Słowne porozumienie Zidane'a z Pérezem
Trener Królewskich woli rozmawiać niż podpisywać umowy
Zinédine Zidane to człowiek, który większą wagę przywiązuje do słów niż do umów. Więcej jest warty dla niego podpis na serwetce – taki, jaki złożył latem 2000 roku – niż kontrakt z określoną datą początku i końca obowiązywania. W tej kwestii nic się nie zmienia, bo Francuz przedkłada zobowiązania i wartość danego słowa nad cyfry i liczby opatrzone pieczątkami i parafkami. Zwyczajnie nie wpisują się w jego styl bycia.
Od marca obecny trener Królewskich prowadzi rozmowy na temat przyszłości, ale niczego nie mówi na pewno. Rok, który pozostaje mu w umowie, nie ma dla niego większego znaczenia. Wie, że jeżeli nie wygra, sam będzie czuł, że papier niczego nie przesądza. Podobnie zachował się przecież pod koniec kariery, kiedy poczuł, że fizycznie nie jest już na poziomie z poprzednich lat. W piątek sam mówił, że w Realu rządzą wyniki, a kto ich nie ma, wraca do domu.
Zidane chce wygrywać, bo – jak przyznaje – nie zna innego sposobu na piłkę. Jeżeli zawiedzie, a jego zespół nie wygra ani ligi, ani Ligi Mistrzów, prawdopodobnie sam zdecyduje, że to czas na odejście. Między nim a Florentino Pérezem jest wyjątkowe porozumienie, niepoświadczone żadnym pisemnym kontraktem. Trener zawsze wspiera prezesa i vice versa. I tak będzie dalej, dlatego Zidane wie, że nie może podjąć decyzji, która unieszczęśliwi madridismo.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze