Siódmy półfinał Realu Madryt z rzędu
Prześledźmy, jak wyglądały poprzednie
Real Madryt wygrał wczoraj z Bayernem Monachium 4:2, tym samym przeważył w dwumeczu i po raz siódmy z rzędu znalazł się w półfinale Ligi Mistrzów. To rekord, bo jak do tej pory żadnej innej drużynie nie udała się taka sztuka. Swą serię Królewscy rozpoczęli w sezonie 2010/11, zaś w czasie jej trwania zespół prowadziło aż czterech trenerów, kolejno José Mourinho, Carlo Ancelotti, Rafael Benítez i Zinédine Zidane.
Z poprzednich sześciu potyczek półfinałowych Real Madryt zwycięsko wyszedł tylko dwukrotnie – w 2014 i 2016 roku. Reszta kończyła się niepowodzeniami drużyny Blancos. Dodajmy, że jeśli zawęzić serię do ostatnich lat trzech, czterech lat, to drużyna z Kastylii wypada zdecydowanie lepiej. Na sześcioletnim bilansie negatywne znamię statystyczne wywarły trzy półfinały za Mourinho, w których Merengues zawsze musieli uznawać wyższość rywala.
Nastroje, w których Real Madryt podchodził do pierwszego półfinału były zupełne inne niż te wczorajsze. W 2011 roku awans do ćwierćfinału był już przełamaniem złej passy z 1/8 finału Ligi Mistrzów, w której Królewscy utknęli na kilka lat. Na pierwszy ogień na tym etapie rozgrywek poszła Barcelona. Niestety Królewscy ulegli Blaugranie w dwumeczu 1:3, przegrywając 0:2 u siebie i remisując 1:1 w Katalonii. Rywalizację okrasiła wówczas piękna bramka Lionela Messiego, który wymanewrował kilku graczy Mourinho i po pięknym dryblingu pokonał Casillasa.
W kolejnym sezonie, 2011/12, przyszła kolej na Bayern. Bawarczycy należeli wówczas do faworytów rozgrywek i zaznaczyli to w meczu na Allianz Arenie, gdzie wygrali 2:1. W rewanżu w regulaminowym czasie gry lepsi byli Królewscy, którzy szybko objęli prowadzenie po dwóch bramkach Cristiano Ronaldo. Z każdą minutą jednak zespół słabł, a Niemcy grali coraz lepiej. Ostatecznie o awansie miały zadecydować rzuty karne, w których Real Madryt był słabszy, a awans rywali przypieczętowała dodatkowo feralna jedenastka Sergio Ramosa.
Liga Mistrzów 2012/13 to już Borussia Dortmund i popis Roberta Lewandowskiego. Polak zaliczył wtedy historyczny wyczyn, strzelając Realowi Madryt cztery bramki na Signal Iduna Park, a jego drużyna pokonała Blancos 4:1. Podopieczni Mourinho nie zdołali odrobić tej straty na Santiago Bernabéu, gdzie co prawda wygrali, ale nie dość wysoko, bo 2:0. Na finał i upragnioną Décimę przyszło poczekać jeszcze rok.
Awans do finału w sezonie 2013/14 smakował tym lepiej, że po drodze Królewskim przyszło wyeliminować właśnie Bawarczyków. W pierwszym roku pracy Carlo Ancolettiego Real Madryt nie dał szans Bayernowi, pokonując go w dwumeczu aż 5:0, w tym 4:0 w Monachium. Drużyna Guardioli nie potrafiła poradzić sobie wtedy w żaden sposób z kontrami Blancos.
Drugi sezon Włocha w Madrycie nie był już tak udany. Pierwszy raz od trzech lat Królewskim przyszło wtedy zagrać w półfinale z drużyną inną niż niemiecka. Padło na Juventus, który wracał właśnie do ścisłej europejskiej czołówki. Barw Starej Damy bronił wtedy Álvaro Morata, który walnie przyczynił się do awansu swego zespołu. Piłkarze z Turynu zwyciężyli w dwumeczu 3:2, w tym 2:1 u siebie. Z trzech trafień drużyny z Italii, aż dwie zaliczył wychowanek Blancos.
I tak dochodzimy do ubiegłego sezonu, w którym Real Madryt w półfinale mierzył się z Manchesterem City, ale już pod batutą Zinédine Zidane'a, który zastąpił szybko zwolnionego Beníteza. Królewscy byli drużyną wyraźnie lepszą, ale dwumecz wygrali tylko 1:0 i to po samobójczej bramce Fernando na Santiago Bernabéu. Na szczęście francuski szkoleniowiec będzie miał okazję na bardziej efektowny półfinał w tym roku.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze