Courtois wpuścił manitę, spektakularna remontada Szwajcarii
<I>Final Four</i> nie dla Belgii
Stawką meczu między Szwajcarią a Belgią w Lucernie było pierwsze miejsce w grupie 2 Ligi Narodów. Gospodarze potrzebowali zwycięstwa (większego niż jednobramkowe z wyjątkiem 1:0 i 2:1) i jej plan już na początku spotkania mocno się zepsuł. W drugiej minucie Thorgan Hazard wykorzystał błąd Nico Elvediego i z bliska pokonał innego klubowego kolegę z Borussiii Mönchengladbach, Yanna Sommera.
Szwajcarzy potrzebowali dwóch trafień, jednak przy tak wielkiej sile ofensywnej Czerwonych Diabłów bardziej musieli martwić się o obronę. Znów błysnął młodszy Hazard. Przejął piłkę od Youriego Tielemansa, pognał na bramkę przeciwnika i bardzo dobrym uderzeniem prawą nogą podwyższył wynik spotkania. Szwajcaria wierzyła w swój sukces, choć potrzebowała do niego aż czterech bramek.
Krok po kroku gospodarze starali się odrabiać straty. Najpierw Ricardo Rodríguez pokonał Thibaut Courtois z rzutu karnego po faulu Nacera Chadliego, a po pięciu minutach z bramkarzem Realu Madryt poradził sobie Haris Seferović. Szwajcarzy dalej musieli jednak mieć się na baczności, ponieważ kontry Belgów tradycyjnie siały spory popłoch w szykach defensywnych rywala. Mimo wszystko Shaqiri i spółka nie przestraszyli się i zdominowali przeciwnika. Pod koniec pierwszej połowy uderzyli po raz kolejny. Gelson Fernandes dograł do Seferovicia, a zasłonięty Courtois po chwili znów musiał wyjmować piłkę z bramki. Belgijska obrona przypominała… szwajcarski ser.
W drugiej połowie obie drużyny nieco zwolniły, ale najwidoczniej chodziło o uśpienie czujności przeciwnika. Obrońcy Belgii po raz kolejny zgubili koncentrację, a wykorzystał to antybohater jednej z pierwszej akcji w tym spotkaniu, Nico Elvedi. Remontada była kompletna, a gospodarze mogli nieco bardziej skupić się na obronie. Belgowie byli jednak bezradni i choć starali się atakować, nie potrafili zamknąć rywala na dłużej na swojej połowie. Szwajcarzy natomiast dalej zachwycali. Seferović skompletował hat-trick, a po raz kolejny błysnął Shaqiri.
Thibaut Courtois wpuścił aż pięć bramek, jednak trudno obwiniać go o wpuszczenie jakiejkolwiek z nich. Wynik mógłby być jeszcze wyższy, ale w końcówce bramkarz Królewskich dobrze spisał się w sytuacji sam na sam z Denisem Zakarią. Bez De Bruyne, Vertonghena czy Lukaku Belgowie zawiedli. Dotychczas spisywali się w Lidze Narodów niemal bezbłędnie. Mimo dziewięciu punktów na koncie, dzisiejsza porażka oznacza, że nie zagrają w Final Four. Dziś lepsi byli Szwajcarzy, którzy leżeli już na deskach, ale w odpowiednim momencie potrafili znokautować rywala.
Szwajcaria – Belgia 5:2 (3:2)
0:1 T. Hazard 2'
0:2 T. Hazard 17' (asysta: Tielemans)
1:2 Rodríguez 26' (rzut karny)
2:2 Seferović 31' (asysta: Shaqiri)
3:2 Seferović 44' (asysta: Fernandes)
4:2 Elvedi 62' (asysta: Shaqiri)
5:2 Seferović 84' (asysta: Mbabu)
Szwajcaria: Sommer; Mbabu, Elvedi, Klose, Rodríguez; Fernandes, Xhaka, Freuler (79' Zakaria), Zuber (87' Benito); Shaqiri, Seferović (90'+2' Ajeti).
Belgia: Courtois; Alderweireld, Kompany, Boyata; Meunier (90' Origi), Tielemans, Witsel, T. Hazard; Chadli (65' Batshuayi), Mertens, E. Hazard.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze