czteromilionową klauzulę i podpisał z nim dwuletnią umowę. Chilijczyk wytrwał jednak na stanowisku tylko przez jeden sezon, w trakcie którego było już wiadomo, że pożegna się z Madrytem, gdy przegrał 0:4 z Alcorcónem, a prezes był już dogadany z José Mourinho.
Portugalczyk przybywał jako zdobywca Ligi Mistrzów, a Pérez również musiał dodatkowo opłacić jego przyjście i przelać pieniądze na konto Interu. Związał się z Realem czteroletnim kontraktem, a po drugim sezonie przedłużył nawet umowę do 2016 roku. Jednak ścieżki Realu i Mourinho rozeszły się już w 2013 roku, jeszcze przed wygaśnięciem jego pierwotnej umowy.
Następnie przyszła pora na Carlo Ancelottiego, trenera, który w końcu odzyskał dla Realu Puchar Europy. Opuścił PSG, do którego przybył Laurent Blanc, i podpisał kontrakt do 2016 roku, jednak i jemu nie udało się go wypełnić. Rok wcześniej, po odpadnięciu w półfinale Champions League przeciwko Juventusowi, Królewscy rozwiązali z nim umowę.
Florentino postawił później na Rafę Beníteza, który pierwotnie miał pracować w Madrycie do 2018 roku, ale 4 stycznia 2016 roku był już bezrobotny. Ta decyzja sprawiła, że stanowisko trenera objął niedoświadczony szkoleniowiec, który odmienił współczesną historię klubu. Zinédine Zidane podpisał umowę do 2020 roku, zdobył trzy Pucharu Europy i wszystkim wydawało się, że będzie tym, który zostanie w stolicy Hiszpanii na kolejne lata. 31 maja tego roku Francuz zaskoczył jednak całe madridismo i samemu zrezygnował ze stanowiska.
Trzęsienie ziemi, które było pożegnaniem z drugim najbardziej utytułowanym trenerem w historii klubu, zaowocowało kolejnym dygotami i zatrudnieniem Julena Lopeteguiego na trzy dni przed startem Mistrzostw Świata w Rosji. Hiszpan sprawił, że reprezentacja jechała na mundial jako jeden z faworytów, a ostatecznie on sam oglądał go przed telewizorem i miał pracować w Madrycie do 2021 roku. Wytrwał pięć miesięcy.
W trybie awaryjnym pałeczkę przejął od niego Solari, który został trzynastym trenerem za czasów Florentino. Z nich wszystkich kontrakt udało się wypełnić tylko Del Bosque, ale w 2003 roku prezes nie przedłużył z nim umowy, choć Królewscy zdobyli mistrzostwo. Po nim przyszła pora na Queiroza, dwa lata kontraktu i pożegnanie po roku. Camacho wytrzymał dwa miesiące. García Remón trzy. Luxemburgo pracował przez niecały rok, a zastąpił go López Caro, a wszystko zbiegło się w czasie z rezygnacją Florentino w lutym 2006 roku.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze