Zrewanżować się za Montilivi
Zapowiedź meczu Real Madryt – Girona
Neymar przychodzi. Neymar nie przychodzi. Cristiano najgorszy, Cristiano najlepszy. Losowanie, po losowaniu. Juventus dobry, Juventus słaby. Real wygra Ligę Mistrzów. Real nie wygra Ligi Mistrzów. Dzień jak co dzień, dzień po dniu. Wciąż się dzieje życia cud. Przy tym wszystkim momentami zapominamy, że gdzieś tam w międzyczasie, tak jak dziś, rozgrywamy kolejne ligowe mecze. A szkoda, bo przecież od dziś przez kolejne dwa tygodnie nie będziemy mieli okazji ujrzeć Los Blancos w akcji. Tego wieczoru naprzeciwko podopiecznych Zinédine'a Zidane'a staną na Santiago Bernabéu gracze Girony.
Przy okazji dzisiejszej potyczki nie sposób nie wspomnieć o naszej pierwszej konfrontacji z z tą drużyną na Estadio Montilivi. Wówczas nawet ci najbardziej cierpliwi i wyrozumiali z nas musieli przynajmniej w myślach powiedzieć sobie „dość”. Porażka 1:2 w dramatycznym stylu z beniaminkiem mimo objęcia prowadzenia w pierwszym kwadransie po golu Isco stanowiła jasny sygnał, że coś zdecydowanie jest nie tak. Jeśli ktoś jest wytrwały, może sobie powspominać tamte wydarzenia:
Niesprawiedliwym byłoby jednak tłumaczyć tamto zwycięstwo Katalończyków jedynie beznadziejną postawą Realu Madryt. Girona jest bowiem największą rewelacją tego sezonu. Skromna ekipa, która w swojej 87-letniej historii rozgrywa dopiero pierwszy sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej, jak na swój potencjał radzi sobie znakomicie. Na ten moment podopieczni Pablo Machína zajmują w tabeli siódme miejsce i dzielnie walczą o możliwość gry w eliminacjach Ligi Europy. Co jednak najważniejsze, są w tym skuteczni. W ostatnich dziesięciu meczach ekipa z Montilivi zwyciężała sześć razy, dwa razy remisowała i tylko dwukrotnie doznawała porażki. Przegrany przychodziły jednak nie z byle kim, bo z Sevillą (0:1) i Barceloną (1:6), w dodatku na wyjeździe.
A jak sprawy mają się u nas? Od długiego czasu staramy się patrzeć z każdej strony, by wreszcie napisać w tym temacie coś odkrywczego. Tak jak jednak w Pakistanie za każdym razem zamiast lekarstwa na raka wychodzi heroina, tak i my czujemy się momentami bezradni. Ileż można przecież pisać o tym, że przed nami kolejne starcie, które traktować można w kategorii rozbiegania przed konfrontacjami w Lidze Mistrzów? Cóż jednak poradzimy na to, że tak właśnie jest? Wymowne na pewno jest jednak to, że nawet w sytuacji, kiedy w lidze nie walczymy już tak naprawdę o wyższe cele, Achraf, Llorente, Ceballos i Borja po raz kolejny nawet nie łapią się do meczowej kadry.
Pomimo tego, że naprawdę bardzo lubimy w piłce historie takie, jak ta, której bohaterami są piłkarze Girony, dziś wieczorem wyjątkowo przestaniemy na jakiś czas być futbolowymi romantykami. Nie mamy zamiaru podżegać Królewskich do krwawej zemsty za wynik w Gironie, bo jakoś nie potrafimy być aż tak podli. Tak czy inaczej, Atlético samo się nie dogoni, a i Valencia cały czas przecież nie powiedziała ostatniego słowa…
Początek meczu o 20:45. Można go obejrzeć na Eleven Sports 1 w player.pl
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze