Klub zaniepokojony słowami Marcelo
Nietykalność i brak rywalizacji głównymi problemami
Skoro jeden z kapitanów Realu Madryt już w drugiej kolejce jest niezadowolony z decyzji czysto sportowej, to znaczy, że Julen Lopetegui podejmuje słuszne działania. Tak, w tej tezie nie ma żadnej pomyłki – świat na Santiago Bernabéu działa na odwrót. Marcelo publicznie żali się na decyzję trenera, gdyż ten postanowił zmienić go w drugiej połowie meczu z Gironą. I to wszystko w momencie, w którym drużyna uzmysłowiła sobie, że wobec braku Cristiano Ronaldo trzeba zewrzeć szyki i postawić na zespół. Słowa Brazylijczyka były aż tak zaskakujące, że bardzo szybko swojego rodaka chciał otrzeźwić Casemiro. „Trzeba pogratulować trenerowi, gdyż w przerwie przeprowadził z nami poważną rozmowę, a kluczem do remontady była gra zespołowa. Jeśli chcemy coś osiągnąć, musimy być zespołem”, powiedział brazylijski pomocnik, który zademonstrował, jak powinien wypowiadać się kapitan.
W tym momencie jesteśmy świadkami pierwszych niepopularnych w szatni decyzji Lopeteguiego, który musi sobie poradzić z zespołem przyzwyczajonym do podejścia Zinédine'a Zidane'a. Tym samym zespołem, który w poprzednim sezonie bardzo szybko odpadł z walki o mistrzostwo. Julen zmienił Marcelo w 60. minucie, aby wprowadzić Raphaëla Varane'a i tym samym zapchać dziurę na lewej stronie obrony. Miejsce Brazylijczyka zajął Nacho, który zahamował ataki Girony. Oczywiście decyzja ta nie spodobała się Marcelo, który poczuł się ukarany przez swojego nowego trenera. Ostatecznie nie powinno być większych konsekwencji tego zachowania, gdyż zawodnik podkreślił, że „szanuje” decyzję szkoleniowca. Mimo to widać już, że niektórzy gracze Królewskich czują się nietykalni.
Przypadek Marcelo jest o tyle niepokojący, że po wypożyczeniu Theo Hernándeza i samowykluczeniu się Fábio Coentrão pozostaje on bez rywala o miejsce w składzie. Lopetegui postanowił co prawda włączyć do pierwszego zespołu 21-letniego Sergio Reguilóna, ale ruch ten tylko utwierdził Brazylijczyka w przekonaniu, że ma przed sobą czysty teren i pewne miejsce w jedenastce. Oczywiście Marcelo jest niesamowitym piłkarzem, który dla Realu Madryt jest niezbędną częścią układanki, ale jeśli trener będzie chciał postawić na solidność w obronie, to czasami będzie musiał szukać innych rozwiązań na ławce. W sytuacjach kryzysowych najlepszy jest Nacho, który w defensywie jest lekiem na wszystko.
Możliwe, że wychowanek Królewskich nie gwarantuje tej nieprzewidywalności i szybkości Marcelo, ale początki projektu Lopeteguiego zakładają przede wszystkim solidność i jak najmniejszą liczbę straconych goli. Brazylijczyk to broń obosieczna. Ma siłę, aby rozbić szyki rywala, ale z drugiej strony, gdy zabraknie mu paliwa, potrafi zostawić lewą flankę bez krycia. Właśnie ten problem zauważył nowy trener Królewskich w pierwszej połowie meczu z Gironą, dlatego nie bacząc na konsekwencje i hierarchię w zespole, postanowił oddelegować Marcelo na ławkę.
Znaczenie Marcelo
Wydaje się, że Marcelo nie zrozumiał jeszcze, co dla Lopeteguiego jest w futbolu najważniejsze. Przede wszystkim liczy się solidność i gra zespołowa, aby znaleźć właściwą równowagę i tym samym tracić jak najmniej bramek. Oczywiście baskijski trener nie ma nic przeciwko kreatywności i nieszablonowym zagraniom w ataku, ale na pierwszym miejscu stawia pełną koncentrację w grze bez piłki. Nie oznacza to, że jego Real Madryt będzie drużyną defensywną – wystarczy spojrzeć na mecz z Getafe, w którym jego drużyna miała posiadanie piłki na poziomie 80%. Główne założenia polegają na tym, aby przejmować kontrolę nad meczem, stosować wysoki pressing już na połowie rywala, a gdy będzie taka potrzeba, wykazać się rygorem taktycznym przy odpieraniu ataków przeciwnika.
Kolejnym problemem Marcelo jest jego forma fizyczna. Wielu trenerów przed Lopeteguim zwracało na to uwagę. Często wraca z wakacji z lekką nadwagą i potrzebuje ciągłego nadzoru, aby w trakcie sezonu wrócić do optymalnej wagi. Jednak gdy już łapie swoją najwyższą formę, staje się prawdopodobnie najlepszym bocznym obrońcą na świecie. Niestety, w meczu z Gironą nie było widać tego przebłysku, dlatego przed zawodnikiem jeszcze dużo pracy czysto fizycznej.
Lopetegui nie zamierza już wracać do słów Marcelo, ale w klubie nie ukrywają zaskoczenia i zaniepokojenia faktem, że kolejny zawodnik pozwala sobie na tego typu wypowiedzi. Wierzono, że po słowach Cristiano Ronaldo i Garetha Bale'a w Kijowie drużyna uzmysłowiła sobie, że tego typu zachowania wpływają tylko negatywnie na cały obraz zespołu. Klub liczy na to, że ostatnie słowa Marcelo przypomną drużynie, że czasami warto się zastanowić dwa razy zanim się coś powie i nie ma sensu przedkładać interesów indywidualnych nad te zespołowe.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze